19 czerwca w stajni "Omega" w Rudzie Sląskiej odbyły się amatorskie zawody ujeżdżeniowe. W tej imprezie Stajnia
Trot nie była bezpośrednio reprezentowana przez zawodników, ale klimaty były swojskie, a liczne akcenty - znajome
i bliskie: sędzią głównym zawodów była Gosia, a drugim sędzią - Agnieszka Pyka (która m.in. sędziowała pierwszą
edycję zawodów Stajni Trot). Wśród organizatorów znajdowała się (rzecz jasna !) Sonia, momentami pełniąc również
funkcję sekretarza.
Jak to zazwyczaj bywa na "amatorkach", rozegrano dwie konkurencje: klasę L i klasę P. W obu konkursach pary
jechały po 2 przejazdy. W programie L-4 wzięła udział Ela na Komodusie P, zwanym swojsko Łatkiem. Były to drugie
zawody ujeżdżeniowe tej pary i można powiedzieć, że poszło im całkiem nieźle. Ponieważ tym razem wystąpiłem
wielokrotnie w roli kierowcy, nie było mi dane obejrzeć jej pierwszego przejazdu, natomiast to, co zobaczyłem
podczas drugiego, było na niezłym poziomie. Mimo śliskiego podłoża, będącego nieuniknionym następstwem deszczowej
pogody udało się przejechać program poprawnie i uzyskac przy tym "rzetelny" rezultat rzędu 57%. Nie dawało to
wprawdzie miejsca w pierwszej trójce, ale było wynikiem bardzo przyzwoitym i zbliżonym do tego, który para
osiągnęła rok temu podczas AZU "Stajnia Trot" 2009.
Klasyfikacja końcowa (21 zawodników) prezentowała się następująco:
1. Marta Niedźwiedź i Majka - 63,8636%
2. Marcin Niedźwiedź i Granda - 59,5454%
3. Marta Bednarek i Grom - 59,0959%
i wreszcie na miejscu 4 ex aequo z wynikiem 57,7273%:
- Elżbieta Rudowska i Komodus P
- Aleksandra Adamczyk i Drim
- Robert Morawski i Drim
Konkurs rzecz jasna zakończył się dekoracją zwycięzców i i runda honorową:
Generalnie trzeba powiedzieć, że choć - jak to w L-ce - różnice w umiejętnościach poszczególnych jeźdźców i koni
były dość wyraźne, to ogólny poziom tego konkursu był całkiem dobry. Żaden z zawodników nie został całkowicie
wyeliminowany; w przypadku bodajże dwóch par wprawdzie pierwsze przejazdy nie zostały ukończone, za to drugie były
udane, a występy zostały zaliczone i ujęte w końcowej klasyfikacji. Po pierwszej kolejce Gosia poprosiła wszystkich
zawodników na krótkie konsultacje, przekazując im w imieniu sędziów, na co powinni zwracac uwagę w swych kolejnych przejazdach.
Chodziło tu głównie o takie sprawy, jak przejazd jednym rodzajem kłusa (nie wolno było mieszać kłusa ćwiczebnego
z anglezowanym), czy poprawność rysunku (zwłaszcza wężyki okazały się elementem dla większości osób niełatwym,
nie było chyba żadnej pary, która ten element wykonała poprawnie w OBU przejazdach). Gosia zwróciła też uwagę
na potrzebę dokładnego wyjeżdżania narożników oraz na to, że wielu zawodników jedzie w odwrotnym ustawieniu
tak na ścianach, jak i na kołach (tu kłania się tzw. "magia zewnętrznej wodzy").
Drugim konkursem był konkurs P-3. Obsadę tego konkursu stanowiły... dwie tylko zawodniczki: czyli Jula na Gracji
i Klaudia na Almie. Niejako "rzutem na taśmę" dołączyła do nich w ostatniej chwili zwyciężczyni klasy L, przy
czym jej przejazd był poza konkursem, w ramach tylko konsultacji. O deficycie chętnych do P-tki dziewczyny
dowiedziały się jeszcze przed wyjazdem do "Omegi", jednak złośliwie radziłem im, by się nie cieszyły przedwcześnie
z zajęcia 1-go i 2-go miejsca, bowiem zawsze możliwe było... wyeliminowanie !
Niestety znów nie dane było mi widzieć przejazdów konkursowych, gdyż w tym czasie odwoziłem Łatka do jego macierzystej
stajni w Siewierzu. Oddam więc głos amazonkom (teksty z photoblogów):...
Jula:
Dojechaliśmy na miejsce ok 11.Poczekałyśmy na p.Michała i Klaud. Ubrałyśmy konie,poszlajałyśmy się po Omedze.
A później na koń i na rozgrzewkę marsz. Podczas rozgrzewki zaliczyłam pare bryków i 2 razy mnie kobyła trochę
przeciorała. O wyryjenu, kwiczeniu i cofaniu podczas stania pozwolę sobie nie opowiadać. W każdym bądź razie
Angelika oglądająca naszą rozgrzwkę była pełna obaw,wcale takich niebezpodstawnych.
Zostałam poproszona na czworobok - i do dzieła... Trochę ciężko było ją utrzymać prawą ręką,ale dałyśmy radę.
Pierwszy przejazd był oceniony na 58.5% i na 59%.Po usłyszeniu uwag wzięłam je sobie do serca i pojechałyśmy
drugi przejazd na 59% i 61,5%. Do domu przywiozłyśmy pucharek,dyplom i oczywiście flotkę.
Klaudia:
"Pobudka 6.30 , u konia 7.45 pierwsze co? koreczki.. a potem przyjechał Tomek załadunek i odjazd. Zajechaliśmy
na ok 10.30 a było ok. 18 koni w L, z tego było po 2 przEjazdy wiec o 14 'niby' miał się ropocząć konkurs P.
Kupa czasu więc śniadanko a konie na trawke. Juz o ok. 13 ubrałyśmy konie i lajtowo rozgrzewamy się nie chciałam
jej męczyć bo chodziła super, wiec mi to było niepotrzebne. Jechałam 2 do zagalopowania koń był malinka,
a tu ładnie jedziemy koło w galopie wydłuzenie, kobyła tak wydłużyła ,że wyciągła mnie az nie umiałam jej
zatrzymać a w protokołach od dwóch sędzin miałam wpisane uczeczka. W odległosci dosłownie od literki S do wjazdu
na przekątna zaliczyłam 3 lotne, nie wiem po co ja to P jeżdze, jak mój koń odwala rzeczy z C.
Co do protokołow za pierwszy przejazd dało mi to 60,606 % i 59,696 % a myślałam, ze będzie gorzej... bo zawaliła
mi tymi lotnymi i wyciągnięciem sprawe. Potem jechałam 4 przejazd o wiele lepszy lepiej mi się z nią było
dogadać dało nam to 63,030 % i 60,909 %. Ogólnie zawody bardzo udane myśle, że we wrześniu na skokach też
zawitamy. Puchar, dyplom, pasze i flot zgarnięte a pucha nawet podwójnie. Jutro może będę mieć więcej fotek
to popisze jakie ocenki mi się zebrało.(...)
Co do not w programie P3 aż sześć rzeczy punktowanych jest x2. W pierwszym przejeździe od pierwszej z sędzin [C]
za dwa ustępowania 7 oraz za wydłużenie galopu. 6 za stęp i żucie no i 4 za nasz popis i lotne. Druga z sędzin [E]
surowsza ustępowania na 5. oraz jedno wydłużenie na 5. Stęp, żucie i wydłużenie nr. 2 na 6. Dumna jestem
z wydłużeń w kłusie które były na 8 i p. Pyka nas pochwaliła.
Po pierwszym programie poproszono zawodników na małe 'konsultacje' co było źle itp. Nie obyło się bez pytania
co mój koń wyczynił z tymi lotnymi i 'ucieczce'. Drugi przejazd lepszy wydłuzenie w galopie od obu z sędzin na 7.
I trafiła się jedna 6. Za posłuszeństwo oraz postawe i dosiad od obu pań także po 7.
Ogólnie jestem dumna, z niej jak sobie pomyśle pierwsze jazdy na tym koniu to poprostu siąść i płakać.
Poprawiła się i jestem z niej dumna."
Summa summarum: Jula zajęła miejsce drugie, a Klaudia - pierwsze. Biorąc pod uwagę "dwuosobowość" konkursu
śmiałem się, że Julka zajęła zaszczytną druga lokatę, a Klaudia - zaledwie przedostatnią...
Występ obu pań wywołał pewna nostalgię u Soni, która przypomniała
sobie dawne-niedawne czasy, gdy sama zaliczała pierwsze starty w zawodach, z czasem pnąc się wraz z Meteorem
coraz wyżej po szczeblach kariery ujeżdżeniowej. Tak samo dziś obie dziewczyny, które kilka lat temu po raz
pierwszy wsiadły na konie, dziś dobrze jeżdżą programy typu P i bez kompleksów mogą konkurować z innymi,
w dodatku na własnoręcznie wyszkolonych koniach, a w niedalekiej przyszłości kto wie, być może zaliczą MPA
w Zakrzowie ?...
Całość zawodów zasługuje na pochwałę za dobre przygotowanie i bardzo sympatyczną atmosferę. Organizatorzy
działając w niełatwych warunkach pogodowych zapewnili "przejezdność" czworoboku konkursowego, zadbali
o wszystkich zgromadzonych, zapewniając stoisko z potrawami z grilla i napojami. Publiczność mogła kupić
rozmaite konikowe gadżety i sprzęt jeździecki, miała też atrakcję dodatkową: w przerwie między konkursami
pokazano kadryla do muzyki w wykonaniu dwóch amazonek z "Omegi". Panie wystąpiły w pięknych, długich,
czarno-bordowych sukniach i w dodatku z ozdobnymi parasolkami, które choć sprawiły nieco kłopotów, to jednak
wizualnie dodawały pokazowi wiele uroku.
P.S.:
Jeśli chodzi o wnioski na przyszłość, Gosia z Agnieszką za błąd uznały dopuszczenie na tym poziomie
konkursowym do jazdy w ostrogach. Miały też wątpliwości co do długości jednego z batów i tego postanowiły
bardziej pilnować w przyszłości. Zaś mnie jedną z głównych uwag, jakie nasuwały się po obejrzeniu konkursu
L, było - proszę z góry zawodników o wybaczenie - często mało eleganckie wykonanie ukłonów. Wprawdzie
sposób kłaniania się w ujeżdżeniu nie jest ściśle zdefiniowany jakimiś przepisami, niemniej jednak
jest oczywiste, że ukłon ręką wywodzi się z gestu zdejowania przed kimś nakrycia głowy. Ruch ręką powinien być
więc płynny, następować ku dołowi, a towarzyszyć mu powinno jednoczesne pochylenie głowy. Nie należy kłaniać
się "na raty". A kłanianie się przez raptowne wystawienie ręki poziomo w bok na wysokości ramienia (w dodatku
otwartą dłonią do przodu i z kciukiem wystawionym do góry) przypomina raczej łapanie "stopa" na drodze.
Warto też pamiętać, że nie powinno się kłaniać ręką trzymającą bat (jak to kiedyś zauważyła Ewa Hordyńska:
czasem wręcz wygląda to jak wygrażanie sędziemu batem). Przepisy nie określają, którą ręką można sie kłaniać -
zatem można to robić ręką lewą lub prawą, byle nie tą, w której aktualnie jest bat. Na zawodach oficjalnych
ukłon "z batem" jest traktowany jako pomyłka, za którą odejmuje się 2 punkty ! A skoro o prawidłowej prezencji
mowa - sędziny zwróciły też uwagę na to, że amazonki powinny pilnować, by ich włosy były starannie związane.