zawody regionalne i amatorskie w TUR Gliwice
Dzień 2

W niedzielę zawody odbywały się na szczęście godzinach rannych i okołopołudniowych. Po raz drugi zapakowaliśmy Belę. Z Sonią i Meteorem spotkaliśmy się na miejscu. Sonia zjawiła się w otoczeniu aż trzech luzaków płci męskiej, z których każdy zdawał się być "całym swoim jestestwem" zaangażowany w świadczenie jej możliwie jak najszerszego zakresu usług. Ponieważ Sonia tonem nie znoszącym sprzeciwu zażądała ode mnie pełnienia podczas jej przejazdów roli lektora, więcc kamera i aparat trafiły do rąk panów, a później także w ręce chwilowo wolnej od konia Kasi oraz Marioli, która pojawiła się w charakterze widza.



Zaczęło się od programu P-8 na Fuksie. Przejazd był bardzo dobry, widać było dobre efekty kilku przeprowadzonych przed zawodami treningów. Sonia - trzeba ją tu bardzo pochwalić - mocno pilnowała i siebie, i konia, unikając znakomitej większości błędów postawy i dosiadu.



Fuksiasty zaś "poszedł jak czołg" - oglądając później nagranie zgodnie stwierdziliśmy, że gdyby postawić przed nim scianę z cegieł, przeszedłby przez nią nie zauważając niczego i pozostając stale w pełnym zebraniu. Razem dobra postawa konia i amazonki dała im wysoką notę: 62,5% i tym samym pierwsze "oczko" do II klasy sportowej.



Drugi przejazd Soni w P-8 odbył się na Meteorze, którego wcześniej ostro przelonżowali luzacy, a którego też szybko trzeba było osiodłać siodłem zdjętym z Fuksa. Lonżowanie było konieczne, Meteor miał bowiem niespożyte pokłady sił, które zaowocowały dosłownym "chodzeniem po ścianach" na lonżowniku.



Jaki czasem potrafi być Meteor - wszystkim nam wiadomo, więc nie da się ukryć, że obserwowaliśmy ten przejazd "z pewną taką nieśmiałością". Jednak wszelkie obawy były płonne i niepotrzebne. Meteor również zaprezentował się bardzo dobrze. Był przede wszystkim spokojny, zrównoważony i skupiony a jednocześnie nie był pozbawiony energii. Taka postawa - bądźmy szczerzy - była dla mnie pewnym (bardzo pozytywnym !) zaskoczeniem.



Przejazd został oceniony całkiem wysoko, jednak ku naszemu żalowi nie na tyle, by zdobyć drugie "oczko". Szczęście było bardzo blisko, brakło do niego zaledwie 0,5%. Można więc mówić o prawdziwym pechu, wystaczyło bowiem uzyskać 1 (jeden !) punkt więcej, by przekroczyć 60%... Nie udało się.



Osiągniętymi rezultatami Sonia zdobyła 1 i 3 miejsce. Miejsce 2 zajęła Dagmara Natora na Jantarze.



Po dekoracji rozpoczął się konkurs P-7. Jako, że Meteor był osiodłany i gotów do startu, więc pierwszy przejazd odbył się na nim właśnie. Tu już trochę dało znać o sobie zmęczenie i Soni, i konia. Koń zaczął być nieco niespokojny, parę razy rozglądał się nieco niespokojnie po okolicy, zarżał raz i drugi. U Soni z kolei bardziej widoczne były pewne niedoskonałości sylwetki (np. dosiad w galopie na zawnętrznym pośladku, kompensowany przechyleniem tułowia). Niemniej jednak (pomijając jedno niepotrzebne, błyskawicznie ukrócone podkłusowanie) wszystko szło jak najlepiej przez prawie cały przejazd.



No właśnie: prawie cały... Mimo czytania programu Sonia w pewnej chwili zapomniała się i zamiast przejśc do stępa w H, przeszła o literę za wcześniej: w C. To niestety oznaczało 2 punkty karne i oczywiście przekładało się na ocenę końcową, wynoszącą... 59,5% ! Ech, gdyby nie ta pomyłka...



Drugi przejazd odbył się chwilę potem na grzbiecie Fuksiastego. Był troszkę jakby newrowy - Sonia parokrotnie zaczynała kolejne elementy nieco przed literami, widać było także np. niespokojne ręce, słabsze zebranie, a w pewnym momencie miało miejsce także króciutkie, szybko "spacyfikowane" podgalopowanie. Niemniej jednak nie były to żadne duże błędy, więc całość została oceniona wysoko, na 61,5%. Kolejne "oczko" stało się faktem !



Prócz zdobytych "oczek" bardzo mnie cieszy to, że w sumie wszystkie przejazdy były równe i dobre, Sonia wyraźnie udoskonaliła swoje pomoce jeździeckiem a Meteor ze znanego nam "nieprzewidywalnego brykadełka" stał się koniem bardziej zrównoważonym i posłusznym. Naprawdę brakowało bardzo, bardzo niewiele, żeby odnieść pełny sukces.



Sonia zaraz po konkursie pognała z Meteorem i swymi wiernymi luzakami do domu, Fuks wylądował w gościnnej stajni w boksie nad kupką domowego siana, a w pełnej gotowości do startu objawiła się Kasia. Tym razem miała przejechać program P-2. W zasadzie był to kolejny "bliźniaczy", świadczący o niezłej, stabilnej formie pary przejazd.



Oczywiście były uwagi do niespokojnej głowy i zbyt dynamicznych chodów (za mocno zaakcentowane zagalopowania, nazbyt pośpieszny kłus) oraz do niezbyt dobrze pokazanego żucia z ręki (mało obniżenia głowy). Nieliczne były uwagi do rysunku (no ale który protokół ujeżdżeniowy ich nie zawiera ?... ). Wyraźnie krzywy był jedynie ostatni wjazd na linię środkową. Wynik ? Równiutkie 58%.

Z ciekawostek tego dnia trzeba wymienić także kir w wykonaniu Agnieszki Helbik, który charakteryzował się wręcz perfekcyjnym zgraniem z muzyką, oceniony na ponad 64%. Ciekawy technicznie też był program przejechany przez Antoniego Potockiego, choć tu trzeba powiedzieć, że skala trudności zdaje się przekroczyła możliwości pary.



Zawody, zawody no i po zawodach... Dalsze relacje ze startów i z walki o procenty - niewątpliwie nastąpią !


Skomentuj w Księdze Gości Stajni TROT !

(C) Tomek_J