No i Ten Pierwszy Raz ma już Kasia za sobą !
Wraz z Belin wzięła udział
w dwydniowych zawodach WKKW, które wczoraj i dziś odbywały się w podkrakowskim Bolęcinie w KJ Szarża. Kasia
startowała w klasie LL w tzw. Serii Towarzyskiej (ogółem w LL miało wystartować 16 par, z czego 13 w ramach zawodów,
a 3 w ramach wspomnianej Serii, kóra była klasyfikowana osobno). Pierwszego lipca odbył się opisany w poprzedniej notce trening crossowy, a kolejnego dnia "wystartowały" zawody, które rozpoczęły się z rana od próby ujeżdżeniowej.
Sędzią C był pan Wojciech Frankowski, sędzią M - pani Barbara Zygmunt.
Kasia w swoim starcie uzyskała dobry wynik 58,61%, co w sumie dobrze pokazywało umiejętności Beli,a co dawało naszej
parze drugie miejsce w Serii. Ocena zapewne mogłaby być wyższa, jednak Belin poszła "tradycyjnie po swojemu"
usztywniona. Ciekawe natomiast było, że między ocenami obu sędziów w przejazdach Serii Towarzyskiej wystąpiły
generalnie duże rozpiętości. W przypadku Kasi oceny od poszczególnych sędziów wynosiły ok. 52,78% i 64,44% -
to duża różnica (11,66%), jeszcze większa dotyczyła zajmującej pierwsze miejsce Agnieszki Szymańskiej na koniu
Prince (14,44%, wynik końcowy 62,22%). Zgodnie z regułami WKKW wynik ujeżdżenia został przeliczony na punkkty
karne - w przypadku Kasi 62,1 pk.
Po południu odbyła się próba skokowa na parkurze obejmującym 8 przeszkód do 90 cm wysoości (w tym: szereg, więc
9 skoków) z normą czasową 79 sekund. Kasia miała dobry przejazd, jednak na ostatniej przeszkodzie zdarzyła się
jej zrzutka drąga, co oznaczało 4 punkty karne. Niemniej start był bardzo udany - zwłaszcza, że był to pierwszy
parkur tej wysokości w karierze Belin.
Drugiego dnia miała się odbyć próba terenowa. Cross miał 14 przeszkód, na których oddawano łącznie 16 skoków.
Norma czasowa przy tempie 300 wynosiła 4 minuty 27 sekund. Do tego zadania Kasia przygotowywała się bardzo
starannie.
Zgodnie z najczarniejszym scenariuszem pogoda popsuła się dokumentnie. Wyglądało na to, że cross odbędzie się
w potokach ulewnego, zimnego deszczu, przy silnym wietrze i temperaturze ledwo przekraczającej 10 stopni (jakby
się ktoś pytał - właśnie mamy lato...) Odcierpieli swoje zawodnicy, odcierpiała publiczność - i tylko na koniach
aura jakoś zdawała się nie robić żadnego szczególnego wrażenia...
Próba terenowa - co tu kryć - powodowała u Kasi spora tremę. Tym większą, że koń nie był podkuty, a warunki
terenowe i pogodowe - naprawdę trudne. Nie każdemu startującemu było dane ukończyć przejazd - zdarzyły się
parę razy wielokrotne odmowy skoków koni, skutkujące eliminacjami.
Kasia jako debiutantka zdecydowała się zgodnie z zaleceniami pana Mikołąja Reya pojechać cross "na przejechanie",
a nie "na wynik". Chodziło bowiem przede wszystkim o to, by sprawdzić siebie i konia. Tempo przejazdu było więc
wolne, a norma czasu została przekroczona (5:16 = 19,6 pk). Za to z zadowoleniem trzeba odnotować, że Belin została
bardzo dobrze poprowadzona, była posłuszna i ani razu nie odmówiła skoku.
My - luzacy - rozstawiliśmy się z aparatami na trasie. Ponieważ stałem na ostatnim odcinku, z rosnącymi emocjami
słuchałem, jak z głośników płyną informacje o tym, że nasza para pokonuje czysto kolejne przeszkody. Wreszcie
mogłem też sam zobaczyć serię ładnych skoków, a po ostatniej przeszkodzie - odetchnąc głęboko i z ulgą. I dopiero
wtedy poczułem, jak z tych emocji trzęsą mi się ręce...
A Kasia z radości,
że udało jej się dobrze przejechać rasę, aż się troszkę popłakała !
Po przejeździe Belin powędrowała do boksu, a nasza czwórka (Kasia, Sonia Aleks i ja) skorzystaliśmy z okazji i
obejrzeliśmy przejazdy w klasach L, P i jeden C. Deszcz się nasilał, wiatr się wzmagał, więc przemokliśmy i
wymarzliśmy okropnie, ale było warto !
Zawody zakończyła dekoracja - uczestnicy doatali pamiątkowe flots, a zwycięzcy - nagrody rzeczowe.
My zaś z występu Kasi byliśmy naprawdę bardzo zadowoleni - co zresztą widać na załączonych obrazkach !
I choć Kasia medalowego miejsca nie zajęła, to moim zdaniem jej samej oraz jej luzakom należy się podium za
dzielność i ofiarność podczas całych zawodów !
P.S. I jeszcze na koniec
pamiątkowy filmik.
Uwaga, trochę "waży", więc może się długo ściągać !