W miniony weekend, 5 i 6 czerwca dziewczyny (Kasia raz, a Gosia dwukrotnie) zafundowały sobie trening
u pani Anny Piaseckiej, która po raz kolejny udzielała konsultacji ujeżdżeniowych w mysłowickiej "Arabce".
Drugiego dnia dołączyła do nas także Magda ze swoim Senegalem, para na co dzień związana z Gościńcem
Siewierskim. Poniżej parę słów od Gosi, kilka fotek z treningów i moje małe postscriptum:...
"Za nami dwa dni treningu zorganizowanego przez KJ Arabka w Mysłowicach. Cieszymy się bardzo z tej
inicjatywy i z tego, że pani Ania ma chęć do nas na Sląsk przyjeżdżać. Jest to okazja do wszechstronnego
doszkolenia zarówno w kontekście teoretyczno-filozoficznym jak i praktycznym. Mamy nadzieję, że tych
okazji będzie więcej, bo na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że wiedza do głowy trafia z pewnym
opóźnieniem i dopiero oglądając filmiki zrozumiałam lepiej intencje i polecenia przekazywane przez
panią Anię. Dla mnie te treningi mają też sędziowski aspekt i jestem wdzięczna pani Ani, że ma chęć
swoją wiedzą dzielić się z neofitami.
W niedzielę pojechałyśmy z Kasią. Konie zapakowały się bezproblemowo i spokojnie się wypakowały. Niemniej
przywiązane są do siebie bardzo i rżały (tzn. Fuks meczał....) do siebie przez całą jazdę, a Fuks
próbował nawet elementy z Wyższej Szkoły Jazdy Na treningu
obie pracowałyśmy nad rozluźnieniem, a Kasia dodatkowo nad kontrolą tempa. Jeździłam jako pierwsza
i moja jazda była poprzedzona wstępem teoretycznym, dotyczącym istoty komunikowania się z koniem oraz
dyskusją na temat niedawnej kliniki z Anky von Grunsven, na której pani Ania również była. Jeździłyśmy
w trzech chodach po kole 20 m pracując nad wejściem na pomoce w rozluźnieniu i przy zachowaniu aktywności
zadu. Naszym celem była (i jest ) poprawa jakości kłusa. W tym
celu Fuks musi bardziej zaangażować zad aby mógł się poruszać w zebraniu. Praca domowa to wyczulenie
Fuksa na działanie wodzy tak, aby chodził sam - zamiast ciągnąć mnie za ręce trzeba go przestawić na
używanie zadu.
W poniedziałek pojechaliśmy z Fuksem po Senegala. Senegal z oporami ale krok po kroczku wpakował się
do bukmanki i na miejscu zachowywał się jakby był u siebie.
Tym razem celem naszej jazdy była korekta lotnych zmian nogi. Pani Ania robiła, co mogła, żeby nam pomóc,
a my staraliśmy się, jak umieliśmy. Pani Ania mówi, że mamy dobre momenty...
Jeszcze długa droga przed nami, ale wiem, z czym mam obecnie
największy problem. Pani Ania zwróciła też nam obu z Kasią uwagę, że jeździmy w dosiadzie odciążającym
i przez to nie czujemy dokładnie ruchu konia. Faktycznie, taki nawyk pozostał mi z jazdy świeżych koni
i muszę po rozgrzewce lepiej się kontrolować. Dodatkowo pani Ania rozwiała moje wątpliwości dotyczące
przyczyn nieprawidłowego cofania oraz wyjaśniała dokładnie użycie pomocy do ustępowania od łydki na żywym
przykładzie Magdy i Senegala :)
Specjalne podziękowania należą się naszej świeżo upieczonej luzaczce - Paulinie, która dzielnie starała
się sprostać wszystkim zadaniom, które przed nią stawialiśmy.
Do następnego razu!"
P.S. Chciałbym z tego miejsca serdecznie pozdrowić dowcipnego Pana Kierowcę z szarego Renault Thalia,
nr rejestracyjny SBE77AG, do któego kieruję te oto słowa:
Szanowny Panie,
Pana jakże uroczy i błyskotliwy dowcip, polegający na zajechaniu nam drogi ok. 2 metry przed maską
naszej frontery i natychmiastowym wdepnięciu hamulców wzbudził niezwykłe emocje tak w nas, jak i w
przewożonych koniach, w wyniku ostrego hamowania rzuconych siłą bezwładności na przednie belki.
Dziękując serdecznie za dostarczone nam emocje chciałbym ze swej strony obiecać, że w przypadku
ponownego spotkania się na drodze ja również postaram się odwdzięczyć Panu żartem conajmniej tej
samej klasy. W końcu nie ma to jak dobry żart i odrobina rozrywki, nieprawdaż ?
Łączę życzenia jak najczęstszego namierzania przez fotoradary - Tomasz Janiszewski.