Treningi u Anny Piaseckiej

07.06.2011

W miniony weekend, 5 i 6 czerwca dziewczyny (Kasia raz, a Gosia dwukrotnie) zafundowały sobie trening u pani Anny Piaseckiej, która po raz kolejny udzielała konsultacji ujeżdżeniowych w mysłowickiej "Arabce". Drugiego dnia dołączyła do nas także Magda ze swoim Senegalem, para na co dzień związana z Gościńcem Siewierskim. Poniżej parę słów od Gosi, kilka fotek z treningów i moje małe postscriptum:...

"Za nami dwa dni treningu zorganizowanego przez KJ Arabka w Mysłowicach. Cieszymy się bardzo z tej inicjatywy i z tego, że pani Ania ma chęć do nas na Sląsk przyjeżdżać. Jest to okazja do wszechstronnego doszkolenia zarówno w kontekście teoretyczno-filozoficznym jak i praktycznym. Mamy nadzieję, że tych okazji będzie więcej, bo na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że wiedza do głowy trafia z pewnym opóźnieniem i dopiero oglądając filmiki zrozumiałam lepiej intencje i polecenia przekazywane przez panią Anię. Dla mnie te treningi mają też sędziowski aspekt i jestem wdzięczna pani Ani, że ma chęć swoją wiedzą dzielić się z neofitami.

W niedzielę pojechałyśmy z Kasią. Konie zapakowały się bezproblemowo i spokojnie się wypakowały. Niemniej przywiązane są do siebie bardzo i rżały (tzn. Fuks meczał....) do siebie przez całą jazdę, a Fuks próbował nawet elementy z Wyższej Szkoły Jazdy Na treningu obie pracowałyśmy nad rozluźnieniem, a Kasia dodatkowo nad kontrolą tempa. Jeździłam jako pierwsza i moja jazda była poprzedzona wstępem teoretycznym, dotyczącym istoty komunikowania się z koniem oraz dyskusją na temat niedawnej kliniki z Anky von Grunsven, na której pani Ania również była. Jeździłyśmy w trzech chodach po kole 20 m pracując nad wejściem na pomoce w rozluźnieniu i przy zachowaniu aktywności zadu. Naszym celem była (i jest ) poprawa jakości kłusa. W tym celu Fuks musi bardziej zaangażować zad aby mógł się poruszać w zebraniu. Praca domowa to wyczulenie Fuksa na działanie wodzy tak, aby chodził sam - zamiast ciągnąć mnie za ręce trzeba go przestawić na używanie zadu.

W poniedziałek pojechaliśmy z Fuksem po Senegala. Senegal z oporami ale krok po kroczku wpakował się do bukmanki i na miejscu zachowywał się jakby był u siebie. Tym razem celem naszej jazdy była korekta lotnych zmian nogi. Pani Ania robiła, co mogła, żeby nam pomóc, a my staraliśmy się, jak umieliśmy. Pani Ania mówi, że mamy dobre momenty... Jeszcze długa droga przed nami, ale wiem, z czym mam obecnie największy problem. Pani Ania zwróciła też nam obu z Kasią uwagę, że jeździmy w dosiadzie odciążającym i przez to nie czujemy dokładnie ruchu konia. Faktycznie, taki nawyk pozostał mi z jazdy świeżych koni i muszę po rozgrzewce lepiej się kontrolować. Dodatkowo pani Ania rozwiała moje wątpliwości dotyczące przyczyn nieprawidłowego cofania oraz wyjaśniała dokładnie użycie pomocy do ustępowania od łydki na żywym przykładzie Magdy i Senegala :)

Specjalne podziękowania należą się naszej świeżo upieczonej luzaczce - Paulinie, która dzielnie starała się sprostać wszystkim zadaniom, które przed nią stawialiśmy.

Do następnego razu!"










































P.S. Chciałbym z tego miejsca serdecznie pozdrowić dowcipnego Pana Kierowcę z szarego Renault Thalia, nr rejestracyjny SBE77AG, do któego kieruję te oto słowa:

Szanowny Panie,

Pana jakże uroczy i błyskotliwy dowcip, polegający na zajechaniu nam drogi ok. 2 metry przed maską naszej frontery i natychmiastowym wdepnięciu hamulców wzbudził niezwykłe emocje tak w nas, jak i w przewożonych koniach, w wyniku ostrego hamowania rzuconych siłą bezwładności na przednie belki. Dziękując serdecznie za dostarczone nam emocje chciałbym ze swej strony obiecać, że w przypadku ponownego spotkania się na drodze ja również postaram się odwdzięczyć Panu żartem conajmniej tej samej klasy. W końcu nie ma to jak dobry żart i odrobina rozrywki, nieprawdaż ?

Łączę życzenia jak najczęstszego namierzania przez fotoradary - Tomasz Janiszewski.

Skomentuj w Księdze Gości Stajni TROT !

(C) Tomek_J