- Bo wiesz, Tomek, ja bym pojechała w teren na Drace...
- Tak...
- No a jest takie fajne słońce...
- Taaak ?...
- A ja już od dawna żadnych nowych zdjęć nie mam...
- Taaaaak ?!?!...
I w ten oto prosty sposób zostałem nakłoniony do zapakowania do auta psa i potowarzyszenia Soni z aparatem podczas
zimowego tereniku. Postanowiliśmy pojechać przez las nad Swierklaniec, umawiając się na spotkania w kilku znanych
nam, charakterystycznych punktach na parę "pstryków". Pogoda była słoneczna i bezśnieżna, chociaż mrozik podszczypywał. Ziemia, momentami podgrzana po wierzchu promieniami, w większej części była jednak zmrożona na kamień, więc teren
w dużej mierze miał charakter spacerku stępem, ale i tak warto było wyrwać się z 4 ścian !
Opuszczamy nasz Sączów - a słoneczko jeszcze przyświeca.
"Pierwsze foty za płoty" - czyli portret "Dama z Koniczką"
Im dalej w las... tym mniej słońca !
Nagle dostrzegli czającą się w krzakach Fronterę !...
Leśną ścieżką pod Ossami
Bojowy akcent - czyżby objawiły się zapędy kawaleryjskie ?
Panie nic nie podejrzewając spacerują, a Frontera się czai !...
Jazda figurowa na lodzie
Prawie jak na ukraińskim stepie
Miękki piaseczek - wreszcie można zagalopować !
I gdzie teraz ?...
Wracamy do domu !
"Wio, koniku, a jak się postarasz,
Na kolację zajedziemy akurat !"