Skuszone sporym jak na listopad ciepłem, jesiennym słońcem i pięknymi kolorami, Gosia, Sonia, Kasia i Ania umówiły się kilka dni temu
na mały terenik po okolicznych górkach. Jednak nieoczekiwanie ciepłe powietrze przestało napływać i choć nadal świeciło słońce, to w nocy
temperatura zaczęła spadać do nawet - 6 stopni, a za dnia nie przekraczała + 7-miu. Jesienne czerwienie i żółcie ustąpiły w mgneniu oka brązom
i szarościom, nad ranem pokrytym intensywnie jasnosiwym nalotem szronu. A przesłaniające czasem horyzont delikatne, srebrzyste całuny mgieł
zamieniły się w szarobure "g...ucio widać". Jednak dzielne panie nie uległy złośliwej aurze i niczym Czterej Muszkieterowie ruszyły na swych
dzielnych rumakach na wzgórza.
"Wszystcy gotowi ? No to jazda !"
"Wstęgą szos, miedzą pól złoconych,..."
"Krętą ścieźką poprzez las,..."
Mglisto ? Zimno ? Wilgotno ? A co tam !
"... I pomaszerował dalej..."
Czas na małe wyścigi !
And the winner is !.......
Zacięta walka o drugie miejsce
Trudno było wyhamować rozbrykane konie...
...Ale w końcu się udało !
Zbiórka pod samotnym drzewem
Czas wracać do domu...
"Wio, koniku, a jak się postarasz..."