Dewil wraca do jazd

09.09.2011

Sączowska trójca: Gosia, Kasia i Sonia (w skrócie: GKS Sączów ) niedawno postanowiły wspomóc Anię i aktywnie zajęły się Dewilem. Dewil od pewnego czasu miał bowiem "dolce vita", które choć oczywiście miłe, na dłuższą metę nie jest nigdy wskazane ani dla ludzi, ani dla zwierząt. Panie zobowiązały się ruszać konia każda raz w tygodniu. Te "godziny wychowawcze" mają na celu przypomnieć dzielnemu rumakowi co się robi z jeźdźcem na grzbiecie . To nie tylko jazda, ale też (a nawet przede wszystkim) praca z ziemi i ustalanie sobie relacji wzajemnych między zwierzęciem i człowiekiem.

Dziś Gosia wsiadła na Dewila po raz trzeci i była to bardzo udana jazda. Dużym sukcesem było zakładanie ogłowia, siodła oraz ochraniaczy - w przeciwieństwie do poprzednich jazd teraz już nie było żadnych "wątów". Zwierzak pogodził się też już z polewaniem nóg wodą ze szlaucha. Podczas wcześniejszych spotkań widać było niewrażliwość konia na łydkę, której użycie często kończyło się oporem ("położeniem się" na łydki), a czasem nawet małym brykankiem. Koń nie chciał ustąpić przed naciskiem łydki, wręcz przeciwnie - w odruchu obronnym na nogę jeźdźca napierał, przez co np. próba odsunięcia go od elektrycznego ogrodzenia dała efekt wręcz przeciwny: demolkę tegoż ogrodzenia. Dziś już jednak generalnie reagował na pomoce bardzo poprawnie - do tego stopnia, że dało się nawet zrobić pierwsze ustępowania ! Okazał się miłym i inteligentnym zwierzakiem i choć ciągle jeszcze na jeździe trzeba go pchać do przodu, to widać, że rokuje nadzieje na to, że coś niezłego z niego wyrośnie. Jest uważny, spolegliwy, a dzięki jazdom zaczął zrzucać tłuszczyk. Choć to dopiero początki i dużo jeszcze pracy i przed nim, i przed dziewczynami, to przyszłość zapowiada się całkiem optymistycznie !