Pod koniec ubiegłego roku Fuks zaczął pokazywać objawy lekkiej, czasowo zanikającej kulawizny. Okazało się, że
"dorobił się" nakostniaka w tak nieszczególnym miejscu, że przy jego specyficznej budowie biegając i brykając
czasem trąca go drugą nogą. Raz uderzyl się zapewne trochę mocniej, co spowodowało powstanie niewielkiej, a z racji
ciągłego trącaia trudno gorjącej się rany. Leczenie, połączone z przymusowym (na szczęście zaledwie kilkudniwym)
pobytem konia w boksie, zakończyło się sukcesem, więc konisko może wracać do pracy. A wdrożeniem go do pracy
zajęła się Sonia, która przy tej okazji sama zafundowała sobie małą lekcję wychowania fizycznego.