W ostatnią sobotę były "urodzinowe poprawiny", czyli ciąg dalszy święta z okazji osiągnięcia przez naszą córkę
szacownego wieku lat aż sześciu.
Z tej doniosłej okazji na urodzinowej
imprezie zjawili się wszyscy z dawna już zaproszeni i wyczekiwani: domownicy, moi rodzice no i goście specjalni,
czyli Ania z Bartkiem i Dominiką. Brakło tylko Darka, znienacka odwołanego z urlopu do pracy. Jednym z "gwoździ
programu" naszego spotkania była - co już chyba nikogo nie dziwi
-
jazda konna, poprowadzona dla naszych gości przez Gosię, Kasię i Sonię. A było to tak:...
"Tu, w solarium, wygrzejecie posiniaczone pośladki po treningu !"
"To jest koń - jaki jest, każdy widzi !"
"Dzień dobry, czy możemy sobie na Pani pojeździć ?..."
"Patrzcie, tak to się robi !"
"To ja tez chcę spróbować !"
"Jak chcesz skręcic w prawo, to... pociągnij za prawe ucho !"
Tak wygląda prawdziwa radość z siedzenia na końskim grzbiecie !
"Ale czy ja też muszę ?..."
"Tak, mama, dawaj czadu !"
Ostatnia obsługa serwisowa przed wyjazdem bolidu na tor
"Lecę, bo chcę !..."
"Byłam na Beli, to teraz na Fuksa !"
"No to pa, do zobaczenia w domu !"
A zwieńczeniem dnia były pieczonki, toast na cześć Dostojnej Jubilatki i słodkości na deser.