Zima nam już minęła, pierwsze trawki zaczynają się nieśmiało zielenić, pojawiły się nawet pierwsze owady, a po śniegu - ani śladu.
Został jednak pewnen niedosyt: planowaliśmy niedawno zabawę w skiring, a tu zdaje się nic z tego... Jednak zamiast zwieszać nosy
na kwintę postanowiliśmy przygotować do tego Meteora a konto przyszłego sezonu narciarskiego. Inicjatorem działań była oczywiście
Sonia, która nawiązawszy znajomość z jednym z sąsiadów, panem Krzysztofem, posiadaczem przyuczonego do bryczki wałacha Aramisa,
poprosiła go o pomoc w przyzwyczajeniu Meteora do uprzęży. Pan Krzysztof zgodził się chętnie, a mając w tym względzie doświadczenie
poprowadził Meteorowi pierwszą lekcję. A tak to się działo wczoraj:...
Spróbujemy dzisiaj czegoś nowego... Pachnie Aramisem ?!...
"No i jak, ładnie mi w czerwonym ?"
A teraz coś większego kalibru...
"Ale po co mi to wszystko ???"
Chwilka na lonży
Czyżby wstęp do wiosennej orki ?
I jeszcze badanie siły uciągu !
Full wypas: praca w chomącie i na lejcach !
Meteor przyjął uprząż zaskakująco spokojnie i po króciutkiej chwili niepokoju, spowodowanej obijaniem się linek z orczykiem o tylne
nogi, po prostu zaczął ciągnąć, pod koniec już bez lonży i kierowany wyłącznie lejcami. Zyskał kilka pochwał od pana Krzysztofa,
któy zdecydował, że jak tak dalej pójdzie, to kto wie, może w poniedziałek koń po raz pierwszypozna, co to bryczka ?...