Ciepło się robi, listki się puszczają (oczywiście w sensie: na gąłązkach ), słowem:
pogoda w sam raz na tereny. Toteż Gosia z Sonią wybrały się popołudniową porą przez las nad jezioro, wspierane duchowo
i fotograficznie przez Kinię i przeze mnie z pokładu Naszej Dzielnej Frontery.
Jakieś kształty wyłaniają sie z mrocznych leśnych ostępów...
Wreszcie u celu !
Nie ma to jak potaplać sie w wodzie, ale...
...Ale jeszcze fajniej pogalopować po niej !
Niektórym tak to się spodobało, że nie mogli przestać !
A na koniec - niespodzianka, małe tete-a-tete z warczącymi końmi mechanicznymi.