"Cała sala śpiewa z nami !" - wołał prawie pół wieku temu z estrady Jerzy Połomski. Parafrazując można
powiedzieć, że zawody, jakie w miniony weekend odbyły sie w Parku Rozkówka, przebiegały pod podobnym
hasłem: "Całe Amigo skacze !"
Zawody miały charakter amatorski i były zorganizowane głównie z myślą o dzieciakach - członkach
Klubu Jeździeckiego Amigo, ale nie tylko.
Początkowo miały odbyć się już wcześniej i do pary z zawodami ujeżdżeniowymi, do których jednak
nie doszło. Za to same zawody skokowe okazały się dla zawodników chyba niezłą zabawą, a rywalizacja
była momentami bardzo ambitna. Jeźdźców gorąco oklaskiwała niezbyt liczna, ale za to bardzo
zaangażowana emocjonalnie publiczność. Widzowie prócz skoków mieli też kilkakrotnie atrakcję
dodatkową w postaci lądujących na ziemi amazonek. Na szczęście obyło się bez jakichkolwiek
kontuzji i u zwierząt, i u ludzi. Doświadczone amigowskie konie pozbawione ciężaru od razu
zatrzymywały się grzecznie i spokojnie czekały, aż delikwent ponownie wdrapie się na grzbiet.
A jako, że po nocnym deszczu plac był momentami dość mokry, więc niektórzy zaczynali przejazd
w strojach białych, kończyli zaś w brązowych...
Na ustawionym na dużym placu parkurze rozegrano 3 konkursy, różniące się wysokością przeszkód. Pierwszy
(30 cm) był zdecydowanie skierowany do osób początkujących. Wiek uczestników wahał się od lat paru do
lat zdecydowanie dorosłych, podobnie duża też była różnica w umiejętnościach. Oglądać mogliśmy więc
bardzo różne występy. Niektóre przejazdy odbywały się w niewysilonym kłusie, zaś - jak poinformował
spiker - jedna z zawodniczek dopiero trzy dni wcześniej zaliczyła swoje pierwsze w życiu. Dla kontrastu
były tez przejazdy, w których amazonki potrafiły ładnie zmienić nogę w galopie, z dużym wyczuciem
prowadzić konia na wodzach, zachowywać dobrą postawę w siodle przy skoku. Dużą ambicją i szybkością
przejazdów cechowały się starty jedynych dwóch przedstawicieli męskiego świata jeździeckiego - ojca
i syna, nagrodzone w efekcie pierwszymi dwoma miejscami w konkursie.
W drugim konkursie przeszkody miały 60 cm i tu już zaczęły się regularne amatorskie skoki z prawdziwego
zdarzenia, choć poziom par był także zróżnicowany. Ponadto na parkurze pojawił się strrraszny mur,
który dla niektórych koni okazał się przeszkodą wręcz nie do pokonania.
Nas natomiast najbardziej interesował trzeci konkurs z wysokością 90 cm. Kasia, która przy poprzednich
występowała w charakterze sędziego, teraz przeobraziła się w zawodniczkę i wraz z trzema innymi parami
stanęła w turniejowe szranki. Zanim jednak tak się stało, mieliśmy okazję podziwiać nadzwyczaj żywiołową
klacz Natalii oraz przejazd "ekstra" poza konkursem, mający na celu "ustawienie do pionu" drugiego z jej
koni, który pod jej siostra zaczął zdecydowanie odmawiać współpracy. Przejazd Kasi był bezbłędny,
najszybszy i nadzwyczaj poprawny, co bardzo cieszyło. Później jednak organizator z zniezupełnie dla mnie
zrozumiałych względów zarządził rozgrywkę i tylko jej wyniki wziął pod uwagę w klasyfikacji końcowej.
Cóż, zawody "podwórkowe" rządzą się swoimi prawami, które jednak powinny być od początku jednoznaczne -
choćby przez wzgląd na idee, jakie przy okazji sportowej rywalizacji niskiego szczebla przekazuje się
młodym jeźdźcom.
Kończąc opis muszę jeszcze wspomnieć, że osobiście najbardziej zachwyciła kilkuletnia dziewczynka, jadąca
na karym kucyku, która mimo kilkakrotnego bliskiego kontaktu z Matką Ziemią dzielnie i bez słowa skargi
wskakiwała na siodło i kontynuowała przejazdy, po których w dodatku ładnie podziękowała swojemu wierzchowcowi.
Uważam, że takie (niestety niezbyt częste) postawy młodych jeźdźców zawsze powinny być na zawodach w jakiś
sposób nagradzane.
Zawody amatorskie w Amigo były dobrą zabawą i dla zawodników, i dla widzów. Mam nadzieję, że odbędzie się
ich kolejna, równie udana edycja i zapraszam do obejrzenia zamieszczonej poniżej galerii zdjęć.