Ubiegły rok bardzo źle nam się kończył - ciężko zachorowała Sonia. Na szczęście najgorsze już za Nią (i za nami też).
Czas wracać "do żywych" - a że konie są nieodłączną częścią życia całego naszego stadka, więc jakże mógłby się ów
powrót odbyć bez nich ? Tak oto po ponad dwumiesięcznej przerwie Sonia
ku swej (i naszej) wielkiej radości wreszcie ulokowała się na grzbiecie Mężczyzny Swego Życia - czyli Meteora !
Na przywilej jazdy trzeba sobie zasłużyć !
Na taką okoliczność specjalnie pobieliliśmy maneż
Trochę pracy dobrze zrobi
I wreszcie "nadejszła wiekopomna chwila" !
Uśmiechnięta mordka mówi sama za siebie
Były nawet kłusiki !
"Największe szczęście w świecie na końskim siedzi grzbiecie"