"Kim, do cholery, jest Alicja ?!" - czyli o kolejnych zawodach w Truskolasach

01.09.2014

W miniony weekend, w dniach 28-31 sierpnia w truskolaskim "Cwale" odbyły się zawody ujeżdżeniowe - jak to zwykle bywa na takich imprezach, były to zawody kombinowane: towarzyskie, regionalne, ale wśród nich także te najważniejsze: Otwarte Mistrzostwa Sląska. Zapowiadało się jeszcze niedawno, że wystartuje w nich conajmniej połowa jeździeckiej populacji Sączowa, tak się jednak nie stało. Prócz Gosi i Fuksa Wystartowały też: w kategorii amatorów Kasia na Belin i w kategorii zawodniczej Sonia na Meteorze.

Zawody trwały przez trzy dni. Sędziowali: Anna Piasecka jako sędzia główny oraz Elżbieta Wnuk i Krzysztof Cholewicki. Pierwszego dnia Kasia w P-1 osiągnęła 58,261%, drugiego - 57,333%, a trzeciego - 55,404%. Za każdym razem oznaczało to drugą lokatę ze stratą 2-3 % do Renaty Pawełkiewicz na Metylanie i z mniejsza lub większą przewagą nad trzecią Ewą Okrutniak na Golden Dancerze. W ten prosty i nieskomplikowant sposób Kasia z Belą zdobyły wicemistrzostwo ! Gratulujemy serdecznie. Sukces jest tym większy, że Belin jak zwykle pojechała dość sztywno, co przełożyło się trochę negatywnie na jakość chodów, a mimo to Kasia pokazała i siebie, i swoją klacz chyba najlepiej, jak to tylko było na chwilę obecną możliwe.



W klasie C jechano programy C-3, C-4 i C-6 do muzyki. Prócz Gosi i Soni startowała Agnieszka Helbik-Kuśmierz z mysłowickiej "Arabki" na koniu Cotrosca (czyt. "Kotroska", ale to chyba nie jest takie pewne, gdyż nawet spiker zawodów miał z tym niejakie problemy... ) Uwaga, uwaga: proszę zwrócić uwagę na użyte przed sekundą słowo "koń" - tak, to jest TEN Cotrosca ! Trzeba parze oddać sprawiedliwość: Agnieszka to doświadczona amazonka, a koń - naprawdę niezła "maszyna", co zresztą widać na niektórych z poniższych zdjęć. Para "cięła równo", w każdym z konkursów osiągając niemal idealnie 64% i będąc poza zasięgiem konkurencji. Walkę próbowała nawiązać druga w każdym konkursie przedstawicielka gospodarzy, Hanna Suchan na Alaszu, osiągając jednak wyniki o 1 - 3 % niższe. Zawsze trzecia była Gosia z Fuksem, a Sonia z Meteorem - czwarta. Jak widać raz ustalona kolejność była już przesądzona do końca.



Jeśli zaś chodzi o występy Gosi: program C-3 para pojechała chyba najlepiej z dotychczasowych startów w tej klasie. I nie chodzi tu tylko o wykonanie poszczególnych elementów, ale i o ogólną postawę i konia, i jeźdźca. Po prostu miło było patrzeć, szczególnie na kłus wyciągnięty, który chyba po raz pierwszy był u konia naprawdę wyraźnie wyciągniety. Byliśmy więc wręcz przekonani, że wreszcie padnie upragniona "60-ka", ale... tak się nie stało, zabrakło 0,5%. Najsurowiej oceniał pan Krzysztof Cholewicki, którego "konikiem" w sędziowaniu zdaje się być - na podstawie uwag w protokołach i Gosi, i Kasi - jakość przejść między chodami oraz dążenie do perfekcji w precyzji miejsca ich wykonania. Powyższa uwaga nie jest, bynajmniej, krytyką, wręcz przeciwnie: ma świadczyć o bardzo dociekliwym oku, co akurat jest zaletą. Ale i pozostali sędziowie mieli podobne uwagi i dość dużą zgodność opinii co do poszczególnych ruchów (oczywiście z poprawką na różny kąt obserwacji w zależności od miejsca siedzenia). Konkurs C-4 wypadł niestety gorzej (57,207%) i dość powiedzieć, że spięta Gosia plus spięty koń równa się... Fuks spóźnił aż trzy lotne zmiany, a czwartą zrobił tyłem obunóż - w takiej sytuacji wynik i tak należy uznać za zadowalający, bo pozostałe elementy były ogólnie niezłe. Trzeci konkurs odbywał się do muzyki, a spory, jakie miały wcześniej miejsce, gdy wraz z Gosią wybieraliśmy utwory, to temat na osobną historię.... Generalnie padło na starsze numery, takie "pod sędziów". Obok instrumentalnego "Samba Pa Ti" Carlosa Santany z 1970 roku do stępa, "What You Get Is What You See" Tiny Turner (1986) do kłusa oraz "Rhythm of My Heart" Roda Stewarta (1991) do galopu swoistym "creme de la creme" występu było bardzo znane "Living Next Door To Alice" grupy Smokie z 1976 roku (tu mała dygresja: nie wiedziałem, ale okazało się, że ta kultowa grupa istnieje do dziś !) W założeniach muzyka miała bowiem być "z ikrą" - i była, jednak w ostatniej niemal chwili Gosia postanowiła złagodzić trochę tak chętnie zawsze wykrzykiwaną w refrenie frazę: "Alice ? Who the f***ck is Alice ?!". Uszom wszystkich dało się zatem słyszeć: "Alice ? Who the - MEEEEEEEE!!! - is Alice ?!". Barankowe meczenie tudzież inne nietypowe odgłosy w wiadomych miejscach (z dźwiękiem spuszczanej wody włącznie) wywołały wesołe uśmiechy na twarzy wszystkich zgromadzonych osób. Miało być "z jajem" ? No to i było ! A wynik ? No cóż, 59,5% - znów o mało co" sześćdziesiątka"... Ale to tylko zachęta do dalszych wysiłków ! A dobrym podsumowaniem są słowa Gosi: "Jeszcze kilka lat temu nie przypuszczałabym w ogóle, że będę startować na Mistrzostwach w klasie C !"

Przy okazji kürów wyszło na jaw (dzięki uwagom pani Ani Piaseckiej), że w wyniku zmiany przepisów czas trwania przejazdu liczy się nie od ruszenia po ukłonie, lecz już od momentu rozpoczęcia muzyki "na wjazd". Dowiedzieliśmy się też, że stało się "trendy" nie tylko robienie łagodnych przejść między zmieniającymi się fragmentami muzyki (to akurat nie my !), ale też nie robienie przerwy (ciszy) na początkowy ukłon. Uwagi cenne, dostosujemy się na przyszłość !

Nagrody, pucharki, rundy honorowe - i po zawodach ! Dziękujemy organizatorom za miłą atmosferę, medalistom gratulujemy sukcesów, zaś czytających te słowa zapraszamy do galerii zdjęć:...









































































































(C) Tomek_J