Jaś i Małgosia poszli na spacer do lasu. Weszli między drzewa. "Małgosia, może byśmy tak..." - zaczyna Jaś, a Magłosia na to radośnie:
"Ot figlarz, prosił, prosił i wyprosił !..."
I mniej więcej tak samo było z dzisiejszymi zdjęciami. Słońce od dwóch dni topi intensywnie zwały śniegu, pogoda w sam raz i na spacer,
i na teren. Jako, że Gosia z Kinią pojechały na obóz jeździecki, stałem się "słomianym wdowcem" i "słomianym tatą", a mogąc tym samym
dysponować do woli swoim czasem podczas jednodniowego mikrourlopiku, nie dałem się długo namawiać Julii i Wiktorii. Efekty - poniżej.
P.S. Ta kasztanowata klacz pod Wiktorią to Oliwka, która w listopadzie Anno Domini 2007 wyglądała tak, jak poniżej:
Ech, tempus fugit !...