Jeszcze nie przebrzmiały echa certyfikatu czerwonego, a już Marysia przystąpiła do certyfikatu brązowego ! No,
z tym przystąpieniem to akurat trzeba przyznać, że zrobiliśmy małe szacher-macher i amazonce spłataliśmy
małego psikusa. Widząc, jak Marysia emocjonalnie podchodzi do naszych egzaminów na kolejne stopnie jeździeckiego
wtajemniczenia, postanowiliśmy oszczędzić jej stresów. Jazda oficjalnie była treningiem, tyle, że... przeprowadzonym
zgodnie z zasadami sztuki certyfikacyjnej. O tym, że zaliczając dziś poszczególne elementy, zaliczyła tym samym
ostatni szczebelek drabinki prowadzącej do oficjalnego egzaminu na Brązową Odznakę Jeździecką, Marysia dowiedziała
się tuz po przejechaniu parkuru. Ciąg dalszy, czyli oficjalny bój o odznakę, nastąpi na rozpoczynającym się za kilka
dni obozie konnym w Toporzysku. Zanim to jednak nastąpi, popatrzmy na małą galeryjkę z dzisiejszej jazdy.
P.S. Następnego dnia miał miejsce egzamin teoretyczny. Ale to już była tylko formalność...