W tej chwili Kinia, Marysia i Gosia spędzają czas w Bieszczadach na obozie jeździeckim w Żubraczach. Żubracze to maleńka (zaledwie ok.
110 mieszkańców) wioska w Ciśniańsko-Wetlińskim Parku Krajobrazowym, 5 kilometów od Cisnej. Działa tam ośrodek jeździecki - gospodarstwo
agroturystyczne
"Połoniny" Tomasza Kwiatkowskiego, o którym słyszeliśmy niejeden raz
w ciągu minionych kilkunastu lat, a które to miejsce teraz panie mają okazję poznać osobiście.
fot. ze strony internetowej ośrodka
Tomek Kwiatkowski w swoim ośrodku organizuje przez cały rok obozy jeździeckie i wczasy w siodle, oferując naukę jazdy i rajdy po górach
dla początkujących i zaawansowanych, a także układanie koni. Swoją pracę opiera na róznych szkołach jeździeckich, ale przede wszystkim
jest zwolennikiem metod naturalnych. Jazdy prowadzone więc są - i w terenie, i na ujeżdżalni - głównie na halterach, często w ogóle bez
ogłowia, "a wszystko to bez wkładania koniowi metalu do pyska. W zgodzie z harmonią, z poszanowaniem końskiej natury." Z jego strony
internetowej pochodzi też następujący cytat, który po prostu urzekł mnie swoją trafnością:
"Wychodząc z niewątpliwie słusznego założenia, że d...a jeźdźca jest mądrzejsza od głów polityków razem wziętych staramy się
pokazać i udowodnić, że przełączenie myślenia na dolną część ciała jeźdźca daje niezwykle korzystne efekty. Szkolimy jeźdźców - konie
potrafią wszystko, my tylko musimy się nauczyć jak im przekazać nasze oczekiwania i zamiary."
Nasze amazonki w "Połoninach" mają zajęcia na ujeżdżalni, ale oczywiście "tym, co tygrysy lubią najbardziej", są tereny po okolicznych
górach. Zapewne po powrocie panie zechcą podzielić się szerzej wrażeniami, a na razie - mała galeryjka z pierwszych jazd.