Ostatni weekend minął pod znakiem lekkiego konikowania. Kinia miała późnym popołydniem jazdę na Ganimedesie pod okiem Gosi.
Po początkowej rozgrzewce i kilku ćwiczeniach o charakterze ujeżdżeniowym (w tym: ćwiczeń z półsiadu) nastąpił trening
TREC-owy, który wypadł bardzo dobrze. Dość powiedzieć, że Kinia nauczywszy się dobrze przestawiać przód i zad konia oraz
cofać całkiem samodzielnie i bezbłędnie pokonuje takie przeszkody, jak "labirynt", czy bramkę. Ganiś jezcze nie bardzo
potrafi przejść "w bok" wzdłuż leżącego na ziemi drąga, ale panie nad tym pracują. Patrząc na trening sądzę, że może dobrze
byłoby kiedyś wybrać się do Gniazdowa i poćwiczyć na tamtejszych przeszkodach ? Może nie od razu wskakiwanie i zeskakiwanie
ze stromych skarp, ale takie np. przejścia przez mostek - czemu nie ?...
Tego samego dnia Jula ruszyła Amber, zaliczając teren nad Rogoźnik z sąsiadkami z Siemoni - Olgą i jej córką Zosią na
koniach Forest i Cookie. Najpierw jednak sama musiała do Siemoni dotrzeć - dla Amber był to pierwszy raz, gdy była sama
w terenie. Na początku było kilka spłoszeń (bo pies, bo stado saren, bo kolorowy plac zabaw na "Orliku"...), ale potem
"szła jak bomba" i nawet tunel pod autostradą był jej niestraszny. Po terenie konie się bawiły na wybiegu, a panie spędzały
czas przy herbatce, plotkując - oczywiście o koniach.