Dziwnym trafem przez zimę zawsze wokół stajni gromadzi się mnóstwo wszelakiego śmiecia: rozwłóczone źdźbła słomy, jakieś papierki, patyki, liście,
że o wszechobecnych ostatnio ścinkach flizeliny nie wspomnę... Największym jednak megaśmieciem jest wielgaśna góra obornika, z którą coś by wypadało
zrobić. Ten problem spędza sen z oczu każdego, kto mając stajnię nie prowadzi jednak upraw i nie ma choćby kawałka pola, na którym można by ów obornik
zaorać. My na szczęście mamy znajomych - praktykujących rolników, którzy od nas obornik odbierają - o ile się go im załaduje. A że mamy też własnego
"cyklopa", więc śpimy spokojnie. Zaś że wiosna już nastała na 100%, więc kilka dni temu odbyła się akcja sprzątania - może nie świata, ale naszego
okołostajennego światka. I nie byliśmy w tej pracy sami, o nie ! Aktywnie wspomogły nas nasze zwierzaki:...
"Taaa... Pompa nie przecieka..."
"Siłowniki również sprawne !"
"Melduję: węże szczelne ! Do roboty, człowieku !"
Jest efekt ? Jest. I o to chodziło.
"Tylko jeszcze z tym bałaganem byś coś zrobił..."
"No i traktor umyj, bo brudny aż wstyd !"
"A ja sobie pośpię. Cieżka jest praca kontrolera jakości..."
Ech, praca, praca i ani chwili oddechu...