Zawody w Facimiechu

23.08.2021


Pomiędzy 13 a 15 sierpnia rozgrywane były Mistrzostwa Małopolski w Ujeżdżeniu oraz Zawody Regionalne i Towarzyskie. Na tych zawodach Marysia na Ganimedesie miała walczyć o "oczka" do drugiej klasy sportowej, których obecnie trzeba w tym celu zdobyć 4, a każde oczko to wynik conajmniej 62% w klasie nie niższej niż N. Pierwsze Marysia zdobyła kilka tygodni wcześniej w Ochabach. Teraz planowała pojechać kolejno konkursy N-4, N-5 i N-7 (kür). Miał to też być debiut Rica pod Gosią, jednakże na tydzień przed zawodami okazało się, że zgłosiło się aż około 100 par, więc organizatorzy poprosili Gosię o pomoc w sędziowaniu, gdyż roboty z ocenianiem zapowiadało się co niemiara. Gosia się zgodziła na zmianę swej roli, jednak i tak wzięła konia ze sobą, by powoli przyzwyczajać go do całego tego startowego rozgardiaszu, nocowania w obcych miejscach pełnych obcych ludzi i koni itd. Chciała po zakończeniu konkursów wsiąść także na Rica raz i drugi by sprawdzić, jak się będzie sprawował na nieznanym sobie terenie. Skutkiem ubocznym podjęcia się sędziowania była też (niestety) niemożność robienia zdjęć z przejazdów Marysi - ja w tym samym czasie wyjeżdżałem na urlop, więc nie mogłem być fotoreporterem. Zawiozłem tylko obie panie i konie w czwartek na miejsce.



Czwartek upłynął, jako się rzekło, pod znakiem podróży, umieszczenia koni w zaadaptowanej na stajnię dużej (i trochę ciemnej) stodole. Rico to po swojemu przeżył - zwłaszcza wtedy, gdy Gani wyszedł z Marysia na "zapoznawczą" jazdę treningową na zewnętrznym czworoboku. Był mocno niespokojny, spocony, nie jadł, nie pił. Sprawiało to trochę wrażenie stanu przedkolkowego. Wzięty na spacer i potem na lonżownik doszedł na szczęście do siebie. Od tamtej pory przez cały czas był wręcz podejrzanie grzeczny.



Piątek rano panie rozpoczęły od 20-minutowego spaceru z końmi w ręku po okolicy tak, by rumaki mogły skubnąć trochę świeżej zieleniny. Potem było karmienie, sprzątanie w boksach no i przygotowania do startu Marysi. Gosia zaś sędziowała od 8-mej aż do popołudnia. Na szczęście wzorowa organizacja tak samych konkursów, rozgrywanych równolegle na dwóch czworobokach, jak i całej "otoczki" zawodów przez szefostwo KJ Facimiech sprawiła, że konkursy przebiegały bardzo sprawnie, a przejazdy każdego dnia kończyły się stosunkowo wcześniej, dając jej czas na zabawę z Rico. Mogła zatem na nim pojeździć na czworoboku, wybrała się również w pojedynką w miniteren wokół terenów klubowych. W czasie jazd Rico zachowywał się nadzwyczaj posłusznie, bez "świrków", czy spłoszeń.





Marysia w piątek jechała N-4. Gdy popatrzy się w protokoły widać same dobre oceny z zakresu 6,0 - 7,0. Niestety nie na wiele się to zdało. Zapewne jednak brak skupienia spowodował, że amazonka w drugiej części programu popełniła dwa błędy, w zasadzie jeden po drugim, a to oznaczało sporą stratę. "Gwoździem do trumny" okazał się błąd trzeci, niemalże na samym końcu przejazdu, który poskutkował eliminacją. Szkoda - gdyby przejazd był bezbłędny, to po podliczeniu już przyznanych punktów można byłoby się spodziewać wyniku rzędu 63,5 %; ba, nawet jeśli odejmie się punkty za dwie pierwsze pomyłki, to nadal byłaby okazja "zapunktować". Jednakże tym razem trzeba było obejść się smakiem !



Nasza para w sobotę "wzięła się w garść" i pojechała N-5 na 64,357 % (64,000 i 64,714). Zwykle protokoły z wcześniejszych zawodów "pstrzyły się" od not 6 - 6,5, jednak tym razem zakres przesunął się na poziom 6,5 - 7. "Siódemek" jest naprawdę sporo, za m.in. takie elementy, jak cztery (łącznie) 10-metrowe wolty i półwolty w kłusie i galopie, kontrgalop, czy końcowy wjazd na linię środkową - tu są one przyznane zgodnie przez obu sędziów. Bardzo też cieszą oceny ogólne: za swobodę i regularność chodów - 7,0 i 6,5; za impuls - dwa razy po 6,5; za postawę i dosiad jeźdźca oraz jakość pomocy - dwa razy po 7,0. Marysia z Ganim byli tak naprawdę jedynymi przedstawicielami kategorii kucy, więc oczywiście oznaczało to "z urzędu" miejsce 1-sze, jednak warto zauważyć, że gdyby konkurowali z grupą 8 par w równoległej kategorii "pełnowymiarowych" koni, to wówczas zajęliby wysokie, 3 miejsce. Rzecz jasna wynik dał Marysi drugie "oczko" do klasy sportowej.



No i nadszedł dzień trzeci. N-7 poszło jeszcze lepiej, niż sobotnie N-5 - zwłaszcza dobrze zostały ocenione ruchy z mnożnikiem "x2" i "x4". Jedynym błędem, szczęśliwie zauważonym chyba tylko przez jednego z sędziów, było zrobienie takiej "o mało co lotnej zmiany" (wg przepisów obowiązujących do 2017 roku wykonanie elementów "ponad poziom" mogło skutkować eliminacją, na szczęście to się 3 lata temu zmieniło). Dobre noty ogólne za rytm, energię i elastyczność oraz za choreografię i innowację podbiły wynik końcowy do poziomu 65,250 % - i co ciekawe, od jednego z sędziów, który dotąd Ganiego zwykle oceniał bardzo surowo, teraz nasza para otrzymała aż 67,200 % ! Tym sposobem Marysia zdobyła trzecie z wymaganych "oczek" i do pełni szczęścia brak jej tylko już ostatniego, o które niedługo powalczy na zawodach w Zbrosławicach na początku września. I znów nie mogę się nie pokusić o takie porównanie: gdyby Marysia i Gani konkurowali z grupą 5 par w równoległej kategorii "pełnowymiarowych" koni, to wówczas zajęliby najwyższe, 1 miejsce !



Jak widać mistrzostwa zaczęły się trochę jak w recepcie na dobry film autorstwa Alfreda Hitchcocka: "najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie ma narastać". Na szczęście napięcie nie narosło, zostało zastąpione rzetelnością i umiejętnościami, a efekt był bardzo zadowalający. Gratulujemy i czekamy na "ostatnią" prostą już za kilka dni. Życzymy, by zdobycie czwartego "oczka" było tylko zwykłą formalnością.





(C) Tomek_J