Dewil - diabełek Ani
|
Dewil
Dewil to z pozoru bardzo spokojny i opanowany rumak. Tak naprawdę jednak w środku drzemie w nim ukryta
energia, potęgowana przez lenistwo, mnóstwo pomysłów jakby tu coś zrobić, a raczej nic nie robić
i strach przed czym tylko się da (tak na wszelki wypadek). Żarłoczna ciapa nudząca się na padoku,
kombinująca tylko jakby tu skubnąć trochę trawki. Stacjonuje po sąsiedzku z końmi stajni TROT,
wprowadzając tam czasem trochę zamieszania. Mały uparciuch i łobuz.
|
|
Znamy się od 08.10.2006, od kiedy to zobaczyłam go w jednej z podkarpackich stajni. Misiowaty, spokojny
konik dający nogi i chcący się popieścić, ciemny, wysoki (ok. 170 cm), czteroletni wałaszek. Wspaniały !
I w ten sposób, nieprzygotowani na przyjęcie konia, sprowadziliśmy Dewila i Drakę do Sączowa. Początki
nie były najłatwiejsze. Najbardziej dał się we znaki brak czasu albo raczej moja nieumiejętność organizacji.
Widziałam się z moim rumakiem codziennie rano wyprowadzając go na padok lecz na jakiekolwiek dłuższe
przebywanie z nim i poćwiczenie miałam czas tylko kilka razy w tygodniu.
|
|
Z potulnego baranka wyłaniało
się małe diablątko, robiące wszystko żeby tylko czegoś nie robić. Było gryzienie, uciekanie i odsadzanie
się. Zakładanie ochraniaczy zajmowało nam czasem nawet i pół godziny. Były załamania, nerwy i płacz.
Pogodzenie szkoły i konia wydawało się mało prawdopodobne a wręcz niemożliwe. Zawsze jakaś strona
ucierpiała. Brak porozumienia między Dewilem a mną trwał już na tyle długo, że postanowiłam troszeczkę
zaniedbać szkołę na rzecz konia. Jak inni potrafią sobie poradzić to dlaczego ja mam nie dać rady ?
Z przyjściem ocieplenia i wiosny współpraca między nami zaczęła się powoli układać i po jakimś czasie
nawet szkoła nie przeszkadzała już tak bardzo.
|
|
Obecnie mimo niewielkich problemów współpraca z Dewilem to już sama przyjemność. Koń nabrał do mnie
zaufania i teraz jak tylko mogę ćwiczymy dodatkowo na padoku np. przechodzenie przez kałuże (te takie
straszne) i obcowanie z innymi strasznymi rzeczami. Dewil bardzo szybko się uczy. Przez przypadek koń
nauczył się otwierać drzwi... :o Co prawda skoki nie są naszą mocną stroną (być może tylko na razie ;P),
ale w ujeżdżeniu pomału się odnajdujemy.
|
|
Przez te wszystkie miesiące razem było bardzo różnie ale więź między nami się umocniła i teraz nie
wyobrażam sobie życia bez Dewila. Wystarczy wejść do niego na padok a zaraz przyjdzie żeby go posmyrać
albo poprzytulać, "pomoże" w sprzątaniu przenosząc co tylko się da np. łopatę albo grabie, lub
przewracając taczkę, a widok konia bawiącego się młotkiem to już rzecz normalna przy naprawianiu
przewróconego ogrodzenia (bo tam taaka dobra trawa była).
|