Klacz ta pochodzi z Matysówki, obecnie dzielnicy Rzeszowa. Z powodu pożaru stajni została
przekazana do Albigowej, do pana Tadeusza Stasieńki, a stamtąd trafiła do Sączowa.
Pamiętam dobrze, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Noc, 8 października 2006. Draka razem
ze swoim bratem, Dewilem, wychodziła z bukmanki. To była wspaniała chwila. Ciemny, wysoki,
duży koń. I ta myśl która do mnie jeszcze do końca nie trafiała - to mój koń. Draka od razu
stała się moim światem. Coś pięknego. Tej nocy wprost nie mogłam się na nią napatrzeć, nie
mogłam przestać patrzeć w jej śliczne oczka. Była potężną kobyłą, i wyglądała jak koń pociągowy.
Z czasem jednak nadmiar tłuszczu się stracił, i kobyła wygląda porządniej. Zaraz po przyjeździe
do "nowego domu" kobyła została kilka dni w sąsiedzkiej stajni Trot, do póki nie wybudowaliśmy
dla niej boksu, tak jak i właściciele Dewila.
W każdym razie z początku nie pozwalała do siebie zbytnio podejść. Odsuwała się i uciekała.
Jedynym sposobem było podejście do niej ze smakołykiem, i szybkie założenie kantara. Po poznaniu
się nadszedł czas na pierwsze wsiadanie. Draka już była ujeżdżona, i brano ją czasem do rekreacyjnych
jazd, także z wsiadaniem i siodłaniem nie było problemu. Jedyne co było dla niej dziwne, to ochraniacze,
bo w końcu "Co to mi za badziewie na nogi założyli ?"
.
Nigdy wcześniej ich nie miała, ale skończyło
się tylko na tym, że kilka razy podniosła wysoko nogi. Gosia pomogła mi z pierwszymi krokami w jeździe,
która to po prostu rekreacja totalna... Zatrzymanie się bez żadnego uprzedzenia z każdego chodu,
zagalopowanie zaczynało się brykiem, a głowa to ustawiona jak kobyła najwyżej dała radę. Jednak już po
pierwszym zapoznaniu się kobyły z ujeżdżeniem, czyli z pracą, a nie jak w rekreacji "co by tu zrobić,
żeby nic nie robić", Draka wyzbyła się tego upiornego rekreacyjnego myślenia. Z czasem odkryła, że warto
współpracować.
Koń z marzeń... Za tak kochanego, i kochającego konika można poświęcić wszystko.
Najbardziej... lubię mieć syty brzuch
Zazwyczaj... nie sprawiam kłopotów
Chciałabym... potarzać się w błotku
Muszę... czasem przy koniowiązie
Najchętniej... widzę owies w żłobie
Rzadko kiedy... jestem w złym humorze
Lubię... dzikie tereny
Z trudem... powstrzymuję się od grzania
Potrafię... brykać
Z łatwością... się daję prowadzić
Kiedyś... będę mieć źrebaka
Nie umiem... się ukłonić
Wierzę... że przeganiam wiatr
Sama... sobię stoję
Nigdy... nie będę nieszczęśliwa
Żyję...dla Viki