Enrique - "wypasiona fura" Gosi



Od dłuższego czasu Gosia de facto pozostawała bez konia... Fuks 2 lata temu zakulał i była to dość poważna sprawa. Na szczęście problem udało się zlikwidować dużym nakładem sił i środków, jednak koń, choć już nie kuleje, to jednak porusza się nie tak, jak kiedyś, a ocena ruchu to przecież podstawa ujeżdżenia. Gosia zebrała więc się w sobie i postanowiła "zanabyć drogą kupna" nowego wierzchowca, takiego "wyśnionego-wymarzonego", dającego szansę na udane starty w oficjalnych zawodach. Poszukiwania były długie i niezbyt owocne, aż nagle pojawił się ON ! Niczym diablik z pudełka - L.S. Enrique ! Czterolatek rodem z Bieszczad po nerwowych, wręcz momentami zrywanych negocjacjach oraz odkładanej podróży trafił w końcu do Stajni Trot pamiętnego 5 maja Anno Domini 2018.



Enrique, czyli N-Rike, czyli Rico - cóż, początek współpracy zapowiadał się... dziwnie. Koń ewidentnie nie był przyzwyczajony do typowych warunków stajennych - począwszy od sposobu karmienia aż po strrraszny wybieg, na który trzeba było wyjść przez zatrrrważający korytarz stajenny, w którym czychały siodła, ogłowia i najdziksze z dzikich: łopata z miotłą ! "Kibelki" z wodą i paszą treściwą były traktowane jak coś dziwnego, co lepiej omijać z daleka. Marchewka ? Suchy chleb "na smaczek" ? A co to takiego ? Ech, dość powiedzieć, że jego pierwsze śniadanie musiało zakończyło się karmieniem go czystym owsem z ręki, tj. z małej miseczki, a na wyjście na wybieg koń zdecydował się dopiero po dobrych 10 minutach zachęt. Na wybiegu nie było lepiej - przeraźliwa wiata, krwiopijczy paśnik i w kącie wielka, zębata wanna z wodą ! Za to po dwóch dniach zrobiło się o niebo lepiej (choć wiata nadal była traktowana z nieufnością). Okazało się też, że "człowieki" fajne są, podkarmią, podrapią, napoją no i na pyszną, zieloną trawkę wypuszczą.



Pierwsza jazda za do zachwyciła Gosię. Enrique po wybieganiu się na lonży spuścił nieco z tonu i okazał się mądrym, opanowanym, "kumatym" koniem o bardzo dobrych, obszernych i miękkich chodach. Zwłaszcza galop wzbudził zachwyt Gosi, która na koniec zeszła z rumaka - jak powiedziała - "cała w skowronkach". Koń nieoczekiwanie wykazał się także niezłym talentem skokowym, gdy znienacka zabiegła mu drogę jedna z czających się na niego na placu od 10 lat opon. Sus był doprawdy imponujący !



A ciąg dalszy ? A owszem, już niedługo nastąpi !