Meteor - koń Soniq'a



To jest Meteor, miziasta przytulanka Soni, która o nim pisze tak:

Meteor to konik niespodzianka, jeszcze w brzuchu mamy... Zupełnie niespodziewanie nagle okazało się, że na świat przychodzi nowy zwierzak- ujawnił się dopiero w 10 miesiącu ciąży swojej mamy. Urodziło się takie coś o długich, pajęczych nogach z przestraszonymi oczami i dużą wyobraźnią na temat świeżo przywitanego świata! Gonienie motyli po padoku i zaczepianie mamy, spanie i picie mleka to były jedyne zajęcia majowego źrebaczka. Później przeprowadzka z mamą do innej stajni i konik skończył miesiąc. O wychowywaniu małej istotki nie wiedziałam za dużo- jak zrobić z niego porządnego konia ? Na początku czyszczenie konika przy mamusi, później wiązanie na uwiązie, uczenie prowadzenia, dawanie nóżek... Nie było dnia kiedy nie spędzaliśmy w stajennym korytarzu przynajmniej godzinki na wszystkich pielęgnacyjnych czynnościach i uczyliśmy się razem wielu, wielu rzeczy... Bywało, że mały koniś się buntował, ale wtedy nikt mu nie niańkował - się krzyknęło, upomniało, czasem nawet dało klapsa - a kiedy koń zrozumiał, głaskało i nagradzało za dobre zachowanie. Ten sposób opiekowania się Młodziakiem sprawdzał się i konik wyrósł na miłego, sympatycznego i dobrze ułożonego roczniaka... Ale do czasu. Później spędzało się z nim co raz mniej czasu, nie było tak dokładnej opieki i pokazywania palcem co dobre a co złe - co zaowocowało 2-letnim, dzikim ogierem, który uważał się za pana i centrum świata, stającego na wszystkich dęba, podgryzającego i nie szanującego autorytetu człowieka ! Jego nieznośne zachowanie osiągnęło apogeum i w końcu zapadła decyzja o wykastrowaniu ogierzastego konika. Później zaczęła się praca nad kolejnym etapem "wychowywania" konia, który teraz już wcale nie był taki posłuszny.



Sam proces ujeżdżania i lonżowania to była raczej przyjemna praca. Konik pojętny, raczej usłuchany. Samo wsiadanie za pomocą metod naturalnych i Monty Robertsa bardzo dobrze przyjęte. Konik na przejażdżki i drobną pracę był doskonały - ale tak naprawdę to niewiele od niego się wymagało. Dopiero kiedy trafiliśmy do Gośki i Tomka w stajni Trot, to zaczęła się porządniejsza praca i podejrzewam, że właśnie to sprawiło, że z mojego konia znów wyszła jego druga natura nieusłuchanego pana samego siebie, który wie wszystko najlepiej - żeby jakoś uniknąć porządnej pracy i ukierunkowania na rzeczywiście konia-wierzchowca ?. Całe szczęście nikt tutaj nie dał się zastraszyć buńczucznym zachowaniem konika i szybko musiał zrezygnować ze swojej ofensywy i antywspółpracy. Teraz to przyjemny towarzysz niemal każdego jeźdźca, choć wciąż z fantazją i pełny niespodzianek...



Młodziak jest wyjątkowym konikiem, z którym jestem specyficznie związana. Czasem traktuje go jak swoje własne dziecko - stąd tyle przytulania i spania z konikiem w boksie. Traktujemy się ze sobą jak dobrzy przyjaciele i często kiedy razem spędzamy ze sobą czas, to ani ja nie szczędzę mu poklepań, przytulań, czy drapania, ani on popychania noskiem i sympatycznego dmuchania mi w ucho . Jest śmieszny! Zakładam mu czapkę na uszka i bawię się z nim - uwielbiam spędzać z nim czas ! Przez co Tomek uważa, że to mój misiek-przytulasek - bo właściwie tak jest...

Jedyne co doprowadza mnie do szewskiej pasji w tym niby najsłodszym koniku świata to jego panikarstwo. Listek z drzewa jest powodem do dzikich galopad, na widok kozy można kłusować tyłem, a płynący strumyczek jest powodem do zatrzymań z galopu. Po za tym na widok wszystkich nowych rzeczy najlepiej uciekać i nie mieć z tym do czynienia - całe szczęście Gosia i Tomek pomagają mi w sprowadzaniu na ziemię tego latającego panikarza, który dostaje niemal skrzydeł z powodu jakichkolwiek dziwnych rzeczy !

Poza tym kolejną wadą Meteora jest tendencja do konia-demolki ! Pozrywane pastuchy, porozwalane paśniki, zerwane rynny, rozwalony zasilacz od pastucha, rozwalenie paśnika w boksie i dużo, dużo więcej grzechów na koncie tego na pozór miłego i sympatycznego konika...

O Młodym mogłabym opowiadać jeszcze długo i, i tak nie dałabym rady opisać go w 100% ponieważ jego po prostu trzeba poznać, chociaż zapewniam was, że ktokolwiek, kto ma z nim bliższy kontakt, zakochuje się chociaż trochę w jego niepowtarzalnej osobowości i nawet Tomek wybacza mu jego wszystkie demolki, które później trzeba naprawiać - ze zgorszoną miną, bo zgorszoną, no ale... hehe



Meteor to w 1/4 folblut (po mamusi - półkrewce), więc oprócz wrodzonej żywiołowości, często skutkującej skłonnością do odruchu profilaktycznej ucieczki, ma też tendencje do szybkiego spalania paszy - przecież skądś musi czerpać energię na swoje wybryki, nieprawdaż ? Pozory mylą: w tej raczej szczupłej sylwetce kryje się mały żarłok, istna maszynka do szamania Dość powiedzieć, że on sam je ponad dwa razy więcej, niż Desta i Fuks razem wzięte ! Ale co tam, nie żałujemy mu, niech je i rośnie w siłę.

Głównym sparringpartnerem Meteora w padokowych zaczepkach jest nieco melancholijny Fuks - już za czasów wspólnego pobytu w poprzedniej stajni całodzienne zmagania obu koni wzbudzały powszechne zainteresowanie, także z powodu zaawansowanych technik walki, stosowanych przez oba zwierzaki Ale Desta też nie może nigdy czuć się spokojnie i bezpiecznie ! Na szczęście to sa tylko takie młodzieńcze przepychanki i choć skóra obu panów czasem jest zdrowo poznaczona, a kantary podarte w strzępy, to jednak w tych zmaganiach nie ma ani śladu prawdziwej agresji. O ile przy tym Meteor na wybiegu jest głównym inicjatorem zapasów i kandydatem do wygrania każdej wlki, o tyle w terenie pełnym strrrasznych niebezpieczeństw (samochody, bażanty, a nawet - o zgroro ! - KOZY !) grzecznie podporządkowuje się Fuksiakowi, idąc za nim ślad w ślad i włażąc wszędzie tam, gdzie nie waha się wejść Fuks.



***

Małe postscriptum: taki był Meteorek niegdyś





A taki był Meteorek w wieku trzech lat - wraz ze swoją panią w wieku latek czternastu.





***

Dodane 19.10.2011:

Ostatnio wraz z Sonią odkryliśmy, że mimo, iż kilka jej dawnych blogów wydawało się na zawsze "odejść do Krainy Wiecznych Łowów" wiele lat temu, to jednak ślady po nich istnieją w archiwach Internetu do dziś. Oto kilka notek Soni z tamtego okresu, oczywiście poświęcon Meteorowi:...

10 kwietnia 2001r.: U Miry pojawiły się objawy ciąży...

12 kwietnia 2001r.: Wizyta weterynarza. Potwierdzenie źrebności klaczy. Weterynarz pozwolił mi jeździć. Prawdopodobne wyźrebienie w okolicach 5 tygodni. Dzisiaj pojawiły się śladowe ilości mleka. Nie umiem się już doczekać źrebaka...

17 kwietnia 2001r.: Dzisiaj Mira była na godzinnym spacerze po lesie. Wszystko jest ok. Trochę jest leniwa, ale można jej to wybaczyć, przecież jest już wysoko źrebna...

20 kwietnia 2001r.: Mira jest w nowym boksie. Dużym, 5m na 5m z przedzielonymi drzwiami. Może wyglądać na świat, a ja wciąż wyczekuję źrebaka...

21 kwietnia 2001r.: Sprytność a zarazem głupota mojego konia nie zna granic. Otworzyła sobie boks i najadła się jęczmienia. Boję się że może dostać kolki. Jest źrebna i rozrabia. Co za koń !...

7 maja 2001r.: Nie obudzili mnie. Nie obudzili mnie i chyba im tego nigdy nie wybaczę bo dzisiaj nadszedł ten pamiętny czas. W nocy po godzinie 12 czyli z początkiem tego dnia przyszedł na świat śliczny i zdrowy ogierek. Poród przeszedł bardzo szybko, bez problemów. Klacz i źrebak mają się dobrze. Nadałam mu imię - Meteor. Oby był szybki jak wszystkie meteoryty, swiecący sławą i swoją wspaniałością...

4 czerwca 2001r.: Przeprowadzamy się. Trafiliśmy do stajni o nazwie "Areta". Jest tutaj miło. Meteor będzie mieć przyjaciół w swoim wieku. Z Mirą wszystko ok, ale jest bardzo wychudzona i ma mało mleka....

5 czerwca 2001r.: Mira czuje się tutaj bardzo dobrze. Widać to po dzisiejszym czyszczeniu...

7 czerwca 2001r.: Pierwszy miesiąc istnienia. Zabieramy się do pracy, za niedługo pierwsze czyszczenie Meteora, pierwszy spacer po lesie. Tyle przed nami, a tak niewiele za nami...

7 maja 2002r.: Meteor ma już rok. Wyrósł z niego już bardzo spory źrebak, ma lśniącą ciemno gniada sierść, ładne, zdrowe nogi z czterema skarpetkami, piękną głowę i wspaniałą szyję odziedziczoną po mamie. Gęstą czarną grzywę i wcale nie krótki ogon. Mira daje piękne źrebaki. Bedzie z niego koń...

10 kwietnia 2004r.: Meteor był miesiąc temu kastrowany. Wszystko przebiegło bardzo dobrze i bez komplikacji. Zamykam ten dział a jego dokończeniem jest "Zajeżdżanie". Meteor jest wspaniałym koniem i bardzo się cieszę że Mira wydała na świat takiego wyjątkowego źrebaka. Rzeczywiście jest szybki jak Meteor i świeci swoim pięknem juz z daleka. Ładnie składa się przy skoku (przez ogrodzenie) więc może jeszcze ujży reflektory sławy ;-)..

***



I jeszcze mała pamiątka z baaardzo młodzieńczych czasów Soni:

Cud, jakim jest Meteor

Urodziłeś się już dawno temu
Byłeś i jesteś bardzo bliski sercu memu
Malutki, słodki źrebaczek
Z oczkami jak świentojański robaczek

Rozswietlasz złoty słońca blask
Jak faluje twoja grzywa niczym atłas
Jak pędzisz z podniesioną głową
Jak zadziwiasz mnie swą mową...

Kocham twoje miękkie chrapki
Twe piękne misiowe uszatki
Delikatny i lekki chód
Jak byłeś mały, mały jak cud

Piękniejesz z dnia na dzień
Galopujesz po polach niczym wiatru cień
Rozkoszujesz się wolnością
I stępujesz lekko tak z godnością

Uwielbiasz łąki smak
Kiedy faluje w tobie wiatr
Miło patrzeć wtem na ciebie
Kiedy okazujesz swe prawdziwie końskie mienie

Czasem rankiem kiedy śpisz
Słodki jesteś niczym jakiś miś
Lecz kiedy dzień sie rozbudzi
Również w tobie diabła budzi

Można sie przy tobie tak położyć
Swe marzenia i smutki złożyć
Wtulić w miękką sierść
I spokojny, słodki sen wieźć

Ochronisz mnie przed smutkiem
Popchniesz lekko noskiem
I już w zapomnienie pujdą dni
Które tak trudno było przeżyć mi

I nie zapomne nidy Cię.......