ściema & Spoko Sp. z o.o. - czyli: "Aaa, kotki dwa"


Sciemka


Spokuś

"Once upon a time..." - a raczej Bardzo Niedawno Temu, w czerwcu anno domini 2006 zostaliśmy nieco "na siłę" i wbrew naszej woli uszczęśliwieni dwoma 2,5-misięcznymi kociakami. To brat i siostra, czarno-białe (w typie Glusia) i po kociakowemu urocze stworzenia. Ona - dzielna i odważna kocica, on - nieśmiały, rozpaczliwie miauczący, taki "męski histeryk" W domu mieliśmy już kociniec i psiniec - dwa w jednym, więc postanowiliśmy, że nowe kocie u nas będą kotami stajennymi, tj. będą cały czas, przez okrągły rok na etacie Stajennego Eksterminatora Myszy. Będą oczywiście podkarmiane, szczepione itp., ale swoje muszą "odpracować".

Kotki powoli przyzwyczajaliśmy do nowego środowiska - na początku przez kilka dni były trzymane w zamkniętej stajni tak, żeby nie zwiały. Gnieździły się w boksie Fuksa, a konkretnie: w sianie w paśniku. Fuks był wówczas razem z Meteorem na treningu w Zbrosławicach i nie wiedzieliśmym, co będzie dalej, gdy nasze konie wrócą do domu. Do tego czasu unieszczęśliwiliśmy nasze psy, bo oczywiście nie dawaliśmy im wchodzić do stajni... Po powrocie koni z treningu kotki z paśnika przeniosły się na poddasze stajni, gdzie było sporo świeżo skoszonego siana, kupę ciekawych zakamarków do zwiedzania i zabawy no i tak ulubione przez wszystkie koty ciepełko !

Imiona dla kociów wymyślane były w ramach konkursu, ogłoszonego na "Stajence". Propozycje były różne: Jacek i Agatka, Tom i Jerry, Żwirek i Muchomorek, Ptyś i Balbinka, a nawet Tristan i Izolda ! Wszystkich jednak przebiła bezkonkurencyjna Sonia - przez powszechną aklamację przyjęliśmy ściemkę i Spokusia

Na początku kocie były absolutnie nie do rozróżnienia dla mnie. Jedyną cechą rozpoznawczą było to, że ściemka ma badziej białe wnętrze uszków. Teraz jest lepiej - Spokuś stał się większy, masywniejszy. To się daje zauważyć na pierwszy rzut oka, jeśli kotki są razem. Jeśli nie - nadal mam problemy z rozpoznawaniem Podczas rannego karmienia wchodząc do stajni wołam: "ściemka, Spokuś !" - i jeśli po chwili tylko jeden koć jest przy misce, a drugi jeszcze nadal na poddaszu, wołam to samo: "ściemka, Spokuś !" ...

W każdym razie: kocie mają się dobrze, myszy-wręcz przeciwnie. Ostatnio otwarliśmy im skrzynie z owsem, w której ku naszemu utrapieniu gnieżdżą się myszy. Wywołaliśmy tym niecnym czynem powszechne palpitacje serduszek u tych skądinąd całkiem sympatycznych gryzoni. Kotki rosną na potęgę (zwłaszcza Spokuś), po całuch dniach bawią się, czym popadnie, a wspomniany Spokuś uwielbia bawić się dłonią człowieka, traktując ją jak sparringpartnera (choć duuużo delikatniej, niż w tym samym wieku robił to Gluś). Choć muszę też donieść, że w pewnym momencie o mały włos nie doszłoby do małej tragedii - Desta prawie że podeptała ściemkę - szczęściem stanęła jej kopytem "tylko" na łapkę. Opatrzność chyba jednak czuwała nad kociami, bo mimo, że rzecz się działa na betonowej podłodze, a Desta kuta na podkowy typu "jajka" (pełne koło), to NIC się małej nie stało; tzn. bolało ją, łapka spuchła, ale po 2-3 dniach utykania wszystko wróciło do normy. Kocia uratowało zapewne to, że ma kostki jeszcze młode i elastyczne.

Oba maluchy zaczęły też wychodzić ze stajni ku ogromnemu zaciekawieniu psów. Wychodzą zwykle przez okno Desty, przeskakując na murek płyty obornika. Są przez to utytłane jak nieboskie stworzenia - no, ale mówi się trudno, takie są koty stajenne. Wzbudzają też zainteresowanie kotów z sąsiedztwa - te mimo obecności 3 psów zakradają się do stajni w celach zapewne imprezowo-towarzyskich; nie bez znaczenia są też zapewne niedojedzone resztki karmy, pozostawione w miseczkach. W ciągu 2 ostatnich dni psy wypłoszyły raz: rudego kota sąsiada, dwa: jakiegoś czarnego, nieznanego nam. Psy bowiem - ciekawostka - traktując nasze maluchy z uprzejmym zainteresowaniem, jako swoistą osobliwość, jednocześnie gonią na potęgę koty obce i biada takiemu, który nie zdąży umknąć nagonce.

Z ciekawostek powiem jeszcze, że kocie potrafią sobie znaleźć arcyciekawe miejsca do spania. Pomijając tak oczywiste miejsca jak siano, potniki, czy futerko pod siodło, zdarza im się zadrzemac w rynnie, jak również w żółtej, przezroczystej miseczce do porcjowania owsa, co wygląda przeuroczo (kelner, porcja kota raz ! )









A tak wygladają kociaki już dorosłe: