Tygrysek, czyli Misiek, czyli... Ciapek ?

7 września zawitał do nas jeszcze jeden nowy domownik.




Jest kotem z adoptowanym z fundacji. Kotem podobnym nieco do Kamyka, choć w bardziej szaroburej tonacji. I jak niegdyś Kamyk, a teraz Elka, kotem nieco bojaźliwym, reagującym na to, czego się boi, apatią i znieruchomieniem. Jest jednak kotem łagodnym, pozwalającym się dotykać i brac na ręce. Poza tym jest kotem dość młodym, w chwili przybycia miał 1,5 roku. Po pierwszym dniu, spędzonym w domu przed kominkiem z udawaną obojętnością w stosunku do reszty świata został zgodnie z umową ulokowany w stajni.



W stajni odnalazł się szybko i już po 2 dniach przyzwyczajania go do miejsca można mu było dac pełną swobodę. Przychodzi do michy, daje się głaskać, nie boi się ludzi, przyzwyczaił się do koni. Mamy nadzieję, że już niedługo poczuje się całkiem swobodnie. Jesteśmy też bardzo ciekawi, jak się sprawdzi w roli nadwornego łapacza myszy !



Mamy też nadzieję, że jego obecność wraz z obecnością rówieśniczki - Sciemki przyczynią się do tego, że i Elka stanie się bardziej żywym i mniej bojaźliwym kotem, chętnym do zabaw i kontaktów ze światem.

***


Niestety, Tygryska już nie ma... W zaledwie 2 tygodnie po przyjściu do nas dało się wyraźnie zauważyć, że mimo apetytu schudł, natomiast jego brzuszek był duży. Można by było podejrzewać zarobaczenie, gdyby nie nagłość objawów. Próby zawiezienia kota do weterynarza spełzły na niczym, ponieważ Tygrysek (podobnie jak Elka) miał zwyczaj znikać i nie zawsze pojawiał się na wołanie. Po 2 dniach prób łapania znaleźliśmy go martwego na wybiegu dla koni. Szkoda... :(