Viva - potomek Ori, trzeci pies Juli
Tak o swoim trzecim psie pisze Julka:
|
10 lipca 2009 roku przyszły na świat dzieci Ory. Były taki słodkie !... Oczywiście od razu odbyłam z tatą poważną
rozmowę, którą pozwolę sobie zacytować:
J: Tatooo,czy ja moge mieć pieska ?
T: No przecież masz już dwa...
J: Tatooo, ale ja chcę trzeciego. Zobacz, one są takie słodkie...
T: Nie, nie potrzebujemy trzech psów. Nie zgadzam sie na to.
J: Ale taaatooooo...
T: Nie !
|
|
Oczywiście Viva z nami została (ma sie ten talent). Używałam różnych argumentów, ale prawdziwym przysłowiowym
asem był tekst, że Ora ma już 4 lata, labradory krótko żyją i chciałabym mieć szczeniaka po niej. To
podziałało, choć na początku w to wątpiłam. Przyjechali ludzie wybrać sobie pieska, czarną suczkę (o zgrozo),
i kiedy już myślałam, że wezmą tą moją sunię, tata powiedział, że jej nie oddamy. Ale była radość !
Wszystkie szczeniaki rozeszły sie do nowych domów, została tylko moja
Viva i jej czarny brat - Dino. Dzięki zabawnej sytuacji mój pies dostał oryginalna ksywkę: Wujek sprawił
sobie bernardynkę i psy poznały się przez siatkę kojca. Bernardynka trochę się zdziwiła na widok małych,
czarnych psów. A wujek powiedział: "Widzisz, Mokka, to są dwa diabły tasmańskie" - i tak oto Viva dostała
ksywkę "diabeł tasmański".
|
|
Na jej temat nie opowiem za wiele, bo nie mamy za sobą tak ciekawej historii jak z Koką. Ale Viva jest
wspaniałym psem. Wierna, karna - po prostu wymarzona. Teraz wszyscy znajomi śmieją się, że czarna mamba
dorobiła się czarnego psa. Mała szybko opanowała komendę "siad", "daj łapę" i "przynieś". Swietnie
aportuje. Beztroskie,szczenięce chwile mijają jej na zabawach z pozostałymi psami lub na długich spacerach...
|