Csikós, ló i puszta




czyli: o konnnych tradycjach na Węgrzech "ez és az" (to i owo)

05.02.2021





Kiedy mówimy o poganiaczach bydła, zwykle myślimy o kowbojach pędzących konno stada bydła po amerykańskich preriach. Dzieje się tak zapewne przez to, że powstało wiele książek i filmów klasy western, opisujących przygody różnych postaci na pobudzającym wyobraźnię i ciekawość Dzikim Zachodzie. Jednak konny pasterz - poganiacz bydła to oczywiście nie jest wynalazek amerykański. Choć skamieliny i szczątki praprzodków koni (od Hyracotherium/Eohippus po Pliohippus)znajdowane były w Ameryce Północnej, to w późniejszych epokach praprzodkowie konia z sobie tylko znanych powodów przenieśli się do Azji, a stamtąd do Europy, a w Ameryce nie pozostał żaden. Mówiąc o współczesnym koniu mamy więc na myśli zwierzęta z Azji (zwłaszcza Mniejszej), które przemigrowały do Europy. A udomowione oczywiście zarówno same wymagały przepędzania na nowe pastwiska, jak i w przepędzaniu stad brały udział. Stały się nieodłącznym elementem nie tylko ukraińskich stepów, ale i europejskich lasów, a także węgierskiej puszty - bezleśnego, "stepopodobnego" obszaru na Nizinie Węgierskiej, który utworzył się tam pod koniec plejstocenu. Tamtejsze bardzo gorące i suche lata oraz wynikające z tego podwyższone zasolenie spowodowały, że teren zdominowany został przez roślinność trawiastą. W tym miejscu około 895 roku osiedlili się Madziarowie - plemiona, które pierwotnie żyły w tzw. Basenie Tarim (dzisiejsze Chiny), a potem przez Ural trafiły na tereny dzisiejszych Węgier. Dzięki swojemu "preriowemu" charakterowi ziemie te były przez nich wykorzystywane do wypasu stad koni i bydła - zwłaszcza bardzo charakterystycznego bydła węgierskiego szarego o charakterystycznych, lirowatych rogach. Bydło to jest ogólnoużytkowe - nie tylko daje mleko i mięso, ale też posiadając mocne i twarde racice było użytkowane jako zwierzęta robocze w rolnictwie i pociągowe w transporcie. A do "zawiadywania" stadami bydła konie (czyli tytułowe ló) były wręcz nieodzowne.



W dawnej kulturze rolniczej Węgier wykształciło się kilka grup społecznych. Miejsce w społeczeństwie określały posiadane przez chłopów zwierzęta. Byli więc "kondas" - świniopasowie, najniższy stopien w hierarchii, "juhasz" (stąd i nasz "juhas" od owiec), "gulyas" (pasterze bydła - i nie mylcie gulya z gyula, bo to ostatnie to tytuł książęcy !) i wreszcie na szczycie drabinki "csikos", czyli ci najbogatsi, których było stać na posiadanie koni, uznawanych wtedy za najszlachetniejsze i najcenniejsze zwierzęta. Z tego powodu csikos zawsze bardzo wynosili się ponad innych i gardzili niższymi stanami, czemu dawali mocno wyraz i co rzecz jasna wielokrotnie doprowadzało do konfliktów i aktów przemocy na wsiach. Swą wysoką pozycję podkreślali na każdym kroku, także ubiorem. Im zamożniejszy był chłop, tym bardziej zdobioną miał odzież. Bogato zdobiony płaszcz "szur", długie "sutannopodobne" skórzane okrycie wierzchnie "suba" (nasza szuba), krótki kaftan "ködmön" i csizma (ciżmy, czyli buty) to były ważne elementy tradycyjnego stroju Węgrów, podkreślające ich rangę. Aż do XIX wieku te stroje były robione i malowane ręcznie. Zwyczajowo kawaler nie mógł się nawet ożenić, dopóki nie stał się ich posiadaczem. Csikós natomiast w pewnym momencie zaczęli nosić ubiory nie tylko zdobne, nie tylko wykonane z droższych materiałów, ale też w intensywnym kolorze ciemnoniebieskim. Zwykli chłopi ubierali się na biało - wcale nie dlatego, że był to najbardziej lubiany kolor, a już na pewno nie dlatego, że był najbardziej praktyczny; po prostu materiały barwne były droższe, więc zwykła, biała, niefarbowana tkanina to było jedyne, na co było ich stać. Niebieskie odzienie csikós miało jeszcze bardziej podkreślić ich status.



Posiadając konie csikos stali się swego rodzaju mistrzami w jeździe konnej. W przeciwieństwie jednak do kozackiej pokazowej "dżygitówki" Węgrzy w większej mierze kładli nacisk na relację koń-człowiek, którą dziś określamy mianem "horsemanship" (tak, to wcale nie jest wynalazek Monty Robertsa ani Pata Parellego) oraz różne ćwiczenia, które w dawnych, wojennych czasach były użyteczne w razie walki. Na przykład jeźdźcy uczyli konie siadać lub leżeć, aby stanowiły mniejszy cel podczas bitwy lub ochronę jeźdźca. Znana jest też tzw. "poczta węgierska" - jazda na stojąco na parze koni, przed którymi dodatkowo prowadzonych jest jeszcze kilka kolejnych zwierząt. Ta jeździecka tradycja jest szeroko kultywowana także dziś. Na Wielkiej Nizinie Węgierskiej jest wiele stajni i ośrodków jeździeckich, w których węgierscy "kowboje" odziani w tradycyjne niebieskie ubiory demonstrują umiejętności jeździeckie na pokazach. Jednym z takich miejsc jest Bakod Horse Farm - ośrodek w pobliżu miasta Kalocsa, któy często bywa punktem kulminacyjnym turystycznych rejsów po Dunaju. Prócz możliwości odbycia wycieczki wierzchem lub konnym zaprzęgiem, pooglądania krajobrazu puszty, zapoznania się z lokalnym folklorem oraz obejrzenia na żywo słynnego węgierskiego bydła można też - na raczej: przede wszystkim - pooglądać współczesnych csikos i to, co wyprawiają na koniach. A wszystko to w połączeniu z poczęstunkiem w postaci wina, pieczywa paprykowego, brandy morelowej i innych regionalnych poduktów.

Cóż, koronawirus chwilowo nie pozwala na wojaże po świecie, więc na razie możemy sobie pooglądac zdjęcia i czekać na zmianę na lepsze - kto wie, może niedługo trafi się okazja pooglądać to wszystko na własne oczy ?...

























Węgrzy, podobnie jak i my, mając bogate "końskie" tradycje traktują konie jako swego rodzaju dobro narodowe. Wypracowali sobie nawet współcześnie własną rasę: węgierski koń sportowy (węgierski koń gorącokrwisty, czyli magyar sportló). Jest to jedna z najmłodszych ras, będąca od 1990 roku pod nadzorem Krajowego Stowarzyszenia Hodowców Koni Sportowych Węgier. Rasa powstała w państwowej stadninie Mezohegyes. Tworzono ją przez selektywne krzyżowanie rodzimych ras węgierskich. W rozwoju rasy główną rolę odegrały 3 ogiery: Ramzesz Junior, Aldato i Rekruter. Pierwsze dwa to konie "półrasy", a Recruiter przyjechał z Niemiec w latach 70-tych. Węgierski koń sportowy jest oparta głównie na koniach z Mezohegyes, ale z dużymi wpływami ogierów holsztyńskich, hanowerskich, holenderskich, francuskich i innych. Węgrzy mówią, że prawie wszystkie znane europejskie rody można obecnie znaleźć w węgierskiej rasie koni sportowych. Jednak podczas wprowadzania nowych rodów hodowcy bardzo zadbali o zachowanie starych rodów rodzimych. Obecnie bardzo sztywne normy hodowlane mają zagwarantowaćkontrolowane, licencjonowanie i zatwierdzanie przez komitet hodowlany wszystkich ogierów, które muszą przy tym posiadać kwalifikacje sportowe. Populacja tej rasy nie jest związana z żadnym konkretnym miejscem, a hodowla opiera się prawie wyłącznuie na osobach prywatnych, mieszkających w różnych częściach kraju. Dobór koni do hodowli i badanie ich osiągów są regulowane centralnie, lecz za krycie odpowiadają właściciele.



Rasa osiąga wysokość 165-170 cm i występuje we wszystkich maściach. Ogólny pokrój jest lekki, elegancki - jest to zdecydowanie bardzo ładny koń o żywym usposobieniu, energiczny. Ma proporcjonalne, dobrze umięśnione ciało, szlachetną głowę, lekko wysklepioną szyję, skośne łopatki, średnio długi grzbiet i dobrze umięśniony, zaokrąglony zad. Rasa jest bardzo popularna na Węgrzech i ma dobre perspektywy, gdyż rosnąca popularność jeździectwa generuje zapotrzebowanie na zwierzęta wysokiej jakości. Elegancki wygląd i dobra skoczność sprawiają, że jest to koń bardzo wszechstronny. Obecnie węgierskie konie sportowe są używane do wszystkich konkurencji i dyscyplin sportowych: ujeżdżenia, skoków, WKKW i powożenia. Te konie są posłuszne i bardzo łatwo przywiązujące się do właściciela, ale typowa dla nich żywiołowość oraz duża inteligencja i spryt sprawiają, że wymagają dużo ruchu.



P.S. Dla Polaka język węgierski do łatwych nie należy. Nie jest językiem słowiańskim, choć sporo ze słowiańskich dialektów przyjął. Warto natomiast wiedzieć, że w węgierskim a wymawia się jak polskie o, ly - jak nasze jc, gy - jak zmiękczone d, cs - jak cz, s - jak cz, s jak - sz, sz - jak s. Zatem: kondas wymawiamy jako "kondasz", juhasz - "juhas", gulyas - "gujasz", csikós - "czikosz", csizma - "czizma", a magyar sportló to "madziar szportlo". Zaś budzącą w nas nieodmiennie wesołe skojarzenia nazwę niewielkiej madziarskiej wsi Nagykutas nie wymawiamy, bynajmniej, po polsku, lecz: "Nodźkutasz".



Zródła:

https://dailynewshungary.com/the-story-of-csikos-people-the-aristocracy-of-hungarian-peasant-culture/
http://www.csikossporthorses.hu/en/
https://www.tripsavvy.com/hungarian-horse-show-on-the-puszta-4061992
http://www.koronatours.hu/
https://patakimenes.hu/elado-lovak