Konie na lodzie




czyli zimą temat jak najbardziej "na czasie" o tym, czy się da i co ma do tego ma powstanie lodówki

20.12.2021



Oczywiście nie chodzi u o jazdę figurową, ale o to, czy w ogóle możliwe jest użytkowanie koni na lodzie - podłożu, wydawałoby się, bardzo niekorzystnym dla ruchu, a wręcz niebezpiecznym. Pytanie zdaje się być w zasadzie retorycznym, wiele jest doniesień o tym, że konie i lód to złe połączenie. Ot, na przykład 3 lata temu media donosiły o takiej sytuacji: ślepy koń wszedł na zamarznięty staw w Drzonkowie koło Zielonej Góry, przewrócił się, skruszył pokrywę logową i oczywiście nie mógł wstać ani wyjść się na brzeg. Zwierzę było wycieńczone próbami powstania, oczywiście było też mocno wystraszone, co nie poprawiało sytuacji. Na szczęście wezwani na pomoc strażacy obwiązali konia pasami, a następnie wyciągnęli na brzeg, gdzie zajął się nim weterynarz.



Tej samej zimy w Korbielowie doszło do innej sytuacji z koniem i lodem w tle: po oblodzonej drodze jechał zaprzęg z węglem. Zwierzę ślizgało się, idąc pod górę, jednocześnie było dość brutalnie poganiane przez woźnicę. W pewnym momencie poślizgnęło się, upadło na ziemię i zaczęło zsuwać się w dół wraz z wozem. Do akcji wkroczył na szczęście świadek zdarzenia, który podszedł do woźnicy, odepchnął go, po czym zniszczył dyszel wozu, wypiął konia i pomógł mu wstać.

Tego typu przykładów można znaleźć sporo, także takich pochodzących z innych krajów - na zdjęciach przykład z USA, gdzie kilka lat temu pod lodem znalazły się dwa konie, które na co dzień były używane w hipoterapii młodych ludzi z problemami zdrowia psychicznego. Na szczęście w tym przypadku skończyło się tylko na kilku niegroźnych skaleczeniach nóg zwierząt. Miejscowi strażacy byli przeszkoleni do takich sytuacji, mieli też nowe, "pływające" kombinezony, otrzymane zrządzeniem losu zaledwie dwa dni przed wypadkiem. Użyli pił łańcuchowych do wycięcia ścieżki w lodzie, gdzie konie mogły się wydostać; cała akcja trwała jednak ponad godzinę.



Wielu koniom trzeba chodzenie po lodzie ułatwiać tak, jak na tym filmie: https://www.youtube.com/watch?v=9YfavC6Yj2E&ab_channel=TashiFalgon. Wprawdzie są i takie, które same nieźle sobie dają rade nawet i pod lodową górkę,...



(https://www.youtube.com/watch?v=8rIeZmZ7z2c&ab_channel=AlbanNarbaev, ale konie i lód wydają się więc być kiepskim połączeniem, zazwyczaj kończącym się tak: https://www.youtube.com/watch?v=WvDsdgZlWsw&ab_channel=AnimalAntics.

Są jednak tacy, którzy założywszy widiowe hacele do podków bawią się na całego:



Całą zabawę uwieczniono na filmie. Oczywiście nie ma mowy o dzikich galopadach, co najwyżej o lekkim kłusie (no i jezioro jest pokryte bardzo grubym lodem). Jednak są i bardziej hardcore'owe wersje takich zabaw. Od 1969 roku we wsi Nowosiołowo w samym środku Syberii (w okolicach Krasnojarska) w połowie marca organizowane są amatorskie wyścigi na zamarzniętej rzece Jenisej. Są to zarówno gonitwy wierzchem, czy wyścigi sań, ale też normalne wyścigi kłusaków.





Podobne zawody mamy nawet "po sąsiedzku" na Litwie, w mieście Dusiaty na tamtejszym hipodromie, na tą okoliczność zamienianym tor lodowy.



Wyścigi kucy islandzkich są organizowane także np. w holenderskim Eindhoven na torze do łyżwiarstwa szybkiego tamtejszego IJssportcentrum. Pierwsze odbyły się w roku 2016, jest to więc impreza młoda. Zwierzęta biegają w podkowach z kolcami, aby zapewnić im lepszą przyczepność do lodu. Formuła jest jednak nieco inna, zapewne przez wzgląd na bezpieczeństwo: konie startują pojedynczo i na czas.



Takie imprezy są okazją do promowania pewnych ras koni, specyficznych np. dla krajów skandynawskich. Przykładem są konie północnoszwedzkie, "Nordsvensk Brukshast", rasy niewielkich koni zimnokrwistych, używanych do prac leśnych i rolnych, a obecnie także do rekreacji. Znane są z tego, że mimo masywnej, zwartej i mocnej budowy (aczkolwiek generalnie dość lekkiej jak na konia pociągowego) są zwinne, silne i wytrzymałe, a przy tym łatwe do trenowania.



Są też znane z długowieczności i wspaniałego zdrowia. Konie cechuje bardzo energiczny kłus - rekord świata dla kłusaków zimnokrwistych wynoszący 1:17,9 na kilometr, został ustanowiony w 2005 roku przez ogiera Jarvsofaks, który był w połowie koniem północnoszwedzkim.



Nawet jeśli w określonych okolicznościach daje się po lodzie jeździć wierzchem lub w zaprzęgu, to właśnie kluczowe są owe okoliczności. Czym innym są zawody na torach lodowych, czym innym jazda po kilkudziesięciocentymetrowej warstwie kodu na syberyjskiej rzece, czym innym bardzo nieprzemyślana zabawa mogąca się skończyć tak jak ta w Reykjaviku: https://www.youtube.com/watch?v=ZV4L9xkgxRw&ab_channel=BenMediaiceland. Na szacunek zasługuje zaangażowanie ludzi, którzy sami nie wahali się wskoczyć do lodowatej wody, by konie ratować, ale całej sytuacji by w ogóle nie było, gdyby nie wpadli na pomysł zgromadzenia się w takiej liczbie i masie na niewielkiej powierzchni raczej cienkiego lodu.



Jest (a raczej było niegdyś) zastosowanie inne niż rozrywka, w którym konie pracujące na lodzie były czymś normalnym, a ich siła - rzeczą pożądaną. Na zdjęciu poniżej przedstawiona jest konna krajarka do lodu. To narzędzie było używane do cięcia i zbierania lodu w nieco zamierzchłych czasach, gdy nie było sklepów typu RTV-AGD, w których można było sobie zakupić lodówkę. Przed czasami "powszechnego chłodnictwa domowego" radzono sobie inaczej z przechowaniem produktów spożywczych w stanie świeżym. Każdej mroźnej zimy wycinano na rzece duże bloki lodu, które transportowano do piwnic, a jak kogoś było stać - to do lodowni, czyli podziemnych pomieszczeń, które w najbardziej zaawansowanych technologicznie odsłonach były małym dziełkiem myśli inżynierskiej, uwzględniających prócz izolacji cieplnej także kwestie właściwej wentylacji, wilgotności itd. (dobrze zmagazynowany i zabezpieczony lód może wytrzymać nawet dwa lata). Dzięki blokom lodu, które dla opóźnienia topnienia były przysypane warstwą trocin, w takich pomieszczeniach nawet latem utrzymywała się temperatura zaledwie kilku stopni powyżej zera.



Cięcie, wydobywanie i transport twardego i ciężkiego lodu był sporym wyzwaniem, więc "pomocna dłoń" koni (a raczej pomocne kopyto) było nieodzowne. Praca polegała na tym, że z pomocą koni i tego typu narzędzi najpierw wycinano głębokie rowki w lodzie - wzdłuż i w poprzek. Następnie mężczyźni używali specjalnych długich, ręcznych pił, dokańczając dzieła. Jak to wyglądało kiedyś, pokazują poniższe stare zdjęcia, oraz ten całkiem współczesny film (z końmi, a jakże): https://www.youtube.com/watch?v=O8fXXEHwszI&ab_channel=RuralHeritage.

W miastach na użytek gospodarstw domowych jeszcze na początku XX wieku stosowano "lodówki", które tak naprawdę były szafkami. Do górnej szuflady wkładano bloki lodu, które oziębiały wnętrze, w tym także produkty spożywcze umieszczane w części dolnej. Dostawy do domów odbywały się wcześnie rano, kiedy sprzedawca ładował do konnego wózka bloki lodu i jeździł po mieście, spoglądając na znaki pozostawione w oknach kuchennych, aby zorientować się, komu ile lodu jest tego dnia potrzebne. W razie potrzeby odłupywał mniejsze bloki, standardowo o wadze około 25 albo 50 funtów i przenosił je w ciężkich szczypcach prosto do lodówki właściciela domu.



W XIX wieku dostarczanie lodu było wielkim biznesem w całych Stanach Zjednoczonych. Jedna z wielu lokalnych firm lodowych, choć z pewnością nie pierwsza, założona w 1869 roku przez niemieckiego imigranta Freda Schauba, rozrosła się tak, że w szczytowym okresie działalności była w stanie przechowywać do dalszej sprzedaży kilka tysięcy ton lodu, a do celów jego dystrybucji przez cały rok miała własną flotę 4 specjalnych wagonów. Lód był po prostu zimowym plonem, a "zimowe żniwa mile widzianym zatrudnieniem dla miejscowych rolników i robotników mimo uciążliwości ciężkiej pracy w zimnie i mimo sporego ryzyka wpadnięcia do wody człowieka lub zwierzęcia.

"Lodowe żniwa", choć wymagały orki, nie wymagały siewu, ale były solnie zależne od kaprysów pogody. Dwa kolejne lata dobrego lodu uznawano za szczęśliwy traf. Idealny sezon był wtedy, gdy pokrywa lodowa miała 12 do 16 cali grubości głębokości - wystarczająco mocnego, by dało się nań wprowadzić zespoły koni i ludzi, a przy tym na tyle mało grubego, by jego cięcie było po prostu możliwe. Obecność koni jednak była nie tylko pomocą, ale i problemem - ciężko było utrzymać higieniczność produktu końcowego. Ich bliskość komplikowała starania o zachowanie czystości, do dbania o nią przydzielano specjalnych pracowników.

























Zródła:

https://kanecountyconnects.com/2020/12/kane-county-history-remembering-the-days-when-aurorans-cut-ice-on-the-fox-river/
https://www.canalmuseum.org.uk/ice/iceimport.htm
http://www.kountrylife.com/content/gal694.htm
https://www.nordsvenskdressyrkraft.se/
https://www.lithuania.travel/en/place/watch-horses-race-on-ice
https://kontakt24.tvn24.pl/kon-przewrocil-sie-na-lodzie-wiele-razy-probowal-wstac-byl-wycienczony,254133.html
https://www.nbcnews.com/news/photo/horses-dash-frozen-river-ice-derby-siberia-n53706
https://fourleggedfriendsandenemies.blogspot.com/2013/12/dramatic-moment-two-terrified-horses.html
https://eindhovennews.com/news/2017/03/icelandic-horses-eindhoven-ice-rink/