Konie w... Lotnictwie ?!...



czyli: o prawie Pegazach

Szybownictwo narodziło się w Europie Zachodniej około 1920 roku, a oficjalnie do Polski zawitało w roku 1923. Jednak już wcześniej, jeszcze podczas Zaborów wiele osób próbowało swoich sił na własnych, domowych konstrukcjach. Jedną nich był Jerzy Rudlicki, przyszły konstruktor lotniczy, który w 1909 roku rozpoczął konstruowanie swojego pierwszego szybowca. Był to drewniany, kryty płótnem dwupłatowiec w tzw. układzie kaczki, którym sterowało się... wyłącznie za pomocą przemieszczania ciężaru ciała pilota ! Pierwszy lot odbył się 3 marca 1909 roku w Odessie. Rudlicki wystartował jak latawiec, za pomocą lin ciągniętych przez dwóch kolegów. Szybowiec rozbił się, ale konstruktor zbudował kolejne, udoskonalone.

Start szybowca odbywał się... z holu za koniem. Konstruktor ciągniony przez konia uzyskiwał na nim możliwość lotu na wysokości nawet do 20 metrów.



Szybowiec Rudlickiego nr 1 podczas pierwszego lotu 3 marca 1909 roku w Odessie


W tym samym czasie w Zaborze Rosyjskim znajdował się sztabskapitan pilot Piotr Niestierow, wielki propagator lotnictwa. Był najpierw pilotem balonowym, zaś od 1912 r. - samolotowym, szkoląc się na warszawskim lotnisku na Mokotowie. Zanim to się jednak stało, w 1911 roku, wspólnie z Petro Sokołowem szybowiec, do którego pokrycie pomogła uszyć podtrzymująca pasje syna matka Niestierowa. Ten szybowiec również startował jak latawiec, przy pomocy ciągnącego go konia. Sokołow siedział na wozie i trzymał linę przywiązaną do szybowca, a kiedy koń nabierał rozpędu, szybowiec odrywał się od ziemi na wysokość 2-3 m. Taki był hippiczny początek lotniczej kariery jednej z największych postaci w historii rosyjskiej awiacji.



Konna wyciągarka - start 5 z kolei modelu Rudlickiego


10 lat póżniej ogromnego znaczenia nabrała Góra Szybowcowa, która mieści się w okolicach Jeżowa Sudeckiego (ok. 5 km od Jeleniej Góry). Miejsce to należało wówczas do Niemiec, przegranych w I Wojnie światowej. Miało ono szczególna wartość: Traktat Wersalski zabraniał Niemcom posiadania lotnictwa wojskowego i szkolenia w tym kierunku młodzieży. Więc w 1922 r. powstała tu Szkoła Szybowcowa, a w 1924 r. - warsztaty szybowcowe i Państwową Szkołę Szybowcową dla szkolenia pilotów lotnictwa cywilnego. Góra o wysokości 561 m n. p. m. zapewniała dobre warunki do latania, zwłaszcza podczas wiatrów halnych, które umożliwiały osiągnięcie szybowcem wysokości do 11 tys. metrów ! Były to warunki nigdzie indziej w Europie nie spotykane.

No ale gdzie tu konie ?... Otóż szybowiec do startu musi mieć nadaną jakąś prędkość. Obecnie szybowce się holuje za samolotami, dawniej spychano je ze zboczy gór lub ciągano na linach siłą mięśni ludzkich lub przy pomocy koni. Tu jednak wielkim usprawnieniem okazał się patent pilota Wolfa Hirtha - wprowadzenie do startu lin gumowych, które pozwalały na skuteczniejszy start. Szybowiec był na nich "wystrzeliwany" jak z procy, w dół zbocza. Niestety oznaczało to, że najpierw trzeba było szybowiec ustawić, podpiąć doń gumy, po czym pokonując ciężar szybowca i coraz większy opór gum pchać wszystko pod górę. Taką "procę" musiało naciągać aż ośmiu ludzi - szybko jednak zastąpiono ludzi przez dwa konie.

Rozwój lotniska na Górze Szybowcowej następował błyskawicznie. Oprócz 3 hangarów, wieży i kasyna wybudowano też stajnię dla koni, które potrzebne były nie tylko do naciągu lin gumowych, lecz także do transportu szybowców po wylądowaniu, na szczyt wzniesienia. A ciekawostką niech będzie, że w 2008 r. wybudowano krótki pas startowy skierowany na południe, w stronę Karkonoszy. Być może już w tym roku znowu z Góry Szybowcowej startować będą szybowce "na gumach". Może ktoś się kiedyś pokusi o zrobienie po latach kolejnej próby z udziałem koni ?...




W niepodległej Polsce po roku 1923 rozpoczęto poszukiwania miejsc w górach, w których mogłyby się odbywać szkolenia szybowcowe. Jedną z ówczesnych słynnych szkół szybowcowych była szkoła we wsi Bezmiechowa w Bieszczadach. W w 1932 r. powstała tu Polska Akademia Szybowcowa. Latali tu m.in. słynni Żwirko i Wigura, córka Józefa Piłsudskiego, Jadwiga, czy Tadeusz Góra, który jako pierwszy pilot na świecie otrzymał Medal Lilienthala - najwyższe odznaczenie lotnicze za wybitne dokonania w dziedzinie szybownictwa - w 1938 r. poszybował z Bezmiechowej aż pod Wilno (578 km !) A jak wyglądał dzień szkoły w Bezmiechowej ? Oto, jak to wspominał pan Adam Dziurzyński: "Dzień zaczynał się w szkole bardzo wcześnie i gdy tylko słońce rozpraszało poranne mgły, zlatywał on ze szczytu wołając ku wsi: "Kooonieee... Kooonieee..." Konie się jednak nie przepracowywały, nie wyręczały w pełni pilotów. "Najczęściej uczniowie sami musieli podciągać szybowce do góry, aby wykonywać swe kilkunasto- lub kilkudziesięciosekundowe loty. Problemów z nadwagą nie mieli." Konie ponadto w miarę upływu dnia miały coraz mniej roboty, gdyż jak wspominał inny pilot: "Latamy od 5-ej. Pierwsza grupa rozbiła cztery szybowce. U nas podłamano siodełko. (...) Krótko przed zamknięciem startu Góralewicz strzaskał "Wronę". Łącznie rozbito dzisiaj 11-cie szybowców." A od 1937 roku szkoła miała w pobliskim lesie własną stajnię.

Po wojnie akademia przestała istnieć, ale została reaktywowana w latach 90. W budynku Aeroklubu Politechniki Rzeszowskie można obejrzeć zdjęcia dokumentujące pierwsze starty - no i fotografie szybowiców wciąganych na górę przez dwa konie. Dziś szybowce startują windowane w górę przez mechaniczną wyciągarkę, ale kto wie, może kiedyś na startowisku pojawią się ponownie koniki ?...




Inna szkoła powstała na Górze Żar. Szybowisko powstało tam w 1936 roku, a rok później zostało przekształcone w Szkołę Szybowcową. Początkowo szybowce wyciągano na górne szybowisko siłą mięśni ludzkich rąk. Dopiero nieco później szybowce były transportowane przy pomocy pociągowego konia (woźnica i jego pracowite zwierzę mieszkali nieopodal dolnego lądowiska na Żarze).

Znaną postacią był w owym czasie Jan Jakubowski, podczas II Wojny Swiatowej porucznik, pilot dywizjonów 308 i 318. Swą przygodę z lotnictwem zaczął od samodzielnego zbudowania szybowca. "Pan Kazimierz Kołaczkowski udostępnił jeden z budynków dworskich z przeznaczeniem na budowę szybowca. Do budowy szybowca przystąpił Jan Jakubowski, a pomagał mu Józef Pidek, praca postępowała szybko i pod koniec wakacji szybowiec był gotowy, otrzymał nazwę "Ryś". Pierwszy lot wyznaczono na niedzielę, przybyło wielu okolicznych mieszkańców, został sprowadzony samochód do ciągnięcia szybowca, ale warunki atmosferyczne, bardzo silny wiatr i burza pokrzyżowały plany. Kolejna próba odbyła się w kilka dni później do ciągnięcia szybowca użyto koni, maszyna wzbiła się w górę, jednak dość silny wiatr doprowadził do jej uszkodzenia i lot zakończył się rozbiciem szybowca. Pilot wyszedł z wypadku bez większych obrażeń, jednak szybowca już nie odbudowano."



Jan Jakubowski


Jak widać konie znalazły zastosowanie i w tej niezwykłej dziedzinie...
A może to tylko mi się wszystko z koniem kojarzy ?!?!...

P.S. Dziękuję panu Pawłowi Piwońskiemu za pozwolenie na skorzystanie z informacji umieszczonych na jego stronie internetowej.

Zródła:

Strona prywatna Pawła Piwńskiego o historii polskiego lotnictwa - http://www.boris.elknet.pl/av_hist/index.php
"O Górze Szybowcowej (Galgenberg)", http://nieregularnik-nieperiodyczny.blogspot.com
"Szybowce nad Bezmiechową", http://www.rp.pl/artykul/229136.html
"Lotniczy Żar" - Zbigniew Kubień, http://www.andrychow.pl, &pageid=298
"Polskie konstrukcje lotnicze 1893-1939", Andrzej Glass, WKiŁ, Warszawa 1977
Andrzej Olejko, "Konspekt" 2/2007, Kraków, http://www.wsp.krakow.pl/konspekt/29/index.php?i=011
Strona Grzegorza Sojdy z tekstem Adama Pidka - http://www.mysliwcy.pl/ksiega/test.php?litera=J
"Tadeusz Góra - laudacja na Jego cześć wygłoszona przez Sebastiana Kawę." - http://www.gorpol.pl/?site=8&artykul=165
"Historia Szkoły Szybowcowej w Bezmiechowej", strona gospodarstwa agroturystycznego państwa Zdrójkowskich: http://agro-skrzydla.webpark.pl/historia.html
"Kojrany wczoraj i dziś" - Mirosław Gajewski, http://nasz-czas1.tripod.com/011/gajew.html
Strona Piotra Piechowskiego: http://www.piotrp.de/web