"Smells like Teen Spirit"




czyli: o zabawach z koniem z wykorzystaniem zapachów

22.01.2022



Kiedy 30 lat temu stałem się posiadaczem Urwisa, mojego pierwszego psa, rzeczą normalną i najzupełniej naturalną i dla niego, i dla mnie było, że najfajniejszą rozrywką jest spacer, a zabawką na spacerze - kij, który mu się rzuca do aportowania lub którym się bawi w "póbę sił". Zaś warunkach domowych pies najchętniej bawił się godzinami wielką kością, obgryzając ją po trochu lub usiłując dostać się do szpiku. Najwyraźniej jednak w XXI wieku moda się zmieniła, a prócz piłek, czy przeraźliwie piszczących gumowych kurczaków do grona zwierzęcych zabawek dołączyły "maty węchowe" - ponoć "świetna i stymulująca zabawa, polecana przez najlepszych weterynarzy i behawiorystów, ponieważ aktywność węchowa to same zalety i korzyści, a poza tym świetna zabawa, którą twój pupil pokocha !" Oczywiście w dziesiątkach wzorów, kolorów, na lekkiej, ażurowej podstawie, z antypoślizgowymi wypustkami, w wersji basic lub premium, o różnej gęstości, dzięki czemu "można modyfikować poziom trudności zabawy". Zabawa ma polegać na tym, że pomiędzy tekstylnymi "farfoclami" ukrywa się smaczki, któe zwierzak musi sobie odnaleźć. Ok, niech tak będzie - choć moim zdaniem większy "fun" byłby, gdybypoukrywać je po kątach w domu, a nie na obszarze ćwiartki metra kwadratowego... Natomiast wyjść ze zdumienia nie mogę od chwili, gdy okazało się, że robi się też takie maty dla koni !



Po co koniowi taka mata ? Według słów zwolenników: "Do boksu albo małą kwaterę jak koń ma areszt bardzo fajna sprawa. Zawsze jakaś psychiczna odskocznia."; "Dokładnie - zabicie nudy kiedy na przykład koń z przyczyn zdrowotnych ma areszt boksowy albo tka w boksie."; "Nuda albo i uspokojenie jeżeli koń np. uwielbia zapach lawendy to może zająć się matą przy burzy, lub jako nagroda po jakimś straszaku czy pracy."; "Bardzo fajny sposób na zabawę i ćwiczenie węchu u konia. Wystarczy najlepiej drobno pokroić jakieś owoce lub warzywa i pochować - na początku koń może nie wiedzieć o co chodzi, ale jak znajdzie jeden, szybko ogarnie."; "konie mają świetny węch, dużo istotniejszy niż u ludzi w proporcji do innych zmysłów i że też można go ćwiczyć przez podawanie bodźców właśnie. Na pewno lepsze zajęcie niż gryzienie barierek." No owszem, wszystko jest lepsze od gryzienia barierek z nudy, czy tkania - ale czy faktycznie mata jest na to cudownym remedium ?

Z całą pewnością i psy, i konie maja nieporównanie lepszy węch od człowieka. Ale paradoksalnie właśnie dlatego taka zabawka nie jest dla nich żadnym wyzwaniem. Gdyby te smaczki poukrywać w czymś bardziej "opornym", trudniej dostępnym, niż polarowe "farfocle" przywiązane w ilości hurtowej do gumowej wycieraczki (tak de facto jest zbudowana każda taka mata), to przynajmniej byłby to jakiś trening dla pyska i języka, które musiałyby pokonać "opór materii" w celu zdobycia nagrody. Generalnie nie bardzo w ogóle rozumiem, jaki cel miałoby "ćwiczenie węchu" u konia, skoro nie używa się go do tropienia złoczyńców ani wykrywania narkotyków. Nie pojmuję też, czemu te maty mają formę ozdabianej kolorowymi frędzlami wycieraczki, a nie np. odpornego na przygryzanie worka lub pojemnika z jakąś ciekawą "zapachową" zawartością (co byłoby także o tyle sensowniejsze, że zapach zapewne utrzymywałby się dłużej). Tak dla psów, jak i dla koni najlepszą rozrywką jest swobodny ruch - a jeśli koń z powodu urazu lub procesu jego leczenia musi pozostawać w bezruchu, lepszy jest "mikrowybieg" wielkości boksu (np, wydzielony z głównego wybiegu), niż kolorowe frędzelki. A jeżeli nie ma możliwości zrobienia takiego małego wybiegu, lub koń faktycznie z jakichś względów musiałby pozostawać w czterech ścianach, to zapewne większe zainteresowanie wykazywałby zawieszoną w boksie na lince lizawką smakowo-zapachową, niż takim kolorowtm rękodziełem. Sądzę więc, że mata jest to bardziej taki na siłę "wydumany" i chyba jednak nie do końca potrzebny gadżet, na którym ktoś próbuje po prostu kasę zbić. No, ale jak się znajdą chętni, to czemu nie ?...

Ale...

Przy okazji "wyżywania się" nad tym osobliwym "przyrządem do ćwiczenia węchu konia" natrafiłem na ciekawy tekst, który chciałbym tu polecić. Ma on tytuł "Praca węchowa jako sposób rehabilitacji koni lub wsparcie w treningu". Pełną wersję znajdziecie na stronie https://pegazfizjoterapiakoni.pl. Autorka, zaliczywszy szkolenie u pani Rachael Draaisma, końskiej behawiorystki, autorki książki pt. "Language Signs & Calming Signals of Horses", omawia wstępnie zalety pracy węchowej jako środka do stymulowania mózgu konia, obniżania napięcia, oswajania go z otoczeniem, nawiązywania więzi z człowiekiem. Zgodnie z prezentowaną teorią w czasie węszenia wyzwala się dopamina, powodując obniżenie poziomu stresu. Mózg zwierzęcia w czasie ćwiczeń węchowych pracuje intensywniej, ograniczając poczucie znudzenia i poprawiając koncentrację. Znalezienie nagrody jest czynnikiem motywująco- relaksującym. Ważna jest przy tym biomechanika poruszania się konia w czasie węszenia: koń w większym stopniu, niż podczas wypasu rozciąga szyję i grzbiet, podstawiając zad, aktywizuje się w stępie. Z pewnością powyższe stwierdzenia są prawdziwe (czego niestety nie mogę powiedzieć o innych ideach promowanych na tej stronie, bo takie np. "magnetyzowanie wody i owoców" stoi w sprzeczności z prawami fizyki), więc warto bardziej dogłębnie zapoznać się z zagadnieniem. "Language Signs (...)" to książka w języku angielskim, dostępna na Allegro za iście bandycką cenę (200-250 zł). Zaletą jest to, że jest poświęcona nie tylko "terapii węchowej", lecz generalnie mowie ciała konia i jego reakcjom na wszelkie bodźce zewnętrzne. Zawiera ciekawe opisy i liczne zdjęcia obrazujące omawiane zagadnienia. A w kontekście "zabaw węchowych" pani Draaisma pisze tak (przepraszam za niezbyt nieprofesjonalne tłumaczenie):



Konie mają wyjątkowo dobry węch. Błona śluzowa nosa konia na przeciętnie 20 cm2 powierzchni i zawiera około 80 milionów komórek węchowych. Człowiek ma tylko około 10 cm2 błony śluzowej i 5 milionów komórek, a pies - 150 cm2 i 220 milionów komórek. A zatem to prawda, że konie to nie psy, ale ich zmysł zapachu jest i tak bardzo dobrze rozwinięty, wielokrotnie lepszy od ludzkiego. Aby dać lepsze wyobrażenie zasięgu węchu: konie potrafią wyczuć np. jakie minerały i bakterie są obecne w wodzie. Konie potrafią wyłapać zapach molekuł zapachowych, które były niesione wiatrem przez wiele mil. Jeźdźcy często są świadomi zmysł węchu konia, np. jeśli staje się on spięty po złapaniu jakiegoś zapachu, ale węch nie jest zwykle przez jeźdźców używany jako dodatkowe narzędzie do pracy ze zwierzęciem. A szkoda, bo "ćwiczenia węchowe" mogą przynieść wiele korzyści:
- Pozwalają koniowi doświadczać świata poprzez wąchanie, umożliwiają mu poznanie go lepiej, dzięki czemu mniej się go boi i lepiej potrafi nawiązywać kontakty "towarzyskie".
- Sprawiają, że koń staje się bardziej samodzielny i dodaje mu pewności siebie; swoim nosem może dokonać rzeczy, których człowiek nie może.
- Odwołują się do naturalnych zdolności konia; powodują produkcję dopaminy, która sprawia, że koń czuje się lepiej
- Im więcej ćwiczeń, tym bardziej zmotywowany staje się koń - dzieje się tak nie tylko z powodu nagrody, ale z powodu samej aktywności.
- Jest to mentalnie angażujące i "wysiłkowe".
- Uspokaja.
- Bardzo dobrze sprawdza się jako ćwiczenie, gdy koń wymaga odwrócenia uwagi od czegoś.
- Jest to dobre ćwiczenie dla koni nie mogących lub niezdolnych do większej dawki ruchu.
- Jest to zabawa zarówno dla konia, jak i człowieka "w duchu współpracy".

Korzystanie z umiejętności węchowych konia ma wiele zalet. Stymulując zmysły, takie jak węch, wzrok i słuch, można pobudzić umysłową stymulację konia. Jest to szczególnie przydatne, ponieważ w programach treningowych często występuje brak równowagi między wieloma ćwiczeniami fizycznymi, które koń musi wykonać, a najbardziej podstawowymi ćwiczeniami umysłowymi. Konie, z którymi robiłam ćwiczenia z tropienia, bardzo się nimi cieszyły. Największym wyzwaniem jest tu przede wszystkim dostateczna stymulacja konia do udziału, zwłaszcza jeśli może zamiast ćwiczeń wybrać jedzenie. Dlatego w tropieniu pomaga, jeśli koń nie jest początkowo głodny. A gdy koń przyzwyczai się do ćwiczeń, angażuje się w nie. Nauczyłam się gier wymienionych poniżej podczas Międzynarodowej Szkoły Trenerów Psów Turid Rugaas i programu Nosework Education Anne Lill Kvam. Ćwiczenia te były pierwotnie przeznaczone dla psów, ale nadają się również dla koni. Gry w tropienie, które możesz zrobić, obejmują:
- Wyszukiwanie smakołyków: znajdowanie porozrzucanych kawałków jedzenia na różnych powierzchniach. Zmieniaj ich kolory i rozmiar, aby zabawę ułatwić lub utrudnić.
- Pokarmowa ścieżka: podążanie śladem zapachowym jedzenia, w którym odległość między kawałkami jedzenia zwiększa się w miarę wzrostu stopnia trudności ćwiczenia. staje się trudniejsze.
- Rozróżnianie zapachów - wybieranie okreśłonych ziół z zestawu różnych ziół.
- Szukanie człowieka - odnajdywanie właściciela lub zwierzęcia poprzez podążanie ich śladem.
- Ogród zapachowy - rozprowadzanie zapachów po części wybiegu jest również bardzo interesujące i stymulujące dla konia.
- Poszukiwanie ręcznika - można wybierać różne miejsca, w których chowa się pachnący ciekawie ręcznik, od łatwych (w kącie wybiegu, za kępką trawy) do trudnych (na gałęzi drzewa).
- Pachnąca rzeczywistość - pozwalanie koniowi na węszenie w jego otoczeniu.
Ćwiczenia można utrudnić, zmieniając podłoże, na którym się je wykonuje. Podczas śledzenia ważne jest, aby czytać język ciała konia. Dzięki temu wiadomo, kiedy zrobić przerwę. śledzenie jest dla konia nieco męczące - trzeba robić krótkie sesje z dużymi przerwami pomiędzy nimi.



Poniżej opisane są niektóre gry stymulujące węch, ale także inne zmysły:
- Smaczna woda - oferowanie koniowi wiaderek z wodą, do których dodano odrobinę środków aromatyzujących, takich jak sok jabłkowy, herbata lub sok pomidorowy.
- Pudełko na piłki lub butelki - umieść dużo piłek lub butelek bez zakrętek w dużym pudełku. Pozwól koniowi grzebać w pudełku, gdy będzie próbował wydobyć jabłko lub inny smakołyk.
- Gra w suche lub mokre ręczniki - schowaj jabłko chowasz pod suchym lub mokrym ręcznikiem. Koń może zdobyć kawałek jabłka, zdejmując ręcznik. Możesz to utrudnić, składając ręcznik kilka razy.
- Gra w układanie skrzynek - wkładasz jabłko do lekkiej skrzynki. Koń może je wyjąć. Następnie wkładasz kolejne jabłko, a na skrzynce z jabłkiem umieszczasz kolejną, pustą. Koń zaczyna od lekkiego przesunięcia górnej skrzyni, ale w końcu musi ją całkowicie przewrócić, aby dostać się do jabłka. Możesz nawet zbudować wieżę ze skrzyni oraz możesz zmieniać skrzynię, w której umieszczasz smakołyk (tzn. nie zawsze musi to być ta najniższa). Możesz także grać z koniem w tę grę na różnych powierzchniach. Z mojego doświadczenia wynika, że konie są mniej przestraszone głośnymi dźwiękami (upadających skrzynek), jeśli wiedzą, że same je spowodowały, natomiast możesz zacząć na miękkiej powierzchni (w celu uniknięcia hałasu), a z czasem pracować na coraz twardszej.
- Jabłka na sznurku - jabłka można nawlec na sznurek (w razie potrzeby - w plasterkach) i pozwolić koniowi zjadać je ze sznurka. Możesz zawiesić jabłko na sznurku między słupkami lub przywiązać je do gałęzi drzewa.
- "Belki chlebowe" - ułóż stary, czerstwy chleb między belkami leżącymi na ziemi. Koń będzie musiał nieco odsunąć belki, aby dostać się do chleba.

We wszystkich tych grach najważniejsze jest bezpieczeństwo. Żadna gra nie może ranić ani wywoływać strachu. Dobrze jest tylko wtedy, gdy koń cieszy się grą i chce w niej uczestniczyć. Jeśli gra jest zbyt trudna, ułatw ją zwierzęciu. Celem jest zawsze to, by koń był w stanie rozwiązać każdy problem, nawet jeśli zajmuje mu to wiele sesji. Pamiętaj, że większość koni nie jest przyzwyczajona do podejmowania osobistej inicjatywy, zwłaszcza w obecności właściciela. Czasami zajmuje im trochę czasu, aby odkryć, że granie jest zabawne."




Zródła:

https://matywechowe.pl/kategoria-produktu/maty-do-lizania/
https://pegazfizjoterapiakoni.pl/praca-wechowa-jako-forma-rehabilitacji-konia/?fbclid=IwAR3o1MqlQ4PmXfp6QVZhe1RcfSPfD7yxXwk_DJCGAKQRGV-TESN-59PwtUY
https://horsesandpeople.com.au/equine-flavour-preferences-making-sense-of-taste-and-smell-part-2/