Ostatnia rozmowa z Gosią o olejach skłoniła mnie do spojrzenia w przeszłość jeśli chodzi o sposób żywienia naszych koni. Zaczynając daaawno temu prowadzenie własnej stajni
przyjęliśmy "klasycznie" i jak najbardziej słusznie, że podstawą pokarmową jest siano i owies, plus oczywiście dodatek witamin. Szybko do tych produktów dołączyły otręby
i jęczmień - zwłaszcza, że mieliśmy jednego z koni w typie "samospalającego się" nadpobudliwca. Od pewnego czasu używamy też prefabrykowanych pasz jako dodatku. Natomiast
niemal od zawsze w żywieniu naszych koni stosujemy także niewielkie dawki oleju. Na początku był to olej słonecznikowy, obecnie jest to olej lniany - aczkolwiek trzeba tu
zaznaczyć, że są to ilości naprawdę niewielkie, od 30 do 60 ml raz dziennie do wieczornej paszy treściwej. No i właśnie te nasze "olejowe dialogi" sprawiły, że nagle dostrzegłem,
iż oleje w międzyczasie stały się najczęściej podawanym, wręcz podstawowym dodatkiem do końskiej diety. Już po pierwszym rzucie oka na strony sklepów jeździeckich i na oferty
Allegro staje się jasne, że obecnie różnych olejowych różności jest mnóstwo. O ile powszechnym uzasadnieniem stosowania oleju dawniej była dbałość o sierść zwierząt, która jak
wiadomo powinna być lśniąca i błyszcząca, o tyle coraz więcej osób zaczęło dostrzegać także na jego wartość energetyczną. Szczególnie sportowcy podają go kilka razy dziennie
swoim koniom, zwłaszcza w czasie intensywniejszych treningów. Olej to tłuszcz, a tłuszcz to po pierwsze: duża ilość kalorii, po drugie: wysoka strawność, a zatem duże korzyści.

Olej zawiera około trzy razy więcej energii niż owies, czy jęczmień. W dodatku jest to energia wolniej uwalniana, co w pewnym stopniu może ograniczać nadpobudliwość zwierzęcia.
Porcja oleju ma dwa razy więcej energii, niż taka sama wagowo porcja skrobii. Olej może więc w jakimś stopniu wręcz zastąpić paszę treściwą. Na jednej ze stron znalazłem takie
oto porównanie: 1 kilogram przeciętnej prefabrykowanej mieszanki paszowej dla koni rekreacyjnych w lekkiej pracy zawiera przeciętnie 2.400 kalorii - tyle samo, co w 600 g owsa
i w zaledwie 0,2 kg oleju. Olej jest więc kilka razy bardziej wydajny energetycznie (i to bez większych różnic co do typu oleju). Niebagatelną zaletą jest przy okazji zredukowane
ryzyko zaburzeń trawiennych, czy kolek - w oczywisty sposób olej ułatwia przejście treści pokarmowej przez jelita. Po spożyciu oleju o wiele wolniej spada poziom cukru we krwi,
a przy tym więcej glikogenu odkłada się w mięśniach jako rezerwa energetyczna na czas wysiłku (np. treningu, czy startu). Inne pozytywne skutki to poprawa jakości nie tylko
sierści, ale i rogu kopytowego, wzmocnienie układu odpornościowego u źrebiąt pobierających olej wraz z mlekiem klaczy, czy poprawa jakości nasienia u ogierów. Tłuszcz jest również
właściwym dodatkiem dla koni chudych, szobko "spalających się" lub starszych, z problemami w utrzymaniu prawidłowej wagi, rekonwalescentów potrzebujących nadwyżek kalorii dla
odbudowania masy - zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że aż ok. 3/4 oleju jest skutecznie strawiana w układzie pokarmowym konia. Dodatek oleju jest istotnym elementem diety
koni nie tolerujących skrobi lub takich, które z uwagi na niektóe choroby muszą mieć w dicie skrobię zredukowaną. Oleje ponadto wspierają działanie układu nerwowego i krwionośnego,
prawidłowe funkcjonowanie struktur błon komórkowych, uczestniczą w przyswajaniu witamin A, D, E i K. Przypisuje się im także łagodzenie bólów mięśni i korzystne działanie na
ruchomość stawów - ale tu akurat trzeba by chyba do tych informacji podejść z dystansem, dotyczy to głównie oleju rybnego.
Koń będąc roślinożercą ma ograniczony dostęp do tłuszczy - a przecież witaminy wspomniane wyżej występują tylko i wyłącznie w tłuszczach. Olej jest zaś źródłem nienasyconych kwasów
tłuszczowych - szczególnie omega-3 i omega-6 - które nie są wytwarzane w organizmie, ich źródłem jest wyłącznie pasza. Kwasy te występują w trawie (aczkolewiek ich ilość jest
niewielka), więc w sezonie pastwiskowym koń może pobierać je sobie sam. Natomiast na jesieni ich zawartość wyraźnie maleje, a w zimie o wypasie rzecz jasna mowy nie ma. Kiepska
jest także ich zawartość w sianie starym. Z kolei zboża, czyli podstawowy składnik pasz treściwych, mają wprawdzie wysoki poziom kwasów omega-6, ale niski omega-3, a bardzo ważna
jest wzajemna proporcja ich obu, gdyż omega-6 ma działanie prozapalne, omega-3 - wręcz przeciwnie, przeciwzapalne. Nadmiar omega-6 może skutkować więc rozmaitymi stanami zapalnymi
we wszystkich układach organizmu, dlatego ważne jest pobieranie ich obu. W tym kontekście najlepszym źródłem obu kwasów byłyby oleje z ryb, ale żaden normalny koń nie skusi się na
paszę o takim zapachu. Olej kukurydziany, słonecznikowy i ryżowy mają z kolei bardzo wysoki udział kwasów omega-6, a więc niezbyt korzystny stosunek do kwasów omega-3, dlatego nie
jest specjalnie zalecane ich używanie w większych dawkach w żywieniu koni.
Najczęściej stosowany jest olej lniany - po rybim ma najlepszy stosunek kwasów omega-3 do omega-6 oraz dość dużą ilość witaminy E, poprawiającej odporność. Podobno także chroni
komórki wątroby oraz ma pozytywny wpływ na funkcjonowanie układu nerwowego. Olej osetowy ma działanie oczyszczające i odtruwające wątrobę. Olej sojowy ma korzystny wpływ na układ
krążenia. Oleje ziołowe polecane są dla koni z problemami oddechowymi. Olej z kiełków pszenicy zapewniający lepsze zaopatrzenie komórek w tlen i przez to wspiera wydolność fizyczną.
Olej konopny ma dobrą proporcję kwasów omega-3 i omega-6 - oczywiście mowa o zwykłych konopiach, bez kannabinoidów. Olej z czarnuszki zawiera tymochinon silny antyoksydant
o właściwościach antybakteryjnych, przeciwgrzybicznych, przeciwwirusowych i antynowotworowych. Jest zalecany dla koni z alergiami dermatologicznymi i oddechowymi oraz z wrzodami.
Olej z wiesiołka to także cenne źródło kwasów omega-3 i omega-6 oraz witaminy E. No ale skoro tak jest, to czemu zamiast sypać koniowi owies do żłobu nie lejemy tam olejów ? Ano
po pierwsze trzeba by się zastanowić, co lać, po drugie - ile.
Olej lniany, jakoi się rzekło, zdecydowanie jest najlepszym olejowym suplementem. Spotkałem się jednak w pewnym opracowaniu z regułą, wg której dawka oleju lnianego nie powinna
przekraczać 100 gram na 100 kg masy konia - oczywiście w rozdziale na kilka dawek w ciągu dnia. Raczej trudno sobie wyobrazić, by półtonowy koń wierzchowy sam, z własnej woli,
ot tak po prostu wchłonął sobie 500g oleju, czyli - jakkolwiek aluzyjnie by to nie zabrzmiao - pół litra. Poza tym o ile dodatek oleju w umiarkowanej ilości podnosi strawność
pasz, o tyle tak duża ilość tłuszczu sprawiłaby, że pokryłby on z wierzchu drobiny pokarmu tak skutecznie, że spowolniłby trawienie. Poza tym uprzykrzyłby życie mikroorganizmom
wspomagającym trawienie, przez co proces trawienia stałby się utrudniony. Innymi słowy: do pewnego momentu olej to korzyści, powyżej - zaczynają się problemy. Ustalenie tego
optimum nie jest prostą sprawą, a sama powyżej przytoczona regułka jest w oczywisty sposób błędna. Generalnie: dla przeciętnego konia instrukcje na preparatach zalecają 50-100 ml
oleju lnianego na dobę, 100-200 ml na konia sportowego (w sporcie wyczynowym) - i tego się trzymajmy. Tylko w bardzo sporadyczych przypadkach dla koni bardzo ciężko pracujących
mówi się niekiedy o 250, a nawet 300 ml. Niektórzy wprawdzie twierdzą, że im więcej, tym lepiej i że dawanie dobowo np. 50 ml na dobę dla konia nie daje żadnego efektu - ale tej
tezy osobiście nie potwierdzamy.

Czy olej lniany jest rozwiązaniem idealnym ? Oczywiście, że nie. Jeśli chodzi o te dobre kwasy omega-3 to olej lniany zawiera kwas alfa-linolenowy (określany skrótem ALA). Aby
w pełni go wykorzystać organizm musi go przekształcić w kwas eikozapentaenowy (EPA). Organizmy zwierząt to potrafią, lecz potrzebują do tego enzymów, cynku, magnezu, chromu, kwasu
foliowego i paru innych substancji. Nie zawsze te elementy występują w odpowiednich ilościach w paszy konia, a nawet jeśli, to w przypadku oleju lnianego i tak u konia nie jest to
bardzo skuteczny proces. Zatem prócz oleju lnianego trzeba by stosować coś z dużą ilością EPA - niestety wracamy do wcześniejszego problemu: takim czymś jest nielubiany olej z ryb.
Szkoda, bo olej rybny ma korzystny wpływ na odpowiedź insulinową (wydzielanie się insuliny w czasie po spożycu pokarmu) oraz metabolizm glukozy podczas intensywnego treningu,
dzięki czemu objawy zmęczenia występują z opóźnieniem i mniejsza jest kumulacja kwasu mlekowego w mięśniach. Owszem, na rynku dostępne są "markowe" mieszaniny olejów zawierających
ten rybny, którego zapach został zredukowany, a smak poprawiony, dzięki czemu są chętniej spożywane przez konie. Niestety kosztują. Natomiast w warunkach normalnych, czyli w diecie
zwykłego, zdrowego konia, nie ma raczej sensu stosowanie innych olejów zamiast lnianego. Lniany zawiera 55-60% ALA (dla porównania rzepakowy tylko 8-10%). Ale i lniany lnianemu
nierówny. Znalazłem kilka wyników z badań jakościowych, z których wynika, że zawartości obu kwasów, a tym samym ich wzajemny stosunek, potrafią się znacznie różnić. W jednym z badań
olej lniany A miał 57% omega-3 i 15% omega-6 (stosunek 4:1), a olej B 3% omega-3 i 70% omega-6 (stosunek 1:20). Ten pierwszy był tzw. olejem wysokolinolenowym. Stosunek kwasów
omega-3 do omega-6 powinien wynosić od 1:4 do 1:6, więc drugi z olejów nadawałby się co najwyżej do posmarowania skrzypiących zawiasów. Co zaś się tyczy oleju rzepakowego - także
przeanalizowano go w tym badaniu. Zawierał 11% omega-3 i 21% omega-6 (stosunek 2:1) oraz mnóstwo kwasów omega-9 (60%). Dostarczanie zwierzęciu omegi-9 nie jest konieczne, organizm
konia potrafi sam ja sobie sentytezować z innych tłuszczów nienasyconych. Oczywiście zrobi to, jeśli tylko będzie miał do tych innych tłuszczów nich dostęp - czasem może się więc
zdarzyć, że koieczna jest suplementacja niewielkimi ilościami oleju rzepakowego. Jednakże obecność omega-9 w większej ilości może zakłócać przemiany kwasów omega-3 i omega-6, a nawet
mieć charakter toksyczny. Dlatego ostrożnie podchodźmy do ofert sprzedaży "oleju rzepakowego dla koni" jako rzekomo mającego "optymalne proporcje kwasów omega 3 i 6" (cytat z jednej
z ofert "końskiego" sklepu). Moim zdaniem: lniany olej stosuj, rzepakowy olej olej (lub ostatecznie stosuj, ale tylko po konsultacji z wetem).
Jaki olej lniany wybrać ? Na pewno a) wysokolinolenowy, b) niedrogi (cena waha się od 60 do 180 zł za 5 l), c) świeży (sprawdzajmy datę ważności, oleje stosunkowo szybko jełczeją).
Oleje uzyskuje się z nasion roślin oleistych przez tłoczenie "na zimno" i "na ciepło". Ten pierwszy sposób daje olej nierafinowany, mający wyższą jakość (o czym wie każda gospodyni
domowa) i zawierający więcej kwasów omega - wybierajmy więc zimno tłoczony. A co do konieczności zachowania świeżości - lepszym wyjściem wydaje się własnoręczne dodawanie oleju do
paszy zamiast kupowania pasz olejowanych. Po otwarciu należy przechowywać olej w ciemnym i chłodnym miejscu.
Decydując się na dodawanie oleju trzeba spojrzeć przekrojowo na dietę naszego konia, jakość zadawanych pasz, brać pod uwagę jego stan zdrowia, porę roku, obciążenie pracą itd. Nie
jest to prosta sprawa, bo np. zawartośc róznych składników w trawie (a zatem też i w sianie), potrafi zmieniać się dość szybko z czasem. Przykładowo: siano z dużą ilością popularnej
tymotki łąkowej, zarówno to z pierwszego pokosu, jak i drugiego ma dobre proporcje obu kwasów (uwaga: proporcje, ilość nieco zmniejsza się na jesieni). Konie, które byłyby karmione
tylko sianem z tymotki dostają 2-3 razy więcej omegi-3 niż 6. Siano nieco na przełomie czerwca i lipca oraz siano z dużą ilością ziół ma natomiast wyraźnie wyższy poziom omegi-6. Ale
wracając do oleju lnianego: powinien być wprowadzany do diety stopniowo, przez kilka dni, zaczynając od dawki rzędu 20 ml dziennie. Nagłe wprowadzenie do diety dużej ilości oleju
może spowodować wzdęcia, obniżenie apetytu oraz biegunki. Trzeba też pamiętać, że nadmiar tłuszczu także zakłóca fermentację włókna, czyli proces stanowiący dla konia "generator
ciepła", szczególnie w okresie zimowym. Dalej: pamiętajmy, że koniowi generalnie potrzebny jest czas na przygotowanie się organizmu do zwiększenia przyswajalności oleju. Aby olej
był wykorzystany w układzie pokarmowym musi nastąpić emulowanie - to proces łączenia dwóch niemieszalnych substancji, a taką właśnie są tłuszcze (spróbuj zmieszać olej z wodą, życzę
powodzenia). W organizmie człowieka zachodzi ona w dwunastnicy pod wpływem żółci, dzięki której duże cząsteczki tłuszczów są rozbijane na mniejsze, łatwiej przyswajalne. Tyle tylko,
że koń woreczka żółciowego nie ma, więc wątroba musi przystosować się do emulgowania większej ilości tłuszczu stopniowo. Dopiero po około 3 tygodniach od rozpoczęcia podawania oleju
organizm konia zacznie go w pełni korzystywać, a korzyści z suplementacji będą widoczne dopiero po 2-3 miesiącach. I jeszcze jedno: kwasy tłuszczowe dość łatwo ulegają utlenieniu,
a silnym przeciwutleniaczem jest witamina E, której zawartość w olejach bywa różna. Lniany ma jej bardzo mało, a zasadą jest, że na każde 100 ml oleju powinno w diecie znaleźć się
100 IU tej witaminy (IU - international unit, międzynarodowa jednostka aktywności substancji biologicznie czynnych, dla witaminy E 100 IU to ok. 70-75 mg). Kupując olej sprawdźmy
więc skład chemiczny.
A co z innymi olejami ? Mają ciekawe cechy. Dla koni sportowych dobrym koktajlem jest olej lniany z ryżowym. Mieszanki oleju lnianego, wiesiołkowego i z czarnej porzeczki lub
lnianego i z czarnuszki a także lnianego i konopnego to mieszanki typowo lecznicze. Olej osetowy też jest olejem leczniczym, sprzyja regeneracji nabłonka jelitowego, sprawdza
się po kolkach i przy schorzeń jelit. Olej ryżowy zawiera gammaoryzanol, wspomagający przyrost mięśni. Olej kukurydziany wprawdzie posiada 50 razy (!) więcej niepożądanych
kwasów omega6 od omega3, ale badania dowiodły, że stosowanie ok. 40 ml na dobę może prowadzić do obniżenia produkcji kwasu żołądkowego, co będzie czynnikiem wspierającym w
leczeniu koni z wrzodami układu pokarmowego. Olej z czarnuszki ma zresztą podobne właściwości dzięki wspomnianej już zawartości tymochinonu. Cóż, jak widać wszysto ma swoje
"zady i walety". Zresztą jak się doczytałem kwas omega-6, występujący w trawie pastwiskowej (kwas linolowy) mimo przynależności do grupy kwasów generalnie "prozapalnych" wykazuje
działanie wyjątkowo przeciwzapalne (wystęuja także w oleju z wiesiołka, z ogórecznika, z pestek czarnej porzeczki, z konopii. Temat jest złożony, dlatego podkreślić trzeba jeszcze
raz: skonsultujmy się z fachowcem przed ich zastosowaniem na co dzień. To, że np. mieszanka oleju lnianego, sojowego i ostropestowego w proporcji 3:1:1 stanowiłyby dobry dodatek
do diety dla większości koni karmionych typowo sianem i zbożem nie daje pewności, że będzie to dobry dodatek dla Twojego konia.

Zródła:
https://www.pzhk.pl/2018/12/w-oleju-moc-i-sila/
https://sklep.polskizlob.pl/olej-dla-koni-w-zywieniu-i-paszach
https://www.dlakoni.pl/n15-oleje-w-diecie-koni
https://www.eggersmannpoland.pl/bogactwo-kwasow-omega-plynace-z-polaczenia-5-olejow-5l?gclid=EAIaIQobChMIq4Gwx4C8gwMVhENBAh3NxA2NEAQYASABEgLG5vD_BwE
https://equista.pl/editorial/1029/ywienie-oleje-w-diecie-koni
https://olini.pl/blog/baza-wiedzy/olej-dla-konia-ktory-najlepszy