Jedna jaskółka wiosny nie czyni"




czyli: "na tapetę" wraca sprawa gnizd w stajniach i innych budynkach inwentarskich

02.01.2022



"Jedna jaskółka wiosny nie czyni" - mówi przysłowie. Te sympatyczne ptaszki opuszczają nasze rejony gdzieś pod koniec września i w październiku, a wracają zwykle późnym marcem i w kwietniu. Mamy teraz styczeń, sam środek zimy i do wiosny jeszcze spory kawał czasu, ale niech przynajmniej tekst o jaskółkach pocieszy tych, którzy z utęsknieniem czekają na "ździebełko ciepełka". A pretekstem do napisania tych paru słów był przeczytany artykuł pt. "Jaskółki w oborze". Wraca bowiem temat sprzed kilkunastu lat - w ostatnich miesiącach niektórzy rolnicy znów alarmowali, że w trakcie kontroli weterynaryjnych nakazuje się im usuwać jaskółki z budynków inwentarskich. Aktualnie (przełom grudnia i stycznia) pogodę mamy iście wiosenną, od 2 dni jest 10 stopni "na plusie", a choć do prawdziwej wiosny i powrotu jaskółek jeszcze trochę czasu zostało, to już za 3 miesiące możemy trafić na "czepialskiego" urzędasa...

W Polsce występują trzy gatunki jaskółek - brzegówka, oknówka i dymówka. Dla laika mało różnią się od siebie, najprościej je rozróżnić nie po wyglądzie, a po... miejscu gniazdowania, zgodnym z nazwą gatunku. Brzegówka wygrzebuje "nory" na brzegach skarp i urwisk, oknówka - na ścianach zewnętrznych, często nad oknami. A w stajniach, czy chlewniach zdecydowanie najczęściej spotyka się dymówkę, gdyż tylko ten gatunek tam się gnieździ. Dymówka ma też charakterystyczne rdzawe upierzenie na podgardlu. Pożywienie jaskółek stanowią niemal wyłącznie drobne owady, chwytane w locie. Żerują na otwartych przestrzeniach, na dużej wysokości; nisko latają głównie wtedy, gdy w czasie mżawki, czy wiatru, owady latają nisko i tylko tam je mozna złapać. Dymówki są mało płochliwe i bywa, że przyzwyczajone do jakiegoś miejsca dają się podejść dosłownie na wyciągnięcie ręki. Jeśli jesienią opóźnią odlot, a przyjdą przymrozki, a wówczas potrafią zapaść nocą w tak głęboki "hibernacyjnty" sen, że dadzą się wziąć do ręki. Jaskółki składają 4 - 6 jaj, które wysiadywane są przez około 2 tygodnie; pisklęta opuszczają gniazdo po około 3 tygodniach. Jaskółki potrafią w roku mieć nawet 3 lęgi. Żywią się owadami, które chwytają w locie, więc ich obecność w budynkach inwentarskich jest bardzo pożądana i doceniana, a one same są powszechnie lubione. Jaskółka jest symbolem gospodarstwa, gdzie panuje dobrobyt i szczęście. W kulturze tak naszej, jak i innych narodów szkodzenie tym ptakom to po prostu wandalizm.



Problem polega na tym, że kiedyś jakiś idiota doprowadził do wejścia w życie przepisów nakazujących m.in. usuwanie gniazd jaskółek ze stajni, obór, chlewni i kurników. Dokładniej mówiąc chodziło o Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 18 września 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków weterynaryjnych, jakie muszą spełniać gospodarstwa w przypadku, gdy zwierzęta lub środki spożywcze pochodzenia zwierzęcego pochodzące z tych gospodarstw są wprowadzane na rynek (Dz.U. 2003 nr 168 poz. 1643). W roku 2003 gospodarze i ludzie z kręgów ochrony przyrody alarmowali więc, że będzie trzeba usunąć z budynków inwentarskich jaskółek dymówek gdyż taki jest (rzekomo) wymóg Unii Europejskiej. Ponoć w ramach dostosowania się do europrawa rozporządzeniu ministra rolnictwa zamieszczono zapis, że "budynki, w których utrzymywane są zwierzęta, powinny być zabezpieczone przed dostępem zwierząt innych niż utrzymywane w gospodarstwie". Zaliczają się do owych "innych" wszelkie zwierzęta, także jaskółki. A chodziło ponoć o to, że roznoszą zarazki. Gdy się wtedy o tym dowiedziałem, przed oczami stanął mi widok sali operacyjnej dla koni u dr Golonki jeszcze w Gliwicach, gdzie na tejże sali były jaskółcze gniazda i ani doktorowi, ani nikomu z klientów kliniki to nie wadziło...



Skoro był przepis, to oczywiście znaleźli się też od razu nadgorliwi jego egzekutorzy. Tak pisał w jednym z artykułów pan Janusz Olszewski: "Byłem przypadkowym świadkiem kontroli obory mlecznej w kwestii zgodności ze standardami UE. Przeprowadzają ją uprawnieni lekarze weterynarii. W dniu kontroli przed oborą skakały radośnie wróble, ćwierkając w promieniach wiosennego słońca. Weterynarz zapytał, czy w tym roku były już robione odłowy tych ptaków. Przyznam, że osłupiałem. Po wejściu do obory zauważył gniazda jaskółek nad korytarzem gnojowym. Muszę przyznać, że był wybitnym specjalistą, bo stwierdził: "Są jaskółki, więc macie muchy w oborze. Trzeba usunąć gniazda, bo nie będzie certyfikatu". Związek przyczynowy oczywisty: usuniesz gniazda – zginą muchy. Wychodząc pociągnął dłonią po pomalowanej olejno ścianie obory na wysokości około 1 m od ziemi i 1,5 m od odbytu krowy, po czym dumnie oświadczył: "ściana jest nierówna, tu są bakterie. Trzeba wyrównać". Czyli jak jak się wyrówna ściany, to wszystkie bakterie zdechną (chyba ze śmiechu !) oraz należy odławiać wróble wzorem komunistycznych Chin (w 1956 roku sporodowało to plagę szarańczy i gigantyczne straty w uprawach) ? Skretynienie kontrolującego weterynarza doprawdy było wielkie. "A może w ogóle w trosce o zdrowotność krów należy wytłuc całe ptactwo ?" - pytał z ironią pan Olszewski.

Powszechne oburzenie było tym większe, że jaskółki dymówki jednocześnie były (i nadal są) objęte ścisłą ochroną. Dlatego inspektorzy weterynaryjni zaczęli zalecać, by po jesiennej migracji niszczyć gniazda i zabezpieczyć stajnię, czy oborę przed ptakami, uniemożliwiając im ponowną budowę gniazd - np. za pomocą siatek montowanych w oknach. Tak mieli robić teoretycznie wszyscy rolnicy, w pierwszej zaś kolejności ci, kórzy chcieli uzyskać certyfikat weterynaryjny do sprzedaży mleka. Kto nie spełniał tych warunków, a jednocześnie wprowadzał zwierzęta, mleko, czy inne produkty pochodzenia zwierzęcego do obrotu, mógł zostać ukarany mandatem. Na szczęście rolnicy w nosie mieli urzędniczą bzdurę, tym bardziej, że na co dzień muszą się borykać z o wiele większymi problemami, niż jaskółki. Powszechny sprzeciw, nagłośnienie tematu w mediach oraz zwrócenie uwagi, że niszczenie gniazd to także działanie wbrew ochronie ptaków sprawiło, że zaledwie rok później, w maju 2024, ów nieszczęsny akt prawny został uchylony i zastąpiony innym, nie zawierającym kontrowersyjnego zapisu. Sprawa wydawała się pozornie załatwiona, a problem rozwiązany. Cóż z tego, skoro w późniejszych latach rolnicy nadal informowali, że w trakcie kontroli weterynaryjnych nakazywano im (de facto wbrew prawu !) usuwać ptaki ! Gdy redakcja jednego z portali zapytała o podstawę prawną przedstawiciela Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Bydgoszczy, ten powołał się na... Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 2003 roku i to, że budynki, w których utrzymywane są zwierzęta, powinny być zabezpieczone przed dostępem zwierząt innych niż utrzymywane w gospodarstwie. Dowolnych. Zatem także jaskółek. Bo ptasie odchody mogą się znaleźć w paszy, w wodzie czy np. w mleku. A poprzez odchody możliwe jest zakażenie zwierząt lub ludzi np. salmonellą. Brzmi znajomo ?... I teraz najlepsze: wyobraźcie sobie, że szukając materiałów źródłowych do tego tekstu znalazłem na stronach kilku pierwszych z brzegu ODR-ów tenże przepis przedstawiony jako nadal obowiązujący ! Czy jest to brak wiedzy u pracowników ODR, którzy "z definicji" taką wiedze powinni mieć przecież rzetelną i aktualną, czy złośliwość kogoś na najwyższym szczeblu, kto po prostu chorobliwie nie lubi ptaków ?



Żeby było ciekawiej, podobny problem mają nasi zachodni sądziedzi. W Niemczech również jaskółki dymówki znajdują się na czerwonej liście zagrożonych gatunków. I one, i ich gniazda podlegają ochronie, a usuwanie gniazd jest wykroczeniem. Niemcy też doszukują się w jaskółkach problemów związany z higieną i wzywają producentów mleka do stosowania rozmaitych środków higieny. Tam również rolnicy też jednak uważają, że obawy są mocno przesadzone. Zauważają, że ryzyko skażenia mleka jest niewielkie, a czystość artykułów spożywczych w tym kontekście zalicza się do kategorii niskich ryzyk, a nie wielkich zagrożeń. Inni próbują rozwiązać problem typowo po niemiecku, np. zalecając, aby "gniazda jaskółek umieszczać bezpośrednio w strefie obornika, wówczas ich odchody będą trafiać bezpośrednio na obornik". Powstała też koncepcja "zbiornika wychwytowego" na ptasie odchody w postaci niecki lub półki. Co na temat tego wynalazku myślą jaskółki ? Mówiąc kolokwialnie: srając obok tych wynalazków "srają" na te koncepcje. A Niemcy wprawdzie widzą, że "dobrostan zwierząt i higiena produktów są nie do pogodzenia w 100%, a hodowla zwierząt musiałaby odbywać się w kompletnie odgrodzonych od świata stajniach i oborach, żeby to całkowicie pasowało zarówno organom kontrolnym, jak i konsumentom". Niemiecki aparat urzędniczy jednak nadal zaleca doposażenie budynków inwentarskich tak, by ptaki nie mogły gnieździć się w strefach udoju mleka i zadawania paszy. Wszystko w imię zgodności z bezdusznymi przepisami.



Tymczasem korzyści z obecności jaskółek są takie same, jak z obecności wspomnianych wróbli i są niewątpliwe: zmniejszenie się populacji tych owadów, kórych obecność w gospodarstwach jest niepożądana. A co do bakterii - jest faktem, że w żołądku krowy jest przeciętnie około 3 milionów bakterii i jest to stan normalny, konieczny do właściwego funkcjonowania organizmu zwierzęcia. Co ciekawe, świnie podobno chętnie spożywają krowie łajno "zaszczepiając" w taki sposób organizmy mikroflorą bakteryjną, a przy okazji wprowadzając doń szereg witamin z grupy B i rozmaitych ważnych mikroelementów, dzięki czemu są po prostu zdrowe. Te, które nie mają dostępu do takiego "naturalnego źródła" tych składników (np. zwierzęta w utrzymywanych sterylnie, przemysłowych chlewniach przy jednoczesnym braku należytej suplementacji) zdobywają je... podgryzając swoich współtowarzyszy niedoli. Słowem: nie ma co demonizować bakterii. Owszem, są choroby zwierząt gospodarskich, których źródłem mogą być ptaki - ale tu mowa przede wszystkim o wszawicy i sammonellozie, których głównym źródłem w gpsp[odarstwach będą nie jaskółki, a kury. Jest też gruźlica ptasia u bydła, pod kątem której weterynarze winni z urzędu okresowego badać stada - tyle, że tego nie robią, za to jaskółek się potrafią czepiać. Oczywiście żaden gospodarz nie przymknie oka na gniazdo jaskółek w pomieszczeniu, gdzie przelewa się i magazynuje mleko, ale obecność ptaków na stanowiskach, czy w boksach niczemu nie szkodzi. A o ile zasadność w przypadku ryzyka zanieczyszczenia mleka można uznać, to ryzyko zaszkodzenia przez jaskółki koniom lub tychże właścicielom wydaje się żadne. Gdyby bezkrytycznie zrealizować płody urzędniczej głupoty, populacja jaskółek zmniejszyłąby się bardzo. Dymnówki gnieżdżą się wyłącznie wewnątrz budynków. Nigdy nie budują gniazd na drzewie, czy na zewnątrz budynku.

Ochroną objęte są nie tylko jaskółki, ale nawet nasze do tak niedawna pospolite wróble. Ani wróbel, ani dymówka praktycznie nie może żyć bez obecności człowieka. Obecne przemysłowe budynki inwentarskie i idealnie gładkich ścianach bez załomów, gzymsów, czy innych zakamarków są niezbyt gościnne dla ptaków. Dzisiaj wróbli, które niegdyś były zawsze i wszędzie i to w ilościach hurtowych, trudno dostrzec. Mają coraz miej miejsc do zakładania gniazd z powodu ocieplania budynków i coraz mniej pożywienia, odkąd segregując odpady zamykamy je w workach i szczelnych pojemnikach, a na wsiach zanikł chów drobiu. Takie zmiany w budownictwie i zwyczajach doprowadzają do znacznego spadku ilości ptaków. Dlatego wszędzie tam, gdzie jeszcze są, trzeba je chronić, a nie niszczyć.





Zródła:

https://pomorska.pl/jaskolki-w-oborze-gwarantuja-szczescie-ale-czy-i-mandat-w-czasie-kontroli-odpowiadamy/ar/c8-14276159
https://wiescirolnicze.pl/prawo-i-finanse/jaskolki-legalne-w-oborach/
http://lodr.konskowola.pl/www_m/index.php/doradztwo/ekologia/ochrona-srodowiska/929-sposob-na-jaskolki-i-wroble-w-budynkach-gospodarskich
https://www.ppr.pl/wiadomosci/aktualnosci/zrobia-nalot-na-jaskolcze-gniazda-98213
https://dzikiezycie.pl/archiwum/2003/sierpien-2003/bez-jaskolki-dymowki-do-unii
https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/produkcja-zwierzeca/bydlo-i-mleko/9393-jaskolki-w-oborach-zagrozeniem-dla-higieny-produkcji-mleka