Organizacja wyjazdu na zawody




czyli: jak zawieźć, żeby się nie zawieść i jak jechać, żeby dojechać i się nie "przejechać"

Ten tekścik będzie o tym jak zorganizować sobie wyjazd na zawody. Pozornie proste: organizujemy odpowiednie auto, przyczepę do przewozu zwierząt (potocznie zwaną bukmanką), kierowcę, wsadzamy sprzęt, pakujemy konia, jedziemy i... I na miejscu często okazuje się, że to i owo jest nie tak, jak byśmy chcieli, że o paru rzeczach zapomnieliśmy itd. Tekst więc będzie pozornie o niczym. To znaczy: o rzeczach tak jasnych i oczywistych dla każdego, że nierzadko zapominanych "w ferworze walki".

KOMPLETUJEMY I KONTEMPLUJEMY SPRZĘT

O tym, że jeździectwo to sport elegancki, słyszy się często. Zatem przed wyjazdem wypada wyglansowac na wysoki połysk nie tylko konia, ale i cały sprzęt: siodło, ogłowie itd. Jest to także - i tu ważna rzecz - dobra okazja do dokładnego przejrzenia tegoż sprzętu i wczesnego wykrycia ewentualnych usterek (przetarć, naderwań), które mamy jeszcze szansę naprawić lub przynajmniej tymczasowo "załatać". Nie zakładajmy przed wyjazdem, że skoro wczoraj wcześniej wszystko było sprawne, to i dziś na pewno jest. Szkoda by było zmarnować cały wyjazd z powodu np. pękniętego puśliska.

Zróbmy listę (na papierze) rzeczy do zabrania. Poza siodłem, popręgiem, potnikiem i ogłowiem na liście muszą znaleźć się oczywiście ochraniacze, kantar i uwiąz oraz szczotki dla konia. W skrzynce na szczotki nie powinno zabraknąć także gąbki. Koniecznie zabierzmy też plastikowe wiaderko, przyda się do pojenia i mycia.

Skoro o sprzęcie mowa - zabierzmy koniecznie dwie lonże lub upewnijmy się, że ma je "na stanie" osoba, która będzie wiozła konie. Nawet jeśli nasz koń zawsze bezproblemowo wchodzi do przyczepy, może znienacka "odmówić współpracy" i wówczas użycie ich może okazać się konieczne (w końcu trzeba jakoś z zawodów wrócić do domu, nieprawdaż ?...) Lonża może też zastąpić zerwany uwiąz oraz przydać się do "spuszczenia pary" ze zbyt rozemocjonowanego rumaka.

Nawet, jeśli organizator zawodów zapewnia podstawową pomoc medyczną i weterynaryjną, warto zabrać małą apteczkę z najważniejszymi środkami opatrunkowymi i dezynfekującymi dla konia, bo podczas transportu mogą przydarzyć się skaleczenia i otarcia. Apteczki typowo "ludzkiej" nie ma co zabierać, ale środek przeciwbólowy (np. paracetamol) zajmuje mało miejsca w kieszeni, a może się przydać.

Do apteczki dorzućmy dwie ważne rzeczy. Pierwsza to igła z nitką i/lub agrafka. Może się przydać do szybkich napraw tak ubioru, jak i sprzętu. Druga to paczka chusteczek higienicznych - to rzecz o dużej liczbie zastosowań, nie tylko na katar. Jedzenie i picie - rzecz oczywista. Praktyka pokazuje, że nie zawsze można liczyć na to, iż w miejscu rozgrywania zawodów będzie możliwość zakupu choćby jakiegoś chłodzącego napoju latem, czy gorącej herbaty zimą.

Jeszcze najważniejsze: paszport konia z aktualnymi szczepieniami, dokumenty jeźdźca i konia, wymagane przez organizatora zawodów (np. zaświadczenie lekarskie, dokument tożsamości, ew. zgoda rodziców) i pieniądze na opłaty oraz inne drobne wydatki.

Bagaż konia skompletowany ? No to teraz zabierzmy się za jeźdźca. Ubiór zawodnika powinien być elegancki i czysty, dlatego warto zaopatrzyć się w pokrowiec na ubrania i w nim zawsze trzymać komplet wyjazdowy - nie tylko w szafie, ale i podczas jazdy na miejsce zawodów. Oczywiście nie zapominajmy o kasku lub cylindrze (w zależności od tego, czego będziemy używać).

Jak widać rzeczy do zabrania jest sporo i łatwo czegoś zapomnieć. Dlatego warto stworzyć "żelazną listę" tego, co zawsze będziemy wozić ze sobą na zawody. Oto taka właśnie nasza lista:

Jeżdziec:

1. Kompletny strój:

- frak
- koszula
- plastron + spinka
- białe rękawiczki
- buty + ostrogi
- sztylpy

2. Akcesoria do czyszczenia butów

3. Igły i nici, nożyczki

Koń:

1. Wyczyszczone ogłowie
2. Wyczyszczone siodło
3. Potnik wyjazdowy/treningowy
4. Białe owijki + podkładki
5. Żel pod siodło
6. Popręg
7. Szczotki (iglak, kartacz, kopystka, pielucha)
8. Kratka + lakier do włosów (do wyszczotkowania zadu we wzorek)
9. Grzebień i gumki do grzywy + oliwka
10. Ochraniacze na rozprężenie lub owijki
11. Derka

Transport::

1. Ochraniacze transportowe + ochraniacz na ogon
2. Dwie lonże
3. Apteczka stajenna + ludzka
4. Mapa/GPS
5. Żłób
6. Siano i owies
7. Wiaderko + gąbka
8. Dowód rejestracyjny przyczepy
9. Winieta
10. Paszport konia
11. Kamera
12. Aparat

BUKMANKA, SAMOCHÓD I KIEROWCA

Nie każdy ma bukmankę - normalna sprawa. Wówczas albo ją wypożyczamy, albo zlecamy komuś usługę transportu. Mając do wyboru dwie przyczepy do wypożyczenia, będące w równie dobrym stanie, wybierzmy tą szerszą - konie łatwiej będą łapać równowagę podczas jazdy i lepiej zniosą podróż. A korzystając z kompleksowej usługi transportu zasięgnijmy uprzednio opinii o kierowcy - np. na konikowych forach internetowych.

Bez względu jednak na to, co robimy, zawsze osobiście upewnijmy się, że:

a) bukmanka wyposażona jest w koło zapasowe z oponą o przynajmniej dostatecznej jakości bieżnika
b) w oponach jest odpowiednie ciśnienie (nie mniejsze niż 2 atmosfery)
c) wszystkie światła w przyczepie są sprawne. Uwaga: absolutnie niedopuszczalna jest jazda bez sprawnego któregokolwiek ze świateł zewnętrznych !
d) sprawny jest zaczep i jego blokada
e) jest przy zaczepie "ostatnia deska ratunku", czyli zakładana na hak linka zaciągająca ręczny hamulec w razie wypięcia się przyczepy
f) w podłodze i ścianach przyczepy nie ma dziur i pęknięć (rzućmy okiem nawet jeśli jest to nasza własna bukmanka)
g) kula haka samochodu pokryta jest odrobiną smaru - jego brak grozi zatarciem zaczepu i np. niemożnością odłączenia pojazdów od siebie !
h) po załadowaniu koni - czy przyczepa nam się nie "rozkracza", co świadczyłoby o złym stanie osi

Kierowca powinien mieć uprawnienia do ciągnięcia danego zestawu samochód+przyczepa. Na ogół oznacza to kategorię conajmniej B+E. Masa własna samochodu (patrz: dowód rejestracyjny auta) nie może byc większa niż dopuszczalna masa całkowita przyczepy (patrz: dowód rejestracyjny przyczepy). O tym wszystkim i o innych przepisach związanych z wożeniem koni w przyczepie piszemy TU.

Kolejna rzecz: winieta. Kosztuje niewiele (kilka złotych za dzień) i od roku 2009 jest obowiązkowa TYLKO dla pojazdów i zestawów pojazdów mających łączną dopuszczalną masę całkowitą powyżej 12 ton, czyli dużych koniowozów (czyli nie dotyczy zwykłych bukmanek). Bez winiety nie wolno jechać po drogach krajowych i autostradach, można co najwyżej po drogach wojewódzkich i lokalnych. Jednak większość głównych szlaków komunikacyjnych to właśnie drogi krajowe, a ich omijanie w praktyce jest niemożliwe i nieopłacalne... Posiadanie winiety jest obowiązkiem kierowcy. Winieta składa się z 2 części, jedna z nich obowiązkowo musi być nalepiona na szybę. Zaletą winiety jest możliwość bezpłatnego korzystania z autostrad. Brak winiety może natomiast oznaczać karę nawet do 3.000 złotych !

No i wreszcie sprawa oczywista, ale arcyważna: koniecznie sprawdźmy, czy zabrane zostały: prawo jazdy, dowody rejestracyjne samochodu i przyczepy oraz potwierdzenia zawarcia ubezpieczenia OC dla obu pojazdów !

Zawsze w bukmance trzeba powiesić koniom siatkę z sianem. Będą miały zajęcie podczas podróży, mniej też będą się denerwować. Zazwyczaj nie ma potrzeby okrywać konia derką, nie powinniśmy też opuszczać tylnej plandeki - no, chyba, że koń jest golony, a akurat jest sroga zima i 20 stopni mrozu. Sam załadunek warto wcześniej przećwiczyć nawet, jeśli koń już był transportowany i dotąd wchodził do przyczepy bez większych oporów. Przed załadunkiem zabezpieczamy nogi konia i ogon ochraniaczami transportowymi lub przynajmniej owijkami.

Na rysunku pokazano prawidłowy sposób załadowania "opornego" konia za pomoca dwóch lonży. Lonże jednymi końcamu przywiązane są do bukmanki, drugie są ciągnione przez 2 osoby - uwaga - ku przodowi, równolegle do osi bukmanki. Każda lonża działa na zasadzie tzw. bloku ruchomego (to jest fizyka na poziomie szkoły podstawowej, dział "maszyny proste" i każdy z Was powinien coś z tego pamiętać), dzięki czemu "wciągając" konia do przyczepy trzeba użyć tylko połowy siły, jakiej musielibyśmy użyć ciągnąc go na siłę za kantar. A że działamy na 2 lonże, więc każda z osób ciągnących w istocie musi użyć tylko 1/4 tej siły.


Prawidłowy sposób pakowania "opornego" konia do bukmanki na 2 lonżach


Trzeba pamiętać, że lonże muszą przebiegać na wysokości zadu konia, a nie jego nóg i że cały czas muszą być napięte, żadna z nich nie może luźno zwisać. Konia nie wolno bić, stresować, straszyć (często nieodpowiedzialnie popędza się go strasząc np. miotłą), poganiać itd. Jedyne ostrzejsze reakcje możliwe są, gdy koń schodzi na boki trapu lub zachowuje się w inny sposób grożący mu lub ludziom wypadkiem. Cierpliwość i spokój są podstawą sukcesu. Wskazane jest, by w pobliżu nie było osób postronnych, których obecność zwykle konia dodatkowo denerwuje, a ich równie liczne, jak głupie (na ogół) porady denerwują ładujących. Zatem ewentualnym kibicom podziękujmy i poprośmy ich grzecznie, by zechcieli się nieco oddalić. Jeżeli nie zechcą - przerwijmy ładowanie i nie wahajmy się zaproponować im oddalenia się bardziej zdecydowanym tonem.

Trzecia osoba, będąca w bukmance i ciągnąca za uwiąz i kantar musi być ostrożna i czujna - nierzadko koń po długim okresie zapierania się decyduje się znienacka na szybki wskok do przyczepy, a to grozi wypadkiem. Bywa i tak, że koń po wejściu do przyczepy wybiega z niej nagle tyłem - tu ostrożność powinny zachować także osoby stojące za bukmanką.

Na rysunkach poniżej pokazano nieprawidłowe sposoby ładowania z użyciem lonży. Zły kierunek ciągnięcia, użycie tylko 1 lonży, czy nie zapięcie ich do bukmanki to "sposoby", których stosowanie widziałem osobiście w wykonaniu różnych osób. Powodują konieczność stosowania większej siły, częste bunty konia, jego skuteczniejsze uciekanie na boki i jedyne, co dają, to stratę czasu i nerwową atmosferę.


Nierawidłowe sposoby pakowania "opornego" konia do bukmanki z użyciem lonży


Z przyczepą nie powinno się jechać szybciej niż 70 km/h, z końmi w koniowozie - góra 80 km/h. Pomijając kwestię przepisów - szybsza jazda jest po prostu dla koni niewygodna, a może nawet być niebezpieczna, jeśli zajdzie potrzeba mocnego zahamowania, pokonania ostrego zakrętu lub wykonania gwałtownego manewru wymijającego. Kierowca powinien jechać "z przewidywaniem" tego, co za chwilę może dziać się na drodze, nie ruszając i nie hamując gwałtownie oraz bardzo powoli pokonywać każdy ostrzejszy zakręt (zwłaszcza przy wjeździe ze skrętem na skrzyżowaniu lub rondzie). Po przyjeździe na miejsce zawsze daj koniowi trochę czasu na dojście do siebie i odpoczynek po podróży (nawet, jeśli ta podróż była krótka).

LUZAK

Noooo, to jest dopiero problem ! Kto to jest luzak ? Luzak to ktoś, kto w skrajnie nerwowej atmosferze zawodów nie zważając na fochy i histerie zestresowanego zawodnika zachowuje stosowny luz. Luzak będzie w lot odgadywał myśli i pragnienia jeźdźca i spełniał je zanim jeszcze zostaną wyartykułowane. Luzak jedną ręką będzie zakładał koniowi siodło, drugą - czyścił zawodnikowi oficerki, a trzecią - poda mu coś do picia. Będzie lokajem, podnóżkiem, sekretarką, psychoterapeutą, chłopcem stajennym i chłopcem do bicia. Dobry luzak to człowiek-orkiestra, który jest wart w złocie tyle, ile sam waży. Niestety, jak dotąd nikt nie słyszał, by ktoś płacił swemu luzakowi w kilogramach tego żółtego kruszcu. Cóż, widocznie albo zawodnicy są tacy skąpi, albo dobrych luzaków po prostu nie ma...

A teraz serio: jeśli po raz pierwszy jedziesz na zawody, zapewnij sobie pomoc kogoś, kto zna się na rzeczy. Nie kolegi, czy najlepszej przyjaciółki, ale osoby znającej się na koniach i terminologii jeździeckiej, a przy tym spokojnej, rozsądnej, dyspozycyjnej, gotowej poświęcić cały swój czas na to, by pomóc Ci podczas imprezy. Luzak powinien potrafić obchodzić się z koniem, czyścić go i siodłać, a przede wszystkim potrafić sprawować samodzielnie opiekę nad nim (np. wiedzieć jak postępować z koniem przestraszonym).