Srebrna Odznaka Kasi

2-go lutego w podczęstochowskich "Koniczynach" Kasia przystąpiła do skokowej poprawki na Srebrną Odznakę Jeździecką. Początkowo do egzaminu miała przystąpić także Sonia, ale gorący dla niej okres przedmaturalny oraz rodzinna przeprowadzka do nowego domu spowodowały, że "odpuściła" sobie tym razem w imię wyższych celów. Tak więc zamiast jechać do Przymiłowic z Fuksem i Meteorem postanowiliśmy, że Kasia odbędzie trening i przystąpi do egzaminu na jednym z tamtejszych koni.

Tak też się stało. Kasia, która kilka wcześniejszych urlopowych dni spędziła u nas, codziennie trenowała nasze konie, a dodatowo udała się do "Koniczyn", by poznać swojego czworonożnego partnera Wicherka. Ciężkie to zdaje się dla niej były czasy, gdy po wcale nie rekreacyjnym objeżdżaniu naszych "chłopaków" dostała porządną, ponad półtoragodzinną lekcję skokową w Przymiłowicach ! Narzekała potem, mówiła coś o jakichś bólach mięśni, czy jak ?... Ale trening musiał być owocny, skoro w zgodnej opinii jej i "koniczynowego" trenera wystarczył tylko jeden.



W dniu dzisiejszym, 3 lutego, Kasia z Pumcią udały się na egzamin. Kasia odniosła sukces, zdając go bez problemów. Wprawdzie mówiła coś, że mądre konisko wiedząc, co je czeka, zagalopowało już na drągach przed pierwszą przeszkodą (kóra powinna być skakana z kłusa) oraz o kłopotach z najazdem na drugą stacjonatę, ale ja tam jej i tak nie wierzę !

Niestety weekend spędzałem w pracy, więc nie było mi dane oglądać przejazdu, ale Pumcia nakręciła film, z którego zdjęcia tu widać, a który dostępny jest pod podanym na końcu tej strony linkiem.

Oto relacja Pumci:

Dojechałyśmy w połowie "srebrnego" ujeżdżenia więc trochę pooglądałyśmy, zanim Kasia ruszyła do boju. Ujeżdżenie poszło gładko - wszyscy zdali. Na brązowa odznakę zdawało 12 osób. Tylko jedna nie zdała, a właściwie: nie zdał, bo był to westernowiec, od trzech miesięcy przemianowany na klasyka. Nie było nawet tak źle, ale niestety rysunek całkiem położony... Po brązowym ujeżdżeniu była godzinna przerwa, w czasie której próbowałyśmy się wkupić w łaski organizatorów, pomagając przy układaniu parkuru, dzięki czemu całkiem szybko poszło



Potem nadeszła chwila prawdy. Kasia stanęła w szranki jako szósta. Przed nią na Wicherku jechała inna osoba i zaliczyła jedno płoszenio-wyłamanie. Nie było zatem całkiem ulgowo. Zaczęło się kopertą, która miała być z kłusa. Niestety Wicherek pomknął - jak to wicher, ale za to lądowanie było na dobrą nogę, co na rozgrzewce stanowiło wielki problem ! Po kopercie stacjonata, a po niej kolejna stacjonata - tu był moment grozy, bo właśnie w tym miejscu poprzedniczka Kasi zaliczyła wyłamanie...





Poszło gładko ! A później był okser i znów stacjonata, Po której to już tylko (albo aż) szereg ! Nad jednym i drugim członem nasza srebrna para przelatywała z wichrem w uszach





UUUUch nareszcie koniec. Jeszcze tylko chwila niepewności przed ogłoszeniem werdyktu sędziowskiego i... I już wiadomo, że Kasia zdała !

Naszemu drobnemu ciałem, ale wielkiemu duchem Przecinkowi serdecznie gratulujemy !


Dla posiadaczy szybkiego Internetu - filmik ze skoków