Z pamiętnika inwestora...

"Budowaliśmy,... budowaliśmy,... I zbudowaliśmy ! Hurrra !" ("My stroili, stroili i na kaniec postroili... Da zdrawstwujem my, yra!" - ciekawe, kto z czytających pamięta jeszcze te słowa i postać, która je wygłosiła ?)

No nie da się ukryć: nasza stajenka zrobiła się jakaś taka mała... Skurczyła się w praniu, czy jak ? Konie się, owszem, mieściły, ale siano - już nie całkiem, a o wciśnięciu na koniec choćby źdźbła słomy można było tylko pomarzyć. Nie było wyjścia: trzeba było stajenkę powiększyć. Pomysły nadmuchania jej pompką, niczym balonika, tudzież rozciągania Z dwóch stron, jak kawałka gumy, z niezrozumiałych przyczyn spełzły na niczym. Pozostało więc zakasać rękawy i wziąć się do roboty.



"Niech się mury pną do góry !"

Fundamenty wykonaliśmy we własnym zakresie i niestety... Z tych czynności nie mamy ANI JEDNEGO ZDJĘCIA ! Perfidia losu: jak człowiek najciężej pracuje, to nikt tego nie dostrzeże... :(



Na salonach

Na zdjęciu powyżej widać już kawałki stropu, a po lewej - dodatkowy boks. Boks będzie miał charakter "gościnny", nie planujemy czwartego konia, ale zakładamy, że kiedyś tam raz na jakiś czas jakiegoś ugościmy.



"Podaj cegłę, podaj cegłę, zbudujemy nowy dom..."

Potem stajnia dorobiła się więźby. Zaczęło to jakoś wyglądać !



"Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom..."

95 % roboty Zrobione - trwa krycie dachu. Z przodu widać wielką bramę, w któej zmieścić się powinna nawet przyczepa z sianem (o ile nie będzie wyładowana "z czubkiem"). Za to na pewno zmieści się tam zimą bukmanka.



"Prawie koniec..."

Prawie koniec, bo do zrobienia pozostały rozsuwane drzwi. Z boku zaś powstał utwardzony "chodniczek" ze starych płyt ogrodzeniowych - dojazd dla taczek do płyty obornikowej.

(C) Tomek_J