Zawody Ujeżdżeniowe Stare Panewniki 2008

Po raz trzeci udaliśmy się do Panewnik, gdzie jak co roku stajnia Sonaba zorganizowała amatorskie zawodsy ujeżdżeniowe. Tym razem wyjazd był przede wszystkim próbą dla Gracji - konia Michała, który po raz pierwszy startował w obcym dla siebie miejscu i tak licznej konkurencji. Gracja miała wziąć udział w konkursie L-8.


Tak, jak w ubiegłym roku, startowała też Klaudia (Viki) na Drace w programie P-6. Był to także debiut dla Juli i "małej" Klaudii, które wzięły na siebie trudną i niewdzięczną rolę luzaczek.


Zawody zgromadziły sporo (około 30 !) uczestników, co jak na zawody amatorskie jest naprawdę dużą ilością. Pojawiły się różne konie i różni jeźdźcy o różnym stopniu umiejętności, ale wszystkim przyświecał jeden cel: pokazać się z jak najlepszej strony.


Przyjechaliśmy w chwili, gdy impreza trwała już w najlepsze. Ponoć nie straciliśmy zbyt wiele - pierwsze przejazdy niestety nie były na najwyższym poziomie. Pamiętać trzeba jednak, że zawody miały charakter amatorski, były otwarte dla wszystkich chętnych do udziału w nich. Pierwsze przejazdy, jak się okazało potem, należały do zawodniczek, które w większości debiutowały na tego typu imprezie, a przy tym miały zaledwie tydzień na przygotowanie się do startu.

Również pewne zastrzeżenia u części zawodników i widzów wzbudzały niektóre przyznawane oceny. Zajęty fotografowaniem nie byłem w stanie dokładnie oceniać poszczególnych elementów wykonywanych przez poszczególnych zawodników, ale faktycznie pewne przesłanki pozwalają sądzić, iż te krytyczne uwagi miały realne podstawy... Zgadzam się z usłyszaną opinią, że na zawodach tej (niskiej) klasy nacisk w ocenach powinno się kłaść nie na elementy, które wymagają od jeźdźca już pewnego doświadczenia (podstawienie, ustawienie), lecz przede wszystkim na podstawy podstaw, czyli kolejność i poprawność wykonania kolejnych elementów programu w odpowiednich miejscach czworoboku.

Przejazdy licznej konkurencji w klasie L były śledzone z wielkim zainteresowaniem przez Kasię-zawodniczkę, Gosię-trenerkę no i oczywiście najważniejszą w tym wszystkim uczestniczkę: Grację.


Rozpoczął się przejazd:


Para: Kasia i Gracja pierwszy przejazd wykonała dość poprawnie, jednak obie panie nie ustrzegły się kilku błędów. W szczególności dawały się zauważyć problemy z zagalopowaniem i samym galopem. Natomiast elementy jechane w kłusie wyszły całkiem, całkiem...




Drugi przejazd był zdecydowanie lepszy i automatycznie wyżej (choć moim zdaniem jednak nieco za nisko) oceniony. Summa summarum po ogłoszeniu wyników okazało się, że Kasia z Gracją uplasowały się dzięki temu na 10-tej pozycji, a biorąc pod uwagę kilka przypadków miejsc ex aequo - na 6-tej. Jak na debiut konia jest to wynik całkiem niezły zwłaszcza, że wszystkich przejazdów było około 40-tu, więc miejsce w "górnej ćwiartce" cieszy.


Potem przyszła pora na Viki. W zeszłym roku startowała w Panewnikach w klasie L, zajmując świetne, drugie miejsce. W tym wystartowała w wyższej klasie P (P-6). Konkurencja w tej klasie nie była, co zrozumiałe, aż tak wielka. Spośród konkurentek zwracały uwagę dwie pary. Pierwsza była doskonałym pokazem tego, jak stres zawodnika może przenieść się na konia. Pierwszy przejazd był na początku nerwowy, a podenerwowanie zawodniczki tym faktem spowodowało, że i ciąg dalszy wyglądał nieciekawie. Za to po opanowaniu emocji drugi przejazd wyszedł całkiem nieźle.


Druga para była zaprzeczeniem poprzedniej. Przejazdy były wykonywane "na luzie", zawodniczka jechała uśmiechnięta i bez stresu, dzięki czemu oba jej przejazdy były bardzo udane. Morał z tego taki, że nie warto denerwować się tym, czy występ się uda i czy zajmie się dobre miejsce, bo nerwy jeźdźca udzielają się koniowi, dla którego przecież i tak sam start w obcym miejscu jest już dostatecznie dużym wyzwaniem i obciążeniem. Za to potraktowanie zawodów - jakby nie patrzeć - amatorskich lżej, jako przede wszystkim dobrej zabawy i okazji do zdobycia nowych doświadczeń, zwykle zaprocentuje lepszymi wynikami.


Łatwo się mówi powyższe... A przecież zrozumiałe, że każdy zawodnik chce się pokazać z jak najlepszej strony. Nie inaczej było z Viki !


Byłem ciekaw występów Draki zwłaszcza, że nie tak dawno klacz miewała na treningach małe kryzysy i potrafiła znienacka odmawiac wspłpracy... Obawy okazały się jednak płonne. Draka szła jak po sznurku, spokojnie, a nawet wręcz za spokojnie, co zresztą odbiło się na niektórych ocenach, opatrzonych komentarzem sędziego o braku impulsu. Brak ten koń jednak skutecznie nadrabiał posłuszeństwem i dobrym reagowaniem na sygnały Klaudii.


Zgranie obu pań cieszy. Draka bywa koniem nieco trudnym i wymagającym wiele cierpliwości, której czasem człowiekowi może zabraknąć. Widać jednak, że czas spędzony na treningach i wysiłek włożony w naukę konia zaprocentował doskonale. Drobne błędy rysunku, które przecież są w praktyce nie do uniknięcia, nie miały istotnego wpływu na wysoką końcową ocenę.


Po podsumowaniu not byłem bardzo ciekaw ostatecznego rezultatu. Okazało się, że oba przejazdy Klaudii zostały ocenione najwyżej. Jak to ujęła pani komentator, były: "bezapelacyjnie najlepsze". A tak wyglądała nasza Viki, gdy to usłyszała:


Oto zwycięski koń:...


I jego pani:...


A tu - rundka honorowa:


Gratulujemy ! I na koniec jeszcze zacytujmy fragmencik z bloga Klaudii:

"W tym roku wzięliśmy udział w klasie P. Kasia na Gracji pojechała w klasie L. Były to pierwsze zawody Gracji, więc udział był dla niej w celu przygotowawczym. I jak na debiut spisały się naprawdę bardzo dobrze ! Na około 40 przejazdów miały cos koło 10 i 7 miejsca. Gratulujemy :)

Natomiast jeśli chodzi o nas, jestem pod wrażeniem jak potrafi się zachowywać mój koń w towarzystwie innych koni. Co innego, gdy jest z nami na maneżu jeden koń – wtedy Draka jest nie do opanowania, hormony biorą górę, natomiast gdy tych koni było 30, zachowywała się, jakby była sama, czyli wzorowo! Także już teraz byłam dumna z mojego konia! :) Muszę się też pochwalić, że Draka została skomentowana przez pewnego pana, jako najczystsze zwierze jakie widział :D Czyli technika odkurzania się sprawdziła ;)

Przy rozgrzewce dobrze. Minimalne reakcje na inne konie, dobre reakcje na moje pomoce. Właściwie zrobiliśmy wszystko, co trzeba było. Tylko oczywiście mój koń miał przeokropnego lenia, co z resztę odbiło się później na punktacji, pod opisem braku impulsu. (...) Nasz pierwszy przejazd wypadł dobrze. Mój koń udowodnił mi, że wcale nie musi w domu na maneżu wyjeżdżać narożników zgodnie ze swoim poziomem, ponieważ na zawodach zrobi to ponad swój poziom! :D I to znaczne, skoro zostaliśmy skomentowani, że jadąc w klasie P robimy narożniki do C :D Wszystko robiliśmy ładnie w literach, zatrzymanie w X było prosto i równo jak nigdy. I akurat równolegle do sędziów. Było naprawdę dobre z tego co wiem, tylko nie wiem, czemu zostało one ocenione równo z elementami, które wychodziły gorzej. Rysunek w miarę, były oczywiście błędy – nie da się uniknąć, ale moje największe rozczarowanie sprawiły zagalopowania. Obydwa ze złej nogi. Zagalopowanie ze stępa oczywiście super – od razu, bez kroku kłusa, ale ze złej nogi ;) Szybka zmiana i jedziemy dalej.

Drugi przejazd nieco lepszy. Zrobiliśmy jedno zagalopowanie z dobrej nogi, z czego sie bardzo cieszę :P W ogóle cieszę sie, że nasze przejazdy były płynne i nie było żadnych zwarć w stylu Draki. Choć mieliśmy na kole 15m w galopie małe ścięcie, kiedy to Draka chciała przejąc do kłusa, szybka naprawa przy pomocy bata w efekcie dała barana. W moich myślach już obraz, kiedy to koń staje na środku i zaczyna swoje grzewcze fochy (jak to zwykle) ale jednak było inaczej! Całe szczęście koń galopował posłusznie dalej. Uff..

Noo i nie sądziłam, że te dwa przejazdy dadzą nam w efekcie 1 i 2 miejsce! :D Naprawie, jestem dumna z mojego konia, za to, że udało nam się, że potrafiła opanować swoje zachowanie, za to (hihi) że się nie pokopała z innymi końmi, a kusiło ją, kusiło :P

Jaka ja jestem szczeliwa, że ten cały wysiłek, te trudności, te rozpacze dały w końcu pożądany efekt zgrania się. Draka zawsze była trudnym koniem, i dlatego wygrana cieszy mnie tym bardziej. A juz nie same zwycięstwo, co to nasze zgranie, które widać! Po prostu widać! :* Przy wręczaniu nagród o mało nie poleciały mi łzy. I ta wspaniała runda honorowa, którą to My prowadziliśmy! Co prawda nie długo, bo po dwóch kółkach padły mi nogi, nie byłam w stanie wypchać mojego konia do galopu :D

Tak więc wszystko zakończyło się szczęśliwie. Dostaliśmy biały potnik za pierwsze miejsce (a tuż przed przejazdami mówiłam do Gosi, że muszę sobie sprawić nowy biały potnik na zawody, bo ten, co mam jest za długi, i znieczula moje pomoce :P ) i smakołyki eukaliptusowe dla Draki, które jej bardzo smakują :)"

A oto film z przejazdu Klaudii: http://www.wrzuta.pl/film/o6zAdlrvFw/vikip6-2
Skomentuj wydarzenie w Księdze Gości Stajni TROT !