"O, roku ów..." - 2014

31.12.2014

Kończy nam się powoli rok 2014. Raczej "taki sobie" to był rok pod kątem konikowym... Zaczął się wprawdzie obiecująco, majowym startem Soni na Meteorze na Mistrzostwach Opolszczyzny. Był to program C-6 do muzyki z "Harrego Pottera", który dostarczył wielu emocji już na etapie treningów i tworzenia.



Kur miał być z założenia wykorzystany w trzecim, finałowym dniu Akademickich Mistrzostw Polski w Drzonkowie, które odbyły się na przełomie maja i czerwca. Jednak to troszkę jakby się nie udało... Ale same zawody wspominam bardzo sympatycznie !



W przypadku "Fuksa i spółki" - sporo było jazd szkolnych dla dzieciaków, głównie Kini i Marysi...



...Ale nie tylko, bo i długa seria bardzo pracowitych i owocnych konsultacji z panią Anią Piasecką się odbyła:



Pierwszymi zawodami były regoinalki w podkrakowskim KJ "Szary", gdzie w klasie C prócz Gosi i Fuksa startowała Sonia z Meteorem oraz Klaudia i Draka. Spektakularnych sukcesów nie było, ale występy były bardzo udane. Dla Draki miały być to ostatnie zawody przed zasłużoną emeryturką, co jak się potem okazało, nie do końca było prawdą...



Zaliczyliśmy też dwukrotnie zawody w Truskolasach. Pierwszy raz - w lipcu. Przy tej okazji miło było popatrzeć na udane występy "eks-małej" Klaudii na Almie i Juli na Gracji, które "zmiotły" konkurencję, w programach P w klasie amatorskiej, zajmując najwyższe podia.



Tam też równolegle odbyły się "regionalki", w których nieźle zaprezentowała się Gosia w programie C-4 i Sonia w C-3. Konkurencja wprawdzie raczej nie dopisała, ale przejazdy były udane.



Zaraz potem Gosia posiędziowała "amatorki" w Parkoszowicach, ja zaś przez organizatorów zostałem obarczony słynną już rolą "pana pod latarnią" (czytaj: naczelnego fotografa ). Tam znów Klaudia z Almą królowały, bijąc na głowę innych - ku naszej wielkiej satysfakcji !



W Truskolasach w sierpniu odbyły się także Otwarte Mistrzostwa Sląska. Gosia z Sonią nieźle pojechały C-3, C-4 i C-6, za to w kategorii amatorów na drugie miejsce wskoczyła Kasia na Belin !



I to były chyba ostatnie wspólne zawody. Nasze drogi się, co tu kryć, rozeszły. Sezon pastwiskowy nasze konie kończyły jak za dawych czasów - we dwójkę.



Kilka lat temu myślałem, co to będzie, gdy nasza stajnia będzie obchodzić odległą, okrągłą rocznicę, np. 10-lecie. Myślałem wtedy, w jaki sposób chciałbym uświetnić taką niezwykłą okazję i pomysłów miałe wiele. Czas leci, a 10-lecie stjani stało się faktem. Który to fakt przeszedł całkowicie bez echa.



Ostatnim chyba konikowym akcentem w tym roku była wspólna zabawa z Kinią i Marysią w "Arabce" w nietypowych klimatach damskiego siodła i przebrań. A potem pozostało nam już tylko czekanie na dłuuugi sen zimowy...



Cytując podsumowanie z roku poprzedniego: "I to w zasadzie tyle. Trochę skromnie, nieprawdaż ?... Trudno, czasem musi być i tak." I znów zakończmy takimi samymi życzeniami, jak 12 miesięcy wczesniej: oby nadchodzący rok był lepszy od poprzedniego !



(C) Tomek_J