Historia Kroku i Stopy

22.02.2014



Bardzo chciałem opisać "Historię Kroku i Stopy", ale Sonia mnie ubiegła na Face-Zboku, więc po prostu bezczelnie zacytuję tu jej opis:



S: Słuchaj widziałam fajne ćwiczenie na cavaletti do kłusa, może ustawimy to naszym koniom?
K: Ok, a na ile trzeba ustawić?
S: Tam chyba jest 1m 30cm na tym filmiku... Możemy zobaczyć.
K: No chyba jest 1m 30cm i ona tam mówi, żeby ustawiać stopniowo kilka...
S: Aż do 18!

(...)

S: Hej, ustawiłam Meteorowi te drągi! Super mu to szło!
K: A ile ustawiłaś?
S: No 18!
K: Tak od razu?
S: Przecież on umie chodzić po drągach, trochę się zdziwił, ale bardzo ładnie pracował!
K: Dobra, jutro se to przejadę...

(...)

K po przejechaniu drągów: Ej, jesteś pewna, że tu jest 1m 30? Mój koń ledwie daje to rade, a normalnie 1m 30 to dla niego pestka
S: No przecież liczyłam tak, jak zawsze: JEDEN MAŁY KROK i STOPA
K po wymierzeniu drągów: No... to to jest 1m 50cm!
S: Ale Meteor tak ładnie przez to chodził...

Eech dobrze, że mój koń zawsze mi wybacza moją ignorancję treningową...



I tak to właśnie było: Kasia i Sonia odgrzebawszy jakieś ksera książek i obejrzawszy kilka filmów w Internecie postanowiły ćwiczeniami wydłużyć wykrok ich koni w kłusie, skłonić je do większego zaangażowania i poprawić ogólną kondycję ćwiczeniami, które tam znalazły. Jedno z nich polegało na ułożeniu długieeeeego szeregu drągów na kłusa:





Sonia w tych ćwiczeniach miała dodatkowy cel: w tym roku po raz już czwarty planuje start w Akademickich Mistrzostwach Polski, które tym razem odbęda się pod Zieloną Górą, w Dżonkowie. Dziewczyny trenowały, trenowały...





...a wychodziło im to tak: film z przejazdu Soni, film z przejazdu Kasi. Do drągowego grona dołączyłą tez wieczorem Gosia - ale to już zupełnie inna historia...

Na koniec treningu Sonia pojechała swego świeżuteńko stworzonego kur-a pod muzykę z... Aaaa, to już będzie niespodzianka !

P.S. Żeby jednak nie było, że większość notki powstała przez zdecydowanie mało twórcze skopiowanie opisu Soni, proszę bardzo: oto kawałek prywatnej "tfurczości" na wskutek wrażeń z obejrzenia wspomnianego kur-a. Czytelnikom zdziwionym nędzą rymów przypominam, że Sączów w sumie leży całkiem niedaleko od Częstochowy...

Stoi na placu Meteor Soni
Ciężki, ogromny, strasznie się zgonił
Ten rączy konik.

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego mu brzucha bucha:
Uch - jak gorąco ! Puff - jak gorąco ! Uff - jak gorąco !

Siodło do grzbietu mu doczepili,
W pysk twardy kawał stali włożyli...
I jeden tylko człowiek jest w siodle,
A tak go zmęczył wrednie i podle
w trakcie rozgrzewki: stępy i kłusy
Ciągi, łopatki i cwału susy.
Koń w piasku grzęźnie, już ledwo żywy,
Pot spływa ze łba, z grzbietu i grzywy.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
Każdy z koniny zjadł sto kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężył,
To Meteora nikt nie zwycięży !
Zawsze da radę, nie da się Soni
Bo ma "powera" nasz dzielny konik !

Nagle - gwizd !
Bata świst !
Łydki - buch !
Nogi - w ruch !

Najpierw powoli, jak żółw ociężale,
Meteor potuptał na środek ospale.
I stanął na środku, a Sonia się kłania
I kłusem roboczym, a potem dodania,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
Aż nagle galopem ! Wydłuża i pędzi !
A dokąd ? A dokąd ? A dokąd ? Na wprost !
Po linii środkowej, po ścianie i w skos !
Półwolta, łopatka i koło, ciąg w prawo,
Piruet, kontrgalop i kłusem znów żwawo.
A tych elementów jest aż ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co jeszcze w programie się mieści.

I biegnie, i pędzi ze swą Panią wraz.
Koń spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu tupota, kopytami stuka,
Bo na tym polega w C-6 cała sztuka !
I gładko tak, lekko tak leci nasz koń,
Jak gdyby skrzydełka przyczepiono doń.
Nie ciężkie konisko zziajane, zdyszane,
Lecz fraszka, igraszka, zabawy biegane.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna ?
A co to to, co to to, kto go tak pcha ?
Że pędzi z kopyta nasz Meteor-zuch ?
To Sonia tak wprawnie wprawiła go w ruch !






(C) Tomek_J