"O, roku ów..." - 2015

31.12.2015

Rok 2015 w porównaniu z poprzednimi był zupełnie innym. Fakt, trochę się w nim zadziało, ale nie tylko radosnych zawodów, wyjazdów, treningów.

Istotnym akcentem jeździeckim były parokrotne odwiedziny ośrodka w Toporzysku - Gosi nauka jazdy po damsku i dwa obozy jeździeckie Kini i Marysi.



Obozy dla dziewczyn zakończyły się chlubnym zdobyciem odznak "Jeżdżę Konno" i rozpoczęciem wspinania się po ścieżce "trotowych" certyfikatów.



Gosia w pierwszej połowie roku pozaliczała też szereg ciekawych kursów i konsultacji: z Denisem Soyerem, z Elaine Butler i oczywiście z panią Anią Piasecką.



Stricte konikową wielką niespodziewaną niespodzianką okazało się odnalezienie syna Desty, Granata !



Zawitał tez do nas i osiadł na dobre nowy domownik, Ganimedes - nieco łobuzowaty, ale kochany konik dziewczynek.



I to tak naprawdę tyle z rzeczy dobrych. Nie za wiele ich... Z tych gorszych zaś trzeba odnotować niestety spore, odniesione jesienią kontuzje Fuksa i Desty, ciągle jeszcze leczone. Mniej też o parę osób, niegdyś dość mocno z naszą stajnią związanych. Wreszcie na sam koniec, jesienią, po długiej chorobie zmarł jeden z naszych sąsiadów - prawdziwy gospodarz, człowiek, który wielokrotnie pomagał nam w prowadzeniu naszej stajni, zawsze w potrzebie służąc pomocą, radą, swoim czasem, swoimi narzędziami i maszynami. Człowiek, którego bliżej poznawszy, zawsze bardzo szanowałem nie tylko za tą pomoc, lecz także za jego pracowitość i zaangażowanie we wszystko, co robił. Po prostu porządny człowiek. Coraz mniej takich na świecie...

Mimo, że było kilka pozytywnych akcentów, to jednak co tu kryć: w ogólnym bilansie to był taki sobie rok. Ale następny będzie lepszy !





(C) Tomek_J