Wczoraj po południu odwiedziliśmy z Ganimedesem ośrodek "Impuls" w Dąbrowie Górniczej (a raczej na styku Dąbrowy i Siewierza). Jest
to miejsce, któremu szefuje Maciek Stopa. Miejsce, dodajmy, bardzo sympatyczne, zadbane i doskonale prowadzone, a że do tego położone
na szczycie pagórka, więc mające miłą dla oka panoramę dookołoa. Maciek poprowadził Marysi trening skokowy i trzeba przyznać, że
był to pod każdym względem trening 1) nadzwyczaj fachowy, 2) nadzwyczaj intensywny. Dość powiedzieć, że nasza para wręcz nie miała
chwili wytchnienia - półtoragodzinna jazda z rzadka jedynie była przerywana chwilami stępa. Dla Marysi był to nie lada wysiłek no i
swego rodzaju "nowa jakość", bo nie było litości - trener non-stop śledził wszystkie jej poczynania i korygował każdą najdrobniejszą
niedokładność postawy, ustawienia rąk, bioder, łydek, tułowia, czy wreszcie toru jazdy. W zasadzie był to stały strumień informacji
kierowanej pod adresem amazonki, do którego ta starała się (całkiem zresztą nieźle i skutecznie) dostosować. Maciek zaś przy całym
swoim "bewzwzględnym" perfekcjonizmie i wymaganiach wykazywał się nieograniczonymi zasobami cierpliwości, prowadząc przy tym jazdę
lekko, optymistycznie i ze szczytpą humoru. A wyglądało to wszystko mniej więcej tak:...
Zaczęło się od niewinnej rozgrzewki i przechodzenia przez drągi.
Przeszkód na placu było mnóstwo !
A gdy już Ganimedes rozgrzał się solidnie na drągach i kawaletkach, to...
...Przyszła kolej na "to, co tygrysy (i Marysie) lubią najbardziej": galop !
Ganimedes ustawiany równo twardą ręką amazonki radził sobie bardzo dobrze,...
...a Marysia też kontrolowała i jego, i siebie coraz lepiej.
Wreszcie zaczęły się skoki tak bardziej na serio.
A Gamimedes ? Normalnie: Pegaz ! Tylko skrzydełek brak !
Treningowi przypatrywali się z ciekawością inni jeźdźcy.
Po kawaletkach przyszedł czas na całkiem "pokręcony" parkurek.
Na nim Gani dawał z siebie wszystko - a nawet jeszcze więcej.
I przy tym nawet się nie spocił - czego nie można powiedzieć o amazonce ! 