Belin - koń Przecinka



O tym, że Kasia (alias Przecinek) od dłuższego czasu myśli o własnych 4 kopytkach, wiedzieliśmy od dawna. Poszukiwania Tego Jedynego Wyśnionego Konia trwały dłuuugo i kończyły się niestety fiaskiem. Raz z uwagi na wysoką cenę, innym razem z powodu problemów "lokalowych", jeszcze innym - gdyż jakoś koń i człowiek nie przypasowali się dobrze do siebie. Ale pojawiło się światełko w tunelu ! Okazało się, że znajomy Kasi zamierza sprzedac 7-letnią klacz. 9 marca udaliśmy się całą czwórką do wsi Dąbrowica za Olkuszem, by obejrzeć potencjalny nabytek - gniadą klacz Belin rasy sp. Klacz okazała się zwierzakiem ładnie zbudowanym, a przy tym obdarzonym wyjątkowo miłym i przyjacielskim uspsobieniem. Zadbana, odkarmiona, czyściutka, czekała na naszego podekscytowanego Przecinka. Belin była jak dotąd rzadko dosiadana, a i to głównie przy okazji wypadów w teren, więc okazała się koniem wyszkolonym w stopniu zaledwie podstawowym (3 chody). Byliśmy bardzo ciekawi, jak się zachowa pod siodłem. Klacz okazała się posłuszna, choć nieco "podkręcona" sytuacją. Ogólnie jazda wypadła bardzo pozytywnie. Nie ma jednak róży bez kolców: zauważyliśmy wszyscy (i byliśmy tu zgodni w ocenie), że cosik jest nie tak z zadnią prawa nogą. Belin ewidentnie stawiała ją jakby głębiej uginając biodro, co oczywiście dawało efekt utykania... Zrobione naprędce próby zginaniowe potwierdziły niestety naszą amatorską diagnozę. Wszyscy jak jeden mąż byliśmy w nerwach, bo wielka byłaby szkoda, gdyby spełnienie marzenia Kasi, które było tuż-tuż, okazać się miało "niewypałem". Konik był ładny, zgrabny i miły, niemal idealny - i tylko ta noga !... Co przeżywała Kasia - mogę się tylko domyśleć...



Po namyśle uzgodniliśmy z właścicielem, że konisko przekaże nam na próbę na miesiąc, a my nie znając powodów kulawizny będziemy Belinkę obserwować. Kasia w desperacji postanowiła też zorganizować na własny koszt konsultacje kowalskie i weterynaryjne. Więc w następny weekend zapięliśmy naszą TROT-ową bukmankę tradycyjnie do Gabrysiowego Land Cruisera (Gabrysiu, dzięki !) i po 2-godzinnej podóży "tam" i "z powrotem" Belin znalazła się w Sączowie, zajmując dawny boks Meteora. O tym, jak wyglądały jej pierwsze chwile u nas, poczytaj w Wydarzeniach 2008: http://www.stajniatrot.pl/texts/wydarz/bel0803.html



Zdjęcia rentgenowskie, wykonane przez dr Waldemara Kalinowskiego pozwoliły stwierdzić, że konik nie ma żadnych wad w tylnych nogach. Powstało więc podejrzenie podbicia. Wykluczył je nasz kowal, Zbyszek Jurasik, który za to zauważył podwinięcie strzałki "po przekątnej", czyli w przedniej lewej nodze. Kasia jednak na werdykt kowalski nie czekała - już wcześniej dobiła transakcji ! Zdrowie konia z tej okazji wypiliśmy, więc mamy nadzieję, że będzie się chował zdrowo ! Pierwsze jazdy pokazały też, że Belin, choć z uwagi na geny angielskie i arabskie czasem nieco "zakręcona", jest konikiem miłym, posłusznym, bardzo inteligentnym i szybko uczącym się. Parze: Kasia+Belin zatem można wróżyć całkiem ciekawą przysżłość !...