Co to jest Bemer ?




czyli: magnetoterapia zmiennym polem elektromagnetycznym w fizjoterapii koni

15.09.2021



Co sądzę o magnetoterapii - każdy może poczytać tu: http://stajniatrot.pl/texts/mondre/dermag.html, co o tym sądzę. Jakem Tomasz, jestem biblijnie "niewierny", każdą reklamę "z definicji" neguję i puszczam mimo uszu, a wierzę tylko w "szkiełko i oko", a nie w opowieści o cudownych ozdrowieniach. Uprzedzam z góry, że ten tekst będzie prawie tak samo sceptyczny, jak poprzedni - z tą tylko różnicą, że zanim przystąpię do jego pisania, serdecznie przeproszę fizjoterapeutkę naszych koni, orędowniczkę produktów marki Bemer, z którą rozmowa natchnęła mnie do naskrobania niniejszych wypocin. Rzecz bowiem w tym, że robi ona przy naszych koniach kawał dobrej roboty, więc nieco niezręcznie mi negować jedną z metod, które propaguje. Innymi słowy: "Ja mam swoje zdanie, ale je potępiam".

Dziś będzie, jako się rzekło, o urządzeniach marki Bemer, stosowanych zarówno w fizjoterapii ludzi, jak i koni. Bemer jest to skrót od niemieckiego Bio- Elektro- Magnetische- Energie- Regulation, czyli "bioelektromagnetycznej regulacja energii". Podobno wynalazek powstał jako "efekt wieloletniej pracy naukowej biofizyków i lekarzy z całej Europy". Został, rzecz jasna, opatentowany przez profesora dr med. Rainera Kloppa (przez dwa "p"), kierownika Instytutu Mikrokrążenia w Berlinie, prowadzącego badania nad mikrokrążeniem właśnie. Podobno udowodniono naukowo, że to urządzenie u człowieka zwiększa krążenie krwi o prawie 30% po zaaplikowaniu mu zaledwie 8-minutowej sesji dwa razy dziennie. Podobno potwierdzono naukowo korzystne działanie takiej terapii na poprawę szerokiej gamy aspektów zdrowotnych pod warunkiem konsekwentnego stosowania według zaleceń lekarzy, fizjoterapeutów oraz, rzecz jasna, producenta. Podobno - bo prawdę powiedziawszy w Internecie nie spotkałem żadnej sensu stricto naukowej dysertacji na ten temat, napisanej przez niezależnego autora, czy placówkę, a jedynie liczne materiały reklamowe, które powielały zestaw informacji i sloganów. Ale, rzecz jasna, mogłem coś przeoczyć - jeżeli tak, to przepraszam i proszę o sprostowanie.



Jak to urządzenie ma działać ?

Produkty Bemer służą do przeprowadzania terapii naczyniowej zmiennym polem magnetycznym. Wiek, stres, zanieczyszczenia, brak ruchu, niewłaściwa dieta, hałas oraz wiele innych czynników powoduje radykalny spadek naczynioruchowości, czyli regularne skurcze i rozkurcze w mikronaczyniach, dzięki którym możliwy jest w nich przepływ krwi. To wszystko przyczynia się do wielu dolegliwości. Celem zabiegów jest więc usprawnienie zaburzonego mikrokrążenia w całym organizmie poprzez stymulację naczyń krwionośnych, co ma poprawiać transport tlenu i substancji odżywczych do tkanek. To z kolei ma wspomagać detoksykację organizmu przez wydajniejsze usuwanie wszelkich szkodliwych substancji - toksyn i produktów przemiany materii z komórek. W efekcie urządzenia mają prowadzić do likwidacji objawów przewlekłego zmęczenia, redukować skutki niewłaściwego trybu życia (stresu, złej diety, bezsenności, braku ruch), poprawiać koncentrację i jakość snu, wspomagać leczenie nerwic i depresji. Urządzenia spod znaku Bemer mają mieć działanie opóźniające starzenie, ponieważ działając na naczynia krwionośne dotleniają i odżywiają tkanki oraz wspomagają usuwanie wolnych rodników i toksyn. Działając na nie zmniejszają obrzęki pooperacyjne, przyspieszają gojenie ran i wchłanianie się krwiaków, przynoszą ulgę w dolegliwościach bólowych, naprawiają uszkodzenia skóry, mięśni i ścięgien, odkwaszają tkanki i przyspieszają regenerację tkanek (ponoć aż o 30 %), zapewniają szybką regenerację po treningu i poprawę wytrzymałości. "Zdrowe mikrokrążenie to zdrowie całego organizmu" - mówi jedno z haseł - "Prawidłowe mikrokrążenie jest podstawą zdrowia wszystkich organów, a co za tym idzie, całego ciała. Już po jednej terapii następuje usprawnienie angiokinezy [mechanizmu odpowiedzialnego za przepływ krwi w naczyniach włosowatych] na całej długości [setek tysięcy] kilometrów naczyń krwionośnych". Urządzenia mają naprawiać krążenie nawet w najmniejszych naczyniach, dzięki czemu usprawniają funkcje przemiany materii, systemu limfatycznego i odpornościowego. Bo "kiedy krążenie przebiega prawidłowo, komórki krwi zaopatrują tkanki i narządy w substancje odżywcze i tlen, w drodze powrotnej detoksykują je, usuwając produkty przemiany materii, metale ciężkie i inne toksyczne substancje z naszego ciała." Zatem sprawiają, że "wszystkie procesy życiowe (m.in. transport witamin, minerałów i innych substancji odżywczych, transport hormonów, detoksykacja organizmu, regulacja gospodarki wodnej, parametrów krwi (w tym poziomu cukru oraz cholesterolu), wzmocnieniu naczyń krwionośnych oraz pracy serca, regeneracji uszkodzonych komórek i tkanek, zaczynają przebiegać sprawnie, co przekłada się na zdrowie i równowagę całego organizmu." Podobno na sygnał z bemera reagują także niektóre naczynia limfatyczne, choć w tym wypadku nie do końca wiadomo, na jakiej zasadzie.

Co więcej ? Otóż ten sprzęt swoim działaniem ma wspomagać leczenie chorób zwyrodnieniowych i przewlekłych, takich jak: cukrzyca, nowotwory, choroba Parkinsona i Alzheimera, stwardnienie rozsiane, zakrzepica i niewydolność żył, miażdżyca, astma, osteoporoza, bóle mięśniowe, obrzęki, choroby skórne. Podnosi skuteczność zabiegów fizjoterapeutycznych i terapii farmakologicznych, jest pomocne nawet w takich problemach, jak kłopoty ze snem, nerwice i depresja. Skutecznie reguluje metabolizm, niweluje skutki stresu oraz niewłaściwego trybu życia, regeneruje ciało po różnych operacjach, złamaniach i kontuzjach. Czyli złoty środek na wszystkie dolegliwości - "tańczy, śpiewa, recytuje, sprząta, pierze i gotuje".

To była dawka śmiertelna marketingu. A teraz ochłonąwszy z lekka przejdźmy od haseł do konkretów. Zacznijmy od pytania: jak to w ogóle działa ?

Urządzenie do terapii całego ciała wykorzystuje matę cewkową, a do terapii miejscowych aplikatory punktowe (w tym opcjonalnie z fotobiologicznie czynnym światłem do wspierania terapii chorób skórnych i tkanki łącznej), które wytwarzają pole magnetyczne o trzykrotnie wyższym natężeniu, niż mata. Urzšdzenie generuje pole elektromagnetyczne, które na poziomie molekularnym i komórkowym ma usprawniać przepływ krwi w obrębie mikrokrążenia, czyli przepływie przez mikroskopijne naczynia. To z kolei ma poprawiać procesy regeneracyjne i odpornościowe. To ostatnie zdanie jest prawdą - lepsze ukrwienie i odżywienie tkanek wspomaga te procesy. Dlatego bemer mógłby być z powodzeniem polecany przy np. problemach z krążeniem, przy potrzebie dotlenienia i poprawienia ogólnej sprawności ciała itp. Sesje z użyciem bemera trwają zwykle 8 minut. W tym czasie ma następować realne usprawnienie mikrokrążenia, stanowiącego zdecydowaną większość krwioobiegu. Dzięki temu tlen ma szybciej docierać do wszystkich komórek organizmu dostarczając im składników odżywczych oraz oczyszczając je z toksyn i produktów przemiany materii.

Pytanie jednak, czy faktycznie pole magnetyczne działa w kwestii mikrokrążenia, a jeżeli tak, to jak ? Przez pewien czas nie byłem w stanie dojść do odpowiedzi na proste pytanie: czy pole magnetyczne zwiększa średnicę naczyń, czy może powoduje zmiany ciśnienia przyspieszające przepływ krwi, czy też "przepycha" krew zgodnie z jakimiś innymi prawami fizyki i jakimi. W końcu na jednej ze stron doczytałem, że przy pomocy pola elektromagnetycznego komórki mięśniowe są stymulowane do skurczu, w wyniku czego do układu kapilarnego pompowana jest większa ilość krwi. Pole to jednak przecież nie traktuje komórek mięśniowych wybiórczo ("tą skurczę, ale tamtej to już nie"), działa na wszystkie komórki mięśniowe w obszarze swego istnienia. Czy zatem owe skurcze odczuwamy w czasie zabiegu w "molestowanym" miejscu na ciele ? Cóż, po koniach tego nie widać. A może te skurcze są tak mikroskopijne, że niewyczuwalne ? W takim razie jak coś tak mikrego może sprawiać tak istotne przyspieszenie przepływu krwi ? Dalej: czy te 8 minut to czas wystarczający do natlenienia organizmu i oczyszczenia go ? Czemu 8 minut a nie godzina, skoro to takie korzystne i nie ma skutków ubocznych ? I co się dzieje w organizmie po wyłączeniu tego "ustrojstwa" ? Czy znowu zaczyna się osłabiać i zatruwać ? Jak szybko wraca do stanu sprzed zabiegu ? Tu znowu rozbijamy się o brak danych. Producent twierdzi wprawdzie, że poddanie się jednemu 8-minutowemu działaniu urządzenia pozwala utrzymać pozytywne efekty do 12-16 godzin, ale czemu miałby zostać utrzymany lepszy przepływ, skoro zniknął czynnik, który go powodował ? To tylko kilka moich wątpliwości, nadal nierozstrzygniętych mimo dociekań.

Producent i dostawcy polecają bemera także do użytku domowego podkreślając, że urządzenie oferuje 10 stopni intensywności wpływających na cały organizm i trzy zdefiniowane programy do sesji kierunkowych (8, 16 i 20-minutowe) - a do tego możliwe jest też opracowanie i zapisanie własnych programów. Dziwne to trochę, pozostawiać do "widzimisię" pacjenta decyzję o sposobie dawkowania czynnika mającego tak istotnie wpływać na funkcjonowanie organizmu. Co również ciekawe, oficjalnie jest napisane, że urządzenia nie powinno się stosować gdy bierze się leki immunosupresyjne po transplantacji, zapobiegające odrzuceniu przeszczepu oraz jeśli jest się poddanym chemioterapii - czyli gdy organizm jest osłabiony. Ok, mogę sobie wyobrazić, że wspomaganie przez zabieg układu odpornościowego w tych stanach jest niewskazane, bo wzmacniałoby także tkankę nowotworową albo osłabiałoby działanie leków "przeciwodrzutowym". Ale dlaczego wzmacniająco - uzdrawiający bemer jest niezalecany przy chorobach zakaźnych, psychozach, zaburzeniach rytmu serca, epilepsji ? Nie wiem - a chciałbym wiedzieć.

Wynalazek został (znów: podobno) opisany w 37 publikacjach naukowych i jest zarejestrowany w USA (FDA - Food and Drug Administration) i Europie - MDR (Medical Device Regulation) i MDSAP (Medical Device Single Audit - program realizowany przez TUV). Ale uwaga: to nie świadczy o niczym, podobnie, jak certyfikaty ISO ! Jak niektórzy wiedzą, ISO tylko sprawdza istnienie pewnych procedur zarządzania jakością, nie jest jednak gwarancją jakości wyrobu ani usługi jako takich. Podobnie jest właśnie np. z MDSAP - jest to przegląd kluczowej dokumentacji i procesu planowania oraz zgodności systemu zarządzania jakością z wymaganiami ISO 13485 oraz regułami MDSAP. Innymi słowy: majšc certyfikat można nawet produkować nic niewarte byle co, byle zgodnie z pewnymi regułami. Bemer posiada też znak CE dla urządzeń medycznych - bądźmy jednak świadomi, że oznaczenie CE (Conformite Europeenne) jest tylko deklaracją, że oznakowany tak wyrób po prostu spełnia wymagania dyrektyw UE związanych z bezpieczeństwem użytkowania, ochroną zdrowia i ochroną środowiska. Innymi słowy: możemy mieć pewność, że urządzenie z "CE" nie jest szkodliwe ani niebezpieczne - co wszakże nie oznacza, że działa, i to tak skutecznie, jak to głosi producent. Bemer jest oficjalnie dopuszczonym w UE wyrobem medycznym klasy IIa - ale to oznacza tylko zaliczenie go do tej samej grupy produktów, co opatrunki, cewniki, klisze rentgenowskie, czy przeglądarka komputerowa zdjęć RTG i USG w formacie DICOM. Tak klasa w żaden sposób nie opisuje jakości działania ani efektów leczniczych. Dlaczego to wszystko piszę ? Bo producenci i dystrybutorzy często powołują się na to, chcąc "udowodnić" w ten sposób potencjalnym klientom skuteczność ich wyrobów. Tymczasem na fakt posiadania i znaczenie certyfikatów trzeba po prostu patrzeć realistycznie.

W przypadku koni urządzenie bemer ma postać ocieplanej derki lub punktowego aplikatora na nogi lub szyję, z których emitowany jest sygnał. Zasilanie następuje z akumulatora (nie trzeba podłączać do sieci elektrycznej, co niewątpliwie podnosi bezpieczeństwo), a jedno ładowanie wystarcza do 15 zabiegów. Wielkość derki jest regulowana w zależności od rozmiarów konia, można ja dopasować. Zalecana jest ona przede wszystkim jako wsparcie treningu przez zwiększenie wydolności organizmu, skrócenie fazy odpoczynku po jeździe, także przyspieszenie regeneracji po kontuzji oraz środek łagodzący ból nie tylko po wysiłku lub kontuzjach, ale także ten, który pojawia się na co dzień w efekcie działania ciężaru jeźdźca, czy działania silnie dopinanego popręgu. A generalnie ta derka ma mieć też działanie całościowe (lub jeśli ktoś lubi mądre słowa: "holistyczne"), stymulując układ nerwowy przywspółczulny, odpowiedzialny za metabolizm, odpoczynek oraz gromadzenie w organizmie rezerw. Przez to ma pomagać w wyciszeniu i ochronie konia. I tu z przyjęciem tego stwierdzenia do wiadomości mam znów problem: w szkole średniej na biologii uczono mnie, że układ przywspółczulny działając bez świadomości człowieka odpowiada m.in. za czynność serca, kontroluje tempo oddychania oraz odpowiada za pracę narządów wewnętrznych, dostosowując stan organizmu do aktualnych okoliczności i potrzeb. Układ przywspółczulny odpowiada m.in. za hamowanie (!) czynności serca przez zmniejszanie siły skurczu, rozszerza naczynia krwionośne i generalnie powoduje spadek ciśnienia tętniczego krwi. Czy to znaczy, że bemer stymulując ten układ jednocześnie zmniejsza ilość krwi przepływającej przez naczynia, a z drugiej strony "z definicji" ją zwiększa o wspomniane na początku 30% ? To tak jakby tramwaj skręcał jednocześnie w lewo i w prawo...



Co jeszcze ? Ano najważniejsze, czyli odchudzanie. Nie, nie ciała (choć ponoć bemer pomaga i na to), ale portfela. Zestaw terapeutyczny Bemer Horse Set jest sprzedawany w pewnym polskim sklepie jeździeckim. Składa się ze wspomnianej derki, dwóch ochraniaczy, ładowarki do akumulatorów, sterownika, derki osuszającej (?), instrukcji obsługi i torby na to wszystko. Kosztuje "jedynie" 18400 zł (osiemnaście tysięcy czterysta złotych). A że jeden ze sloganów reklamowych mówi: "Od 2021 roku współpracujemy z NASA" - to cóż, przynajmniej wiemy, skąd ta kosmiczna cena...



W opisie urządzenia podkreśla się mocno cztery rzeczy, które zacytuję dosłownie:
1. Terapia BEMER nie jest magnetoterapią !
2. Terapia BEMER stymuluje krążenie nawet w obszarze najgłębiej położonych organów i narządów
3. Terapia BEMER wykorzystuje naturalnie występujące w przyrodzie impulsy przez co jest 100% bezpieczna
4. Mikrokrążenie jest czynnościowo najważniejszym aspektem krążenia jako miejsce wymiany substancji odżywczych z komórkami tkanek oraz odprowadzeniem toksyn i substancji odpadowych.
Z czwartą tezą nie polemizuję, trzecia - tak naprawdę nie wiadomo, o czym mówi, więc szkoda czasu na rozważania nad nią. Ale dwie pierwsze są warte komentarza. Ad 1.: magnetoterapia (stałym polem magnetycznym), jak coraz powszechniej wiadomo, nie działa. Za to być może działa (choć jednoznacznych dowodów brak) terapia zmiennym polem elektromagnetycznym. Nic więc w tym punkcie odkrywczego. Jeśli w fizjoterapii w gabietach rehabilitacyjnych używa się "pola magnetycznego", to jest to właśnie zmienne pole elektromagnetyczne. Ad 2.: Skutki zdrowotne związane z oddziaływaniem fal elektromagnetycznych są intensywnie badane od wielu dekad - zarówno na zwierzętach, jak i na ludziach. Póki co badania dość jednoznacznie pokazują, że natężenie pewnych symptomów "odczuwalnych" przez pacjentów ma związek raczej z subiektywnie postrzeganą intensywnością pola elektromagnetycznego, a nie jego rzeczywistym natężeniem. Czyli jest to po prostu efekt psychologiczny, nic ponadto.



Po zapoznaniu się z dostępnymi informacjami nt. urządzeń bemer pozostanę przy swoim mocno sceptycznym zdaniu co do wpływu pola elektromagnetycznego na organizm. Tak po prawdzie to w temacie bemera podoba mi się bezwarunkowo jedynie stwierdzenie z jednej ze stron mówiące wprost: jest to metoda terapii stosowana obecnie w medycynie uzupełniającej - i podkreślmy to z całą mocą ! To bowiem oznacza, że nie zastąpi klasycznego leczenia i nie ma co jej stosować ZAMIAST niego ! I to niech będzie najważniejsza konkluzja do zapamiętania, wynikająca z tego tekstu. Bo w świecie posiadaczy koni nadzwyczaj liczną grupę stanowią osoby, które zamiast zapłacić za zabiegi weterynaryjne wolą kupić taki, czy inny cudowny wynalazek. Powtórzę słowa z tekstu sprzed prawie 6 lat, podlinkowanego na początku, a dla mnie aktualnego do dziś: korzystne oddziaływanie zmiennego pola magnetycznego jest opisane badaniami, które de facto mówią, że nie całkiem wiadomo, czy i jak to działa, ale przynajmniej wiadomo, że nie szkodzi. A jeśli stosuje się taką kurację, to łączona być musi z wykonywaniem odpowiednich ćwiczeń ruchowych, z masażami lub innymi zabiegami i/lub farmakologią. A to, jak to wszystko razem trzeba w konkretnym przypadku stosować, to jest już wiedza lekarzy, weterynarzy i rehabilitantów.

I to by było na tyle.

P.S. Wrrrróć !...

Nie na tyle. Jeszcze a propos sloganu o współpracy z NASA - nie mogę sobie odmówić nieco perwersyjnej przyjemności zakpienia z mitomańskich tekstów sugerujšcych współpracę z NASA i w tym celu chciałbym zacytować jedną z "bajeczek" śp. Andrzeja Waligórskiego:

Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem chwalił żonie przy obiedzie:
"Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem !"

I teraz to już naprawdę koniec.





Zródła:

https://piotrmencina.pl/podcast/bemer-czym-jest-oraz-jak-wplywa-na-mikrokrazenie-i-zdrowie/
https://ffds.pl/bemer/
https://www.studiosante.pl/bemer-fizykalna-terapia-naczyniowa/