"Dobra zmiana" prezesa Pietrzaka




czyli: "show must go on"

13.03.2018


Kilka dni temu "Swiat Koni" podał sensacyjną wiadomość o odwołaniu Sławomira Pietrzaka ze stanowiska prezesa stadniny w Janowie Podlaskim. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (dawna ANR) "podziękował" za dotychczasową współpracę i "życzył mu sukcesów w dalszej pracy zawodowej". Komunikat KOWR nie zawiera ani słowa na temat powodów odwołania.

Obowiązki prezesa tymczasowo pełni były dyrektor w departamencie nadzoru nad spółkami strategicznymi KOWR, Grzegorz Czochański. Nowy "pełnowymiarowy" prezes zostanie wybrany w ciągu kilku miesięcy. Prawdopodobnym powodem odwołania Pietrzaka jest brak jego zgody na przeniesienie Dni Konia Arabskiego do Warszawy (o sprawie poronionego pomysłu przeniesienia pokazu i licytacji Pride of Poland na Służewiec oraz kryzysie finansowym stadniny pisałem w tekście zamieszczonym na naszej stronie pod koniec stycznia). Co bardzo ciekawe, o odwołaniu zdecydowało zgromadzenie wspólników w postaci jednej osoby: wicedyrektora. Jeśli więc komuś się wydawało, że na czele każdej firmy stoi prezes, to był w błędzie. Prezes - owszem, ale nie Pietrzak. To wydarzenie pokazuje, co w Janowie tak naprawdę mógł prezes Sławomir, a co może prezes Jarosław.

Przyczyn odwołania formalnie nie podano. Do czasu powołania nowego szefa stadniny w drodze postępowania kwalifikacyjnego jego obowiązki będzie sprawował Grzegorz Czochański, dyrektor w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa. Czy więc prezesa Pietrzaka wyrzucono, bo śmiał przeciwstawić się władzy ? Być może. Tak sądził w wywiadzie dla Polsat News pan Marek Trela. Gdyby tak było, to ten sprzeciw byłby działaniem w imię ochrony interesów spółki i bez wątpienia prezesowi Pietrzakowi za taką postawę należałaby się pochwała. Co jednak z fatalną kondycją finansową stadniny, czy ona nie miała żadnego znaczenia ? Przypomnijmy: minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel z PiS jako powód odwołania pana prezesa Marka Treli w 2015 roku podał m.in. słabe wyniki finansowe stadniny. A przecież w owym roku Janów miał ponad 3 mln zł zysku, rok później pod rządami prezesa Skomorowskiego - tylko 218 tys. zł, a w roku 2017 za prezesa Pietrzaka musiał powyprzedawać konie, a i tak byłby gruuubo "pod kreską" gdyby nie "bratnie wsparcie" spółki Małopolska Hodowla Roślin oraz Michałowa. Czy więc podanie tylko "konfliktu janowsko-służewiecki" jako głównego powodu odołania ma oznaczać, że gdyby ów konflikt nie wystąpił, to nie nastąpiłaby zmiana władzy i stadnina dalej staczała się po równi pochyłej pod dotychczasowym zarządem ?...

Za sprawy hodowlane ma teraz odpowiadać prof. Krystyna Chmiel, członek powołanej przez "dobrą (rzekomo) zmianę" Rady ds. Hodowli Koni. O tyle to dobre, że pani Chmiel nie jest osobą "z przypadku", jakim był Skomorowski. Ale eks-prezes Pietrzak też nie był, a skutki jego prezesowania... cóż, są, jakie są. I wreszcie: jakie znaczenie ma, czy powoła się na wysokie stołki fachowców, czy niefachowców, skoro i tak wszystko zależy od aktualnego Zespołu Napięcia całkiem innego człowieka ?...

"Mogę potwierdzić, że otrzymałem odwołanie bez podania uzasadnienia. Widać tak departament nadzoru nad spółkami postępuje. (...) Widać moja wizja prowadzenia Stadniny nie pasuje do tej w nadzorze. Może nie pasuje do tego układu. Nie dam jednak sobą manipulować. Najpierw próbowano naciskać, żebym sam zrezygnował. Uważam jednak, że nie mam i nie miałem powodu do tego kroku. Uważam, że prowadziłem Stadninę we właściwym kierunku. Rodzą się właśnie pierwsze źrebaki po czempionie świata, którego nasienie sprowadziłem. Udało się wyremontować 5 stajni i wiele innych rzeczy" - mówił najwyraźniej rozżalony Pietrzak. Dziwne są te słowa o wielkich sukcesach hodowlanych i udanym remoncie w kontekście niedawnych doniesień pokazujących coś wręcz przeciwnego. Natomiast zawoalowane żale na "układ", "postępowanie", czy "manipulacje" - to po prostu śmiech na sali. Eks-prezes przecież nie jest dzieckiem ! Doskonale wiedział, kto i dlaczego proponuje mu prezesurę, jakie są metody działania oraz jakie są oczekiwania względem jego osoby. Eks-prezesa szczerze mówiąc w ogóle mi więc nie żal. Ani jego, ani nikogo wcześniej lub później, kto w taki, czy inny sposób przyczynił się do tego, że w hodowli arabów jest, jak jest. Był wcześniej posłusznym wykonawcą dyrektyw odgórnych, to za jego rządów doszło do osobliwych i nie do końca jasnych sprzedaży koni, "antyremontu" stajni i zaniedbań względem zwierząt, otwarcie opisanych przez panią Beatę Kumanek. A nawet ograniczył "plebsowi" wstęp do obiektu - zapewne po to, by przeciwnikom PiS-owskiej sitwy uniemożliwić śledzenie wydażeń, czy robienie zdjęć, które obnażałyby aktualną rzeczywistość w stadninie.



To zrobiono także iście po mistrzowsku: 22 listopada ubiegłego roku stadninę wpisano na listę Pomników Historii; w sumie dobrze, bo jako zespół architektoniczno-krajobrazowy, założony w 1817 roku, jest unikatowym zabytkiem. Jednoczśnie wójt gminy grzecznie przekazał stadninie drogę wjazdową. Droga stała się w ten sposób terenem prywatnym, a zarząd Janowa postawił na niej bramę i opublikował regulamin wstępu; nie mógłby tego zrobić, gdyby droga nadal pozostawała gminną. Całość tej operacji trwała zaledwie kilka dni. Teraz brama jest zamykana na pilota, który jest w posiadaniu stróża. Okoliczni mieszkańcy muszą objeżdżać stadninę dookoła drogą gruntową (nierzadko błotnistą). Natomiast każdy: pracownik stadniny, mieszkaniec jednego z mieszkań służbowych, odwiedzający gość, kupiec arabski lub amerykański, turysta chcący zjeść lub przenocować w znajdującym się za bramą Gościńcu Wygoda - wszyscy muszą prosić stróża o otwarcie wrót. Podobno zdarzało się, że goście zostali odesłani od bramy z kwitkiem. Do "pomnika historii" dostęp został więc bardzo utrudniony. Dotychczas każdy mógł wejść, popatrzeć na konie, zrobić zdjęcia, pospacerować alejkami - i żadnego problemu z tego nie było. Teraz można zwiedzać stadninę tak, jak w Korei Północnej: wyłącznie z przewodnikiem, który za 15 złotych od osoby pozwoli zajrzeć tylko tam, gdzie można, gdzie jest to wygodne dla stadniny. A po godzinie 18-tej jest jeszcze ciekawiej - stróż nie ma obowiązku siedzenia przy bramie, trzeba po niego dzwonić i liczyć na to, że nadejdzie.



"Ale to nie jest tak, że zamknęliśmy stadninę. Wycieczki z przewodnikiem będą atrakcyjne. Każdy będzie obsłużony. Oczywiście w cywilizowany sposób, nie o północy" - tłumaczył Pietrzak. Przepraszam bardzo, ale ja nie wierzę w takie pokrętne tłumaczenia. Na swojej stronie Janów ogłasza nieliczne terminy wstępu - zwykle jeden w sobotę i jeden w niedzielę. Czy naprawdę eks-prezes Pietrzak wierzył, że ktoś jadąc z drugiego końca Polski i przyjeżdżając do Janowa nie o "jedynej słusznej" godzinie będzie potem koczował pod bramą w nadziei, że gdy zegar wybije godzinę właściwą, to dostąpi zaszczytu bycia oprowadzanym po "jedynych słusznych" miescach (albo i nie) ? Szczerze mówiąc wątpię - ale przecież o to właśnie chodziło, żeby zredukować liczbę odwiedzających.

Odwołany prezes ponoć nie załamuje rąk: "Wracam do siebie, na uczelnię, w której pracuję już ponad 40 lat. Mam masę różnych zajęć jako sędzia i trener. Mam do czego wracać" – podkreśla. Czy aby na pewno ma do czego ?...



Zródła:

http://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/stadnina-w-janowie-juz-oficjalnie-pomnikiem-historii,n,1000209207.html
http://wyborcza.pl/7,75398,23113049,prezes-stadniny-w-janowie-odwolany.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23112156,prezes-stadniny-koni-w-janowie-podlaskim-odwolany-zyczymy.html
https://lublin.onet.pl/prezes-stadniny-koni-w-janowie-podlaskim-odwolany-pietrzak-sprzeciwialem-sie/b9bw0cr
https://www.swiatkoni.pl/news/13712,odwolanie-w-sk-janow-podlaski.html
http://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/stadnina-w-janowie-zamyka-brame-stroz-nie-wpusci-kazdego-mieszkancy-to-jest-uciazliwe-i-krepujace,n,1000209449.html